Nieznane

1 1 0
                                    

Kolejnego ranka, gdy otworzyłam oczy, poczułam, że coś się zmieniło. Marco postanowił, że ja i mama pozostaniemy pod jego kontrolą, a każda próba ucieczki była skazana na niepowodzenie. Czułam się jak ptak w złotej klatce, pozornie bezpieczna, lecz wciąż uwięziona. Mimo to, wiedziałam, że muszę być silna – nie tylko dla siebie, ale i dla mamy.

Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół do kuchni. Marco czekał na mnie przy stole, a jego twarz miała wyraz spokojnej determinacji, jakby nasze plany ucieczki były jedynie dziecięcą próbą złamania zasad.

— Dzień dobry, Sophio — powiedział, wskazując mi miejsce naprzeciwko siebie. — Musimy porozmawiać.

Usiadłam niechętnie, czując, że za chwilę znów postawi przede mną kolejną barierę. Wiedziałam, że mam ograniczone opcje, ale nie zamierzałam mu pokazać, jak bardzo się boję.

— O czym chcesz rozmawiać? — zapytałam sucho.

— O twojej przyszłości — odparł, patrząc na mnie z wyrazem, który mroził krew w żyłach. — Wczorajsze wydarzenia uświadomiły mi, że aby zapewnić wam obu bezpieczeństwo, muszę być z tobą szczery.

Zamarłam, słysząc te słowa. Miałam wrażenie, że każde jego zdanie zawiera w sobie jakiś ukryty zamiar, którego wciąż nie potrafiłam rozszyfrować.

— Jestem ci winien wyjaśnienie — kontynuował. — Druga mafia, o której ci wspominałem, to nie tylko konkurencja. To rodzina, która od lat pragnie przejąć kontrolę nad częścią moich terenów. A ty, Sophio, stałaś się częścią tej układanki. Oni są zdeterminowani, by cię zdobyć... niezależnie od tego, co ja na to powiem.

— Ale dlaczego ja? Dlaczego to wszystko ma dotyczyć mnie? — zapytałam, czując narastającą złość i frustrację. — Nie prosiłam się o to!

Marco pokręcił głową i zbliżył się do mnie, pochylając się nieco, by jego twarz była bliżej mojej.

— Wiem, że tego nie chciałaś. Ale stałaś się częścią mojej gry... a raczej tej, którą narzuciło mi życie. — Zamilkł na chwilę, jakby ważył swoje następne słowa. — Zawarłem z nimi pewien układ, który powinien zabezpieczyć twoje bezpieczeństwo. Jednak oni chcą więcej, Sophio. Chcą całkowitej kontroli.

Moje serce biło coraz szybciej. Czułam, że każde słowo Marca przybliża mnie do prawdy, która była zbyt okrutna, by ją zaakceptować.

— Czy... Czy ty ich zdradziłeś? — zapytałam, szukając w jego oczach odpowiedzi.

— Powiedzmy, że mamy wspólny interes, ale nie zgadzamy się co do ceny — odparł z cieniem uśmiechu na ustach. — I właśnie dlatego twoje bezpieczeństwo stało się tak istotne. Musisz stać się częścią tego układu, ale na moich zasadach, nie ich.

Chciałam protestować, krzyczeć, że to wszystko nie ma sensu, że nie jestem pionkiem w jego grze. Ale wtedy przypomniałam sobie twarze tamtych mężczyzn, którzy próbowali mnie porwać. Wiedziałam, że ich zagrożenie było prawdziwe.

***

Wieczorem, gdy wreszcie mogłam być sama, udałam się do ogrodu, szukając chwili spokoju. Wpatrywałam się w rozgwieżdżone niebo, próbując znaleźć odpowiedzi na pytania, które nie dawały mi spokoju. Czy byłam skazana na życie w nieustannym zagrożeniu? Czy moje życie już zawsze będzie pod kontrolą Marca i jego mrocznego świata?

Wtedy usłyszałam kroki za sobą. Odwróciłam się gwałtownie, a serce przyspieszyło mi z przerażenia. To był Giovanni, jeden z najbliższych ludzi Marca. Stał, przyglądając mi się uważnie.

— Chcesz uciec, prawda? — zapytał z zimnym uśmiechem, który wywołał we mnie dreszcze.

— Dlaczego cię to interesuje? — odpowiedziałam, starając się, by mój głos brzmiał pewnie.

— Ponieważ wiem, że wkrótce Marco zaostrzy środki bezpieczeństwa. Nie pozwoli ci nawet oddychać bez jego zgody — odparł, patrząc na mnie, jakby badał moją reakcję. — Ale... może jesteśmy w stanie sobie pomóc.

— Co masz na myśli? — zapytałam ostrożnie, próbując nie dać się zwieść jego słowom.

Giovanni uśmiechnął się szeroko, a w jego oczach błysnęło coś, co przypominało cień spisku.

— Jeśli naprawdę chcesz wolności, mogę pomóc ci uciec. Ale to będzie wymagało twojej odwagi i pełnego zaufania. Musisz działać szybko i bez chwili zawahania — powiedział, jakby kusił mnie do zawarcia mrocznego układu.

Nie wiedziałam, co o tym myśleć. Giovanni zawsze był wiernym sługą Marca, a teraz nagle proponował pomoc. Czy mogłam mu zaufać? A może była to kolejna gra, tym razem jego własna, w której chciał coś ugrać dla siebie?

— Pomyśl o tym, Sophio. To twoja jedyna szansa na życie poza jego kontrolą — szepnął Giovanni, a potem odwrócił się i odszedł, zostawiając mnie z myślami pełnymi wątpliwości i niepewności.

***

Całą noc nie mogłam zasnąć, rozważając jego propozycję. Była niebezpieczna i szalona, ale może to była jedyna droga do uwolnienia się spod wpływu Marca. Z jednej strony pragnęłam wierzyć, że Giovanni naprawdę chciał mi pomóc, ale z drugiej wiedziałam, że w tym świecie nikt nie oferuje pomocy bezinteresownie.

Gdy tylko zaczęło świtać, zdecydowałam. Musiałam podjąć ryzyko. Chciałam wolności, niezależnie od ceny.

Nazajutrz, spotkałam się z Giovannim w sekretnym miejscu, o którym mi wspomniał. Spojrzałam na niego, wiedząc, że nie ma już odwrotu.

— Jestem gotowa — powiedziałam, próbując ukryć drżenie głosu.

Giovanni uśmiechnął się tajemniczo, a ja poczułam, że właśnie postawiłam swój pierwszy krok ku nieznanej przyszłości.

TajemnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz