Rozdział 6

1 0 0
                                    

Tony

Całą drogę powrotną do domu spędzam na rozmyślaniu jak mogę trzymać się blisko Dakoty jednocześnie nie zrywając umowy. Jeśli to co paplały te gówniarze jest prawdą, nie powinno to być ciężkie.

W taki sposób znajduje się w autobusie, przed blokiem, a teraz otwieram już drzwi do mieszkania. Do moich nóg natychmiast podbiega wielki golden redriver. Na mojej twarzy pojawia się ogromny uśmiech i schylam się by pogłaskać psa. Oczywiście ubrudził już całe moje czarne spodnie, złotą sierścią, ale tym będę przejmować się później.

Zaglądam do kuchni, kąciki ust unoszą mi się w górę gdy widzę Rose stojącą przy kuchni.

-Co gotujesz?-pytam, zrzucając plecak na podłogę i opierając się tyłem o blat.

Kobieta posyła mi ciepły uśmiech, odwracając się w moją stronę. Jej krótkie, farbowane blond włosy związane ma w szczelnego kucyka. Na jej twarzy jak zwykle gości tylko tusz do rzęs, bo innych kosmetyków nie akceptuje. Nawet w dresach, fartuchu i cała pobrudzona od jedzenia nie wygląda na czterdzieści lat.

Liczyła ich niecałe trzydzieści gdy postanowiła mnie zaadoptować. Jestem jej strasznie wdzięczny za to do dzisiaj. Razem z jej mężem Tristanem postanowili przejąć nade mną opiekę, jak tylko trafiłem do sierocińca. Ciotka, która mną się zajmowała po śmierci rodziców była paskudnym, dbającym tylko o swoje interesy człowiekiem. Gdy przegrała sprawę w sądzie o mnie, wysłano mnie do domu dziecka. Zaledwie dwa tygodnie później znajdywałem się już w Londynie razem z państwem Morgan.

Mimo wszystko dalej wszyscy posługują się moim nazwiskiem pierwotnym. Nie wstydzę się rodziny, z której pochodzę bo nigdy nie miałem do tego powodu, więc dalej z dumą noszę to nazwisko. Tony Morgan-Hale.

-Spaghetti-odpowiada kobieta i wraca do garów.

Nawet nie muszę odpowiadać bo zna moje zdanie na ten temat. Kocham spaghetti, szczególnie w jej wykonaniu.

Biorę swój plecak, zarzucając go na jedno ramię i wychodzę z kuchni.

Jak jestem już w swoim pokoju to rzucam się z telefonem na łóżko. W mieszkaniu jest dosyć cicho więc Tristan musi być jeszcze w pracy.

Moje myśli znów niekontrolowanie uciekają w stronę Thomson. Dlaczego akurat ona? Jest tyle dziewczyn w Anglii, które napewno chciałyby ze mną być, a ja musiałem zakochać się w tej, której jestem obojętny.

Chwytam telefon i wchodzę w instagrama. W ludziach, których obserwuje Oliver szukam Winter. Gdy ją znajduje uśmiecham się jak głupi, bo dziewczyna ma konto publiczne, więc nie będę miał problemu ze znalezieniem tego czego szukam. Los chyba się nade mną lituje bo w opisie Flores widzę konto jakiejś Dakoty.

Nie jakiejś. Mojej Dakoty.

Jęczę z zawodem, gdy konto Thomson okazuje się być prywatne. Wątpię by mnie przyjęła. Mimo to klikam przycisk obserwuj i szybko wychodzę z aplikacji. Kurwa, miałem się od niej odciąć. Ma mnie już pewnie za debila.

Przecieram twarz ręką. Spieprzyłem.

-Tony! Obiad!

Na głos Rose podnoszę się i idę do kuchni. Kobieta wykłada makaron na talerze, a piękny zapach roznosi się po całym pomieszczeniu. Wyciąga widelec ze szuflady i podaje mi go razem z daniem. Uśmiecha się do mnie ciepło, co odwzajemniam.

Wracam do swojego pokoju. Odkładam jedzenie na biurko nie zamierzając go w tej chwili jeść. Pomimo że kocham to danie, w tym momencie nie mam ochoty na nic.

Wdycham. Myślenie o tej dziewczynie wysysa ze mnie zdecydowanie za dużo energii.

Po paru minutach zdaje sobie sprawę że nie powinienem się tak nią zadręczać. Znajdę sposób by się do niej zbliżyć, prędzej czy później.

Zjadam makaron i odnoszę talerz do kuchni, w której Rose obdarowuje mnie pięknym uśmiechem. Gdy byłem mały umiałem wciskać w siebie na siłę jedzenie byleby zjeść wszystko i zobaczyć jak się z tego powodu cieszy.

Jak wracam do pokoju to nie pamiętając już o wcześniejszych zdarzeniach, odpalam telefon. Gdy wchodzę instagrama widzę powiadomienie, w które bezzastanowienia sprawdzam.

Użytkownik pv.Dakota przyjął/przyjęła twoją zgodę na obserwowanie.

Moje serce nagle przyspieszyło. Na samą myśl o tej dziewczynie wariuje. Dakota Tomson jest niesamowita. Blondynka o niebieskich oczach, jak połowa innych, ale jednak wyjątkowa. Jest w niej coś co ukradło parę lat temu moje serce. Ma je w garści, tak samo jak całego mnie. I mimo że ona mnie nienawidzi za to co jej zrobiłem, to ja ją kocham. Kocham, kochałem i będę kochać moją śnieżynkę.

Patrzę na te powiadomienie dobre dziesięć minut, szczerząc się jak głupi do ekranu. Postanawiam wejść w jej konto. Na początku moje serce staje, a później przyspiesza jakby chciało wyrwać się z klatki piersiowej.

Ja pierdole.

Ostatni post dodała dwa tygodnie temu. Była na nim w bibliotece. W opisie napisała, że była w Londynie z przyjaciółmi.

Zjeżdżam niżej i większość zdjęć jest w miarę normalnych, aż nagle patrzę że jestem trzy miesiące w tył. Marszczę brwi. Pierwszy post z więcej niż jednym zdjęciem.

Patrzę na niego i zaciskam mocno szczęki. Mam ochotę coś rozpierdolić.

Dakota ubrana jest w piękną, srebrną sukienkę, do połowy ud. Długie blond włosy opadają jej na ramiona, zasłaniając lekko jej spory dekolt, na co mrużę oczy. To nie w stylu Tomson. Ona się tak nie ubiera.

Na drugim zdjęciu nie jest już sama. Obejmuje ją wysoki chłopak o tym samym kolorze włosów co ona. Usta miał ułożone w szerokim uśmiechu ukazując białe zęby. Dziewczyna była tak samo szczęśliwa.

Na trzecim zdjęciu...rzucam telefonem. Jestem wkurzony, bo to oznacza że to jest ten jej były chłopak. Myśl o tym że uśmiechała się na zdjęciu gdy on ją obejmował jak tak naprawdę tą samą ręką ją krzywdził doprowadza mnie do białej gorączki.

Trzecie zdjęcie przedstawia się całującą parę. Trzymał ją za biodra. Żółć podchodzi mi do gardła gdy myślę ile ma tam siniaków przez niego zrobionych.

Widząc to zdjęcie nie mam żadnych wątpliwości do tego że Dakota jest dobrą aktorką. Umie ukrywać swoje uczucia. To ile musiało być w niej strachu jak udawała że on jest dla niej dobry.

Uśmiech powraca na moje wargi gdy widzę że oznaczyła go w komentarzu. Natychmiast wchodzę na jego konto.

Pożałuje każdego jednego śladu, który zostawił na jej skórze. Mimo wszystko ja mam jakieś hamulce. Ale wiem kto nie ma. I tylko ja wiem co czeka tego blondyna.

Umrze.

Ja też umrę, jak naprawdę nie będę się do niej zbliżał. On chodzi do naszej szkoły. W każdej chwili może jej coś zrobić.

Ale jeśli to co mówili te małolaty jest prawdą, mogę ją mieć na wyciągnięcie ręki.

Pisze wiadomość do Olivera z nadzieją że mi uwierzy i będzie miał na tyle odwagi by to zrobić.

Telefon, który wykonał do mnie godzinę później utwierdził mnie tym że wszystko poszło zgodnie z planem.

Dakota Tomson zrobi wszystko dla swoich bliskich. Nawet jeśli tym wszystkim jest spędzanie ze mną czasu.

Nasza Ostatnia ZimaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz