✓ ROZDZIAL 5 ✓

43 6 16
                                    

POV. Craig

A z niego wyszedl.. nowy dzieciak. Uslyszalem tylko "o kurwa" zza plecow. Odwrocilem sie i zobaczylem Wendy ktora byla w wielkim szoku. Huh?

-Gregory..? - powiedziala. Stan odrazu podbiegl

-No chyba zarty-

-No witam - podszedl z usmiechem. To  byl tak... elegancki typ. Mial delikatnie pofalowane wlosy, nie byly one dlugie.  Do siegaly konca szyi, również strasznie ladnie pachnial "Elegancką wanilia" tak to dosłownie nazwe. Mial na sobie rozowo/pomarańczowa koszule delikatnie podwinieta, na lewym reku mial zloty zegarek. I zapomnialem dodac, ale mial gladka sliczna skore. Japierdole, tylko zazdrosic takiemu.

Wendy przytulil, a Stan'owi podal reke. Obydwoje stali jak zamurowai. Kyle do nich podszedl
-...Gregory? - zapytal sie nie pewnie.

-Tak - usmiechnal sie. - To z wami będę chodzic do klasy - O moj boze chce go pocalowac.

-..Czekaj.. pomadke na ustach? - zapytal sie Stan

-Truskawkowa, chcesz liza? - JA CHCE GRZESIU JA CHCE.

Dobra, nieważne. Podeszlem i wyciagnalem reke
-Siema, Craig jestem - odrazu oddal uścisk.

-Hej, Gregory. - reszta tez sie przywitala, chwile tam gadalismy. W sensie on gadal, przedstawil sie kazdemu cos o sobie opowiedzial ale mnie zastanawiala skad Wendy i Stan go znaja. Nevermind. Teraz moim zmartwieniem będzie z kim bede w namiocie, fr. Zrobilem krok, ustalem jak slup i zaczalem patrzec sie na każdego. Hmm..

-Dobra dzieci wybierzcie sobie pare do namiotu, mamy namioty 2 osobowe! - kazdy zaczal gadac. A Ok

Clyde do mnie podbiegł. Usmiechnalem sie delikatnie
-Bedziesz zly jak bede z Tokenem w namiocie..? - zapytal sie. Ohh

-Nieee, luz. Mozesz z nim byc nie przeszkadza mi to - no cóż, nie ukryje, ze usmiech mi troche zszedł ale wazne, ze Clyde będzie szczęśliwy.

-Jestes złyyy - powiedział zmartwiony

-Nahh, co ty serio - poczochralem go - Spokojnie - poslalem mu cieply usmiech. Rowniez sie uśmiechnął i pobiegł do Tokena. Westchnalem i wsadzilem rece w kieszen szukajac kogoś wzrokiem. Tweek stal sam, dosłownie na boku. Nie wiedzial co ze soba zrobic. W sumie... Podszedlem do niego.

-Heeeeeeeeeeeeeeej - odskoczyl

- Ahh- Jezu.. to ty ahh-.. Oco chodzi? Czegoś potrzebujesz? Inni sa sami- możesz ich wybrac zobacz Kenny nie ma z kim byc-- - powiedział zestresowany, spojrzalem sie na Kenn'ego ale zaraz wrocilem wzrokiem na Tweek'a

-Ty tez nie masz pary więc-

-Ale nikt mnie nigdy nie wybiera. Wiec ty tez tego nie rób. Nie masz po co mnie wybrac, Kenn-

-To ja zaczne cie wybierać - usmiechnalem sie delikatnie i nie pewnie. Tweek jest Tweakowaty, znowu. Strasznie dziwne odpaly ma, ale az tak mi to nie przeszkadza. Ale jest spoko. Tweek fajny tak dokładnie.
-No weeeez Tweek, przewaznie nie pytam sie ludzi o takie rzeczy.

Tweek zlapal sie nerwowo za koszule i zaczal spogladac na ludzi a potem patrzył sie w jeden punkt na ziemii.
-Ohh.. - powiedzial sam do siebie -  Jestes pewien?

-T- - nie zdazylem dobrze powiedziec, dlatego, ze Gregory zawiesil sie na nas od tylu.

-Hej golabeczki, mam nadzieje, ze wam nie przeszkadzam. Ale mialem wam przekazac, ze ktos bedzie mogl byc sam. Jezeli chcecie, oczywiscie. Jedna osoba pojdzie do mojego namiotu - wskazal nam reka - A dla drugiej zostaje caly namiot. Kuszace, prawda? Dobra, romansujcie dalej, pa kochani - odszedl. Wow- Ten typ jest..  niezły. Ale dziwny.

-Ee... - Tweek stal jak wryty. - czekaj, o czym rozmawialiśmy? Oh, tak. Masz jeszcze szanse byc sam..

Okej, teraz powiem tak.  W pewnym  procencie chcialbym byc sam, bo jednak bycie samemu ale Tweek'a teraz tak nie zostawie. Nahh, byloby to bardzo nie fajne z mojej strony.

POV. Tweek

Blagam cie, wybierz mnie. Prosze. Nikt nigdy nie wybiera mnie. Kurwa, Craig blagam cie..

-...Nahh, chce z toba. - Usmiechnal sie. Az sie ugialem. Poczulem takie cieplo w sercu. Matko- co sie ze mna dzieje? dlaczego on jest taki.. Mily? Czemu akurat dla mnie?? Nigdy wczesniej sie nie zadawalismy ale on i tak wybrał mnie. Dlaczego? Po co?

-Serio? Jestes pewien? Craig prosze przemysl to-

-Chodz :3 - powiedział i zaczal isc szukać miejsca na namiot.  Widzielismy jak inni juz rozkladaja swoje namioty. Oh, chciałbym byc z kims tak blisko.. Chcialbym byc czyims 1 wyborem. Matko, jestem ciotą.

Znaleźliśmy jakies random miejsce, to nie bylo ani blisko ani daleko. Pomoglem mu rozkładać namiot. Bylo dosyc smiesznie, w sumie..  duzo wyzwisk i bluzgow polecialo bo jestesmy tepi i nie umiemy w proste rzeczy. 

-DZIECI CHODZCIE NA OGNISKO - Krzyknal Garrison. No tak, w sumie to sie powoli zaczelo sciemniac. Nevermind, duzo nam to zajelo. Poszlismy z Craig'em, wzielismy kijki i nabiliśmy... Pianki.

-...Co tam? - powiedzial Craig

-...dobrze? Chyba? - o matko, nie umiem utrzymywac rozmow. To jest zbyt stresujące

-Mam ochote na rosół. - powiedzial Craig

-Oj tak, tez bym zjadl - zasmialem sie i spojrzalem w bok

-... Czemu taki jestes? - zapytal sie mnie. Wzdrygnalem.

-...Co ma- - przerwal mi

-Nie ufny. Jesteś strasznie nie pewny do ludzi i ciezko ci sie jest przed kims otworzyc - mowil spokojnie

-..Ja- w sumie.. nie wiem - odwróciłem wzrok. Poprawilem bluze - przepraszam

-Spokojnie, to nie jest twoja wina. Jezeli nie chcesz o tym rozmawiac, nie musimy. Ale jednak jezeli chcesz to wiesz..

-..... Możemy isc gdzies na bok? - zapytałem sie. Craig mi kiwnal, wzielismy swoje pianki i poszlismy, po chwili usiedlimy.

-Wiec- Uhh. W sumie zawsze bylem takim "odrzutkiem" nie mialem zbytnio bliskich przyjaciol. Ludzie albo mnie traktowali jak warzywko- albo jak potwora. Nie umialem znalezc osoby ktora byla taka.. neutralna. Uh, zamknalem sie przez to dosyc chyba- i rodzice mi gadali, ze nie mozna ufac obcym bo mogą mi cos zrobic, porwac mnie czy cos. Tak mi sie wydaje, ze to przez to. Pewnie to cos ze mna jest nie tak.. heh - noga mi latala jak opętana. Strasznie sie trzeslem. Mialem ochote nie wiem.. wejsc pod koldre i tam zostac. Tak.

-Co ty, jesteś strasznie spoko. Serio- lubie cie.. Jestes mily i pomocny. Moze masz swoje odpaly ale to mi nie przeszkadza. Moze i tez jestem jakis pojebany ale no coz. Tak juz niestety jest - zasmial sie. ...Jest taki mily. Ohh Craig..

Spojrzalem sie na niego z uśmiechem, trochę sie uspokoiłem. Trochę bardzo.
On tez sie na mnie spojrzal i usmiechnal.
-..Jak beda jakies akcje druzynowe, mozemy je robic razem. Wiesz oco chodzi

-... Dziękuję - Ciesze sie, ze cie poznalem Craig.

-Nie ma sprawy.. - i wrocilismy do reszty. Zaczelismy o czymś rozmawiać, nawet nie wiem o czym. Mialem wrazenie, ze ta rozmowa nie ma końca. W koncu czuje sie.. dobrze.

================================

1023 słów

Boze ta koncowka mnie jakos rozczulila😭 Oni sa slodcy uwielbiam creek.

∆ po co? ∆ Craig x Tweek (Creek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz