Rozdział 9

0 0 0
                                    

Dakota

Wyrzuty sumienia po tym co powiedziałam Tony'emu łapią mnie cały dzień.

Jak większość nastolatków oddycha z ulgą wychodząc ze szkoły, ja tego nie robię. Mimo że mam dzisiaj staż w bibliotece, to jest on dopiero za dwie godziny i tyle samo trwa. Muszę więc teraz wrócić do domu, ale po ostatnim nie mam ani trochę ochoty.

Strach przed tym że tata znów może być w domu jest paraliżujący. Wiem że muszę porozmawiać z Camem odrazu jak wróci do domu. Nie miałam za bardzo okazji ani odwagi, ale teraz czas się przełamać.

Nie mogę traktować Cama, jak jakiegoś robota. Chociaż o wiele lepiej radzi sobie z tym co się dzieje w domu, to obrywa przy tym. Ja uciekam jak tchórz, a mój brat walczy do końca.

Spowalniam drogę do domu najbardziej jak się da, mimo to stoję pod małym domkiem wyjątkowo za szybko. Patrzę przez chwilę na budynek. Nie raz zastanawialiśmy się z Camem czy go nie sprzedać. Napewno byśmy na tym zarobili, ale nie miał on czasu na łażenie po urzędach i inne papierkowe roboty, a ja byłam na to za młoda. Dodatkowo to jest jedna z zaledwie trzech rzeczy, które zostały nam po mamie. Gdyby ktoś inny tu mieszkał i postanowiłby zburzyć ten dom by wybudować własny...stracilibyśmy ją na zawsze.

Przełykam ślinę, a z nią cały żal. Nie mogę płakać za nią, nie chciałaby tego. Napewno jest już zawiedziona tym jak ojciec od jej śmierci się stoczył, nie mogłaby patrzeć jak dzieje się ze mną to samo.

Otwieram drzwi, a ulga zalewa moje ciało gdy w środku nikogo nie ma. Cam kończy pracę dopiero o dwudziestej, więc uciekłabym natychmiast gdybym słyszała jakiekolwiek kroki. Udaję się na górę do swojego pokoju, aby odłożyć zbędne mi rzeczy. Zostawiam plecak przy łóżku i zamiast niego biorę mniejszą torebkę w kolorze pudrowego różu. Zawieszam ją chwilowo na uchwycie od szafy i schodzę z powrotem na dół.

Zmierzam do kuchni. Wyciągam z szuflady pod blatem szklankę i nalewam do niej wodę. Wypijam ją jednym duszkiem i wstawiam naczynie odrazu do zlewu, wiedząc że będę musiała za chwilę je umyć. Odrzucam jednak ten pomysł postanawiając że wyczyszczę szkło razem z resztą naczyń wieczorem.

Zaglądam do lodówki, a widząc nikłą ilość jedzenia zagryzam wnętrze policzka. Po dobrych dziesięciu minutach w końcu wymyślam co mogę zrobić na obiad dla Cama.

Sprawdzam jeszcze tylko czy mamy jakiś makaron i na szczęście owy jest.

Już niedługo później przekładam spaghetti do plastikowego pojemniczka. Zamykam je i chowam do lodówki. Patelnię wkładam do zlewu, zakładam czarne rękawiczki i zabieram się za mycie brudnych naczyń.

Po wszystkim wracam do swojego pokoju i gdy widzę że zostało mi trochę ponad pół godziny do wolontariatu to chwytam torebkę, wrzucam do niej telefon, ładowarkę do niego, słuchawki i bezbarwny błyszczyk.

Zbiegam ze schodów, a przed wyjściem z domu zgarniam klucze z szafki, na którą rzuciłam je przy wchodzeniu. Upewniam się że zamknęłam drzwi i ruszam w kierunku szkoły. Zamiast wejść wejściem przeznaczonym dla uczniów, wybieram te dla gości zewnętrznych. Zazwyczaj tego nie robię. Czuję się wtedy jakbym była kimś ważnym, a jestem jedynie pomagającą tu nastolatką, dostającą za to grosze.

-Dzień dobry-witam się z miłą staruszką, pracującą w tej bibliotece odkąd pamiętam.

Uśmiecha się i kiwa głową na przywitanie.

-Cześć kochanie. Dzisiaj nie masz dużo roboty, porozkładaj te książki-mówi wskazując za regał za nią-po odpowiednich półkach.

Przytakuje. Żegnam się z bibliotekarką gdy ta wychodzi i podchodzę do mini półki. Wyciągam pierwsze sześć książek i ruszam by ułożyć je na miejsce.

Nie da się opisać uczucia, które towarzyszy mi za każdym razem kiedy przemierzam pomiędzy regałami. Unoszący się w powietrzu zapach książek tworzył niepowtarzalną atmosferę. Spokój, który czuje tylko w tym miejscu, sprawia że przestaje myśleć o tacie, mam nadzieje że Cam też ma takie miejsce.

Wyjmuje ostatnie cztery książki. Przechodzę przez działy I, O i W. Wpatruje się w ostatnią powieść. Ma nietypowy wygląd, ale pamiętam gdzie leżą książki o takim wydaniu, tylko że z tego zakamarka biblioteki wyganiali zawsze mnie, Winter i Nellsona.

Wzdycham, ale zmierzam w kierunku danego działu. Przechodzę przez cała bibliotekę. Mijam dział dla dzieci i trzy stoliki dla uczniów. W końcu docieram do drzwi prowadzących do sal, a obok pomiędzy dwoma regałami tworzy się szpara. Staje przy niej gotowa wejść, ale nagle zastygam w bezruchu, a książka, którą trzymam w ręku upada z hukiem na niebiesko szarą wykładzinę, zwracając tym na siebie uwagę całującej się pary.

Dwie pary oczu spojrzały w moją stronę jedne z żalem, a drugie z tą satysfakcją. Widziałam ten obraz już kiedyś i tym razem bolał tak samo mocno.

-Nie przeszkadzajcie sobie-zaśmiałam się niezręcznie i schyliłam po książkę.

Gdy chwyciłam przedmiot to wielki, czarny but kopnął moją dłoń. Spoglądam z dołu na jego właścicielkę.

-Nie kompromituj się Tommy-prycha.-Znów wleczesz się do późna po bibliotekach, bo twój braciszek nie jest w stanie.

Zaciskam zęby. Nie ma żadnego prawa obrażać Cama, ale nie mogę jej tego wypominać. Już kiedyś mi pokazała do czego jest zdolna.

-A tatuś nie może...ups-udała przejętą.-O matko...znaczy mamusiu...

-Pierdol się Smith-mruczę.

Wstaje zostawiając książkę na podłodze.

Nie zwrócił jej uwagi...

Wyrzucam te myśl ze swojej głowy. Nie musiał. To ja mogłam cicho wślizgnąć i odłożyć książkę na miejsce, zamiast robienia takiego szumu.

Spoglądam na zegarek i gdy widzę dwie minuty po siedemnastej biorę torebkę i zmierzam do drzwi. Słysze jednak krzyk Maggie.

-Co u Jasona?!

Nie chcąc jej pokazać słabości, wychodzę z biblioteki.

Gdy tylko przekraczam drzwi oddzielające budynek od dworu łzy zaczynają spływać mi po policzkach. Próbuje wyrzucić z głowy słowa Smith i obraz jej całującej się z Tony'm.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 19 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nasza Ostatnia ZimaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz