W cieniu świtu
Pierwsze promienie słońca wślizgiwały się nieśmiało przez okna warsztatu, malując na podłodze ciepłe plamy światła. Ethan przyszedł wcześniej niż zwykle, przekręcił klucz w zamku i wszedł do swojego świata, wypełnionego zapachem oleju i metalu. Zawsze przychodził tu przed świtem, aby w ciszy zacząć dzień, ale dzisiaj, na przekór rutynie, czuł, że coś się zmieniło.
Przygotował narzędzia, przejrzał części, a potem usiadł na niskim stołku obok Hondy CB750, której naprawa zajmowała im wieczór poprzedniego dnia. To miał być jeden z tych zwyczajnych dni w warsztacie, a jednak wiedział, że nie będzie. Dziś czekał na Jihoon'a. Obcego, który kilka dni temu wkroczył w jego życie i nieoczekiwanie wprowadził zamieszanie. Ktoś inny na jego miejscu już dawno zbyłby go, ale coś w nim sprawiło, że Ethan nie mógł go tak po prostu odesłać. Było w nim coś, co przypominało Ethan'a sprzed lat. Ciekawość granicząca z obsesją, nieustępliwością, która szukała odpowiedzi w miejscach, gdzie inni widzieli jedynie metal i tłoki.
Kilka minut później drzwi zaskrzypiały i Ethan, zamiast rozdrażnienia, poczuł ulgę, choć nie przyznałby tego nawet przed sobą. Jihoon wszedł cicho, wpatrując się w warsztat z równą uwagą, jak pierwszego dnia. Spojrzał na Ethan'a, a w jego oczach malowała się ta sama mieszanka determinacji i ciekawości.
- Jestem gotowy, jak mówiłeś. - odezwał się Jihoon, jego głos przerwał ciszę warsztatu. Zamiast przywitania, było to raczej potwierdzenie jego obecności, jakby chciał przypomnieć Ethan'owi o wczorajszej obietnicy.
Ethan skinął głową. Wciąż nie przyzwyczaił się do jego obecności i myśl, że ktoś miałby pracować z nim ramię w ramię, w jego warsztacie, była czymś... nowym. Zazwyczaj był tu sam, a maszyny rozumiał lepiej niż ludzi. Jednakże widział, że Jihoon nie przyszedł tu jako turysta, że jego słowa o pasji były prawdziwe.
- Dobrze, zaczniemy od podstaw. Jeśli chcesz zrozumieć maszyny, musisz najpierw nauczyć się je słuchać, obserwować, zanim jeszcze ich dotkniesz. - powiedział, podnosząc się ze stołka i rzucając Jihoonowi robocze rękawicę. - Nie ma tu miejsca na pośpiech. Każdy szczegół ma znaczenie.
Przez następne godziny Ethan prowadził Jihoon'a przez kolejne etapy naprawy. Z początku krótko objaśniał każdą czynność, dając mu do zrozumienia, że nie będzie powtarzał. Jihoon, ku jego zaskoczeniu, wykazywał się niezwykłą cierpliwością. Jego ruchy, choć nieco niepewne, były staranne i uważne. Każdy ruch dłoni Jihoon'a, każdy drobiazg, który badał, zdawał się być dla niego odkryciem. Ethan widział, że ten człowiek naprawdę rozumiał, jak ważne są detale.
- Silnik to nie tylko zespół części, ale serce maszyny. Jeśli go zaniedbasz, cały motocykl będzie bezużyteczny. Pamiętaj, że liczy się każde śrubowanie, każda śrubka, każdy fragment, który mógłby się wydać bez znaczenia. - wyjaśniał Ethan, gdy razem pochylali się nad Hondą. - Każda naprawa to trochę jak odbudowa jej duszy.
Jihoon słuchał z powagą, a w jego oczach błyszczało autentyczne zainteresowanie. Ethan'owi trudno było przyznać to nawet przed samym sobą, ale zaczynał odczuwać coś w rodzaju uznania dla tego, co widział w Jihoon'ie. Chłopak mógł być zdolny do pracy, która wymagała cierpliwości i skupienia. Co więcej, miał tę nieuchwytną umiejętność oddania się pracy całym sobą, tak jak Ethan.
Cisza między nimi, początkowo pełna napięcia, zamieniała się powoli w przyjazną atmosferę. Każdy odgłos klucza, każde skrzypienie śrub i metalowy brzdęk narzędzi tworzyły rytmiczną melodię, która wydawała się uspokajać ich obydwu. Było w tej pracy coś niemal intymnego, coś, co pozwalało obu mężczyznom skupić się tylko na maszynie, jakby cały świat poza warsztatem przestał istnieć.
CZYTASZ
W Rytmie Silnika
Teen FictionEthan Caldera, mechanik i uliczny rajdowiec, żyje na granicy dwóch światów: dnia spędzanego w nowojorskim warsztacie i nocy pełnej prędkości i adrenaliny. Gdy do jego życia wkracza Jihoon Kim - koreański projektant motocykli - między nimi rodzi się...