Per. J
Szłam sobie przez las z nudów co nie bo mi się nudzi...i widzę że V...się powiesiła...oczywiście że biegnie do niej,była już nieprzytomna no japierdole...oczywiście że ją ratuje,szybko jej odwiązałam tą linę wokół szyi i wzięłam ją na plecy (nie pytać jak) i ofca że biegłam do Landing poda. Gdy byłam już tak megic uleczyłam V,modliłam się by przeżyła...ja chce by przeżyła...((Skip time;3))
Per. V
Obudziłam się,wszystko mnie bolało,gdy ujrzałam J odrazu ją przytuliłam. I zaczęłam płakać nie wiem czemu.- Przepraszam cię...- powiedziałam płacząc w ramionach J.
- To ja cię powinnam przeprosić V...nie powinnam cię zostawiać...przepraszam - Powiedziała J. Jej głos był dziwnie miły z żalem. Parę godzin se cos tam gadaliśmy,wygłupialiśmy się,i nudziłyśmy w chój.
- Idziemy do N? Dawaj - Powiedziałam z nadzieją.
- No dobra - Powiedziała moja ukochana poczym wylecieliśmy.
Skrzydła trochę mnie bolały bo było zimno ,ale nieważne. Gdy dolecieliśmy N odrazu spojrzał na nas.
- Wy znowu razem???? - Spytał ciekawski jak zawsze.
Wtedy wbiła Uzi
- Kiedy się pocałujecie? - Spytała i rykneła śmiechem.
- Japierdole ty to czarny humor czasami masz - Powiedziałam przewracając oczami. - A wy razem?
- Tak. - Powiedziała Uzi.
- NIE POZWALAM NA TO. NIE NIE BEDZIE TEN TOSTER SPALONY Z NAMI MIESZKAĆ. NIE. - Powiedziała wnerwiona J.
Chwile się tak pokłóciliśmy i wróciłam z J do Landing Podu próbując go naprawić. Oczywiście nic nie działało,tak wogole kto to wymyślił!? Głupie,dobra mniejsza z tym. Niestety padało a przecież na tyle głupie nie jesteśmy,by wyjść z deszczu i się zepsuć,wygłupialiśmy się dość mocno próbowaliśmy latać bez skrzydeł (XD)
- NO NIE DA SIE. - Krzyknęłam.
- NO A TY GLUPIA? NO OCZYWISCIE ŻE BEZ SKRZYDEL NIE DA SIE LATAĆ! -Powiedziala J śmiejąc się.
- Bardzo śmieszne - Powiedziałam przewracając oczami.
Wtedy J mnie z dupy pocałowała. Odrazu odwzajemnilam pocałunek.
Kocham cię.((Od Tostera))
SIEMANKO OTO OSTATNI ROZDZIAŁ!
CZYTASZ
Proszę zostań zemną [Murder drones] [J z V]
FantasyJ i V od zawsze były w sobie zakochane,ale bały sobie to wyznać,ich życie toczyło się tak jak zawsze wż do pewnego momentu ...