Dzisiaj miałam się spotkać z Alexem. Rose niestety nie mogła przyjść do mnie by pomóc mi wybrać outfit, więc byłam zdana na siebie. Od razu po szkole wbiegłam do domu, zjadłam coś na obiad i zaczęłam się szykować. Miałam raptem godzinę by się naszykować! Zdecydowanie za mało. Hannah i Marco nie było w domu. Rzadko tu są. Jeśli dobrze pamiętam to wujek Marco jest na wyjeździe służbowym i wraca za tydzień dopiero. Założyłam szaro-niebieskie cargo, szary top, brązową bluzę. Całe szczęście, że pomalowałam się rano. Teraz bym nie zdążyła. Zamówiłam ubera, bo mam dużo hajsu. Okazało się, że zaraz padnie mi telefon. By nie tracić czasu, użyłam swojej mocy. Swoją energię przekierowałam na urządzenie, dzięki czemu naładował się. Byłam jak chodząca bateria. Założyłam płaszcz i buty na obcasie. Na miejscu okazało się, że Alex już na mnie czekał. Uregulowałam należności i wysiadłam.
- Hejka - powiedziałam do niego i mu pomachałam
- Siemka - odbił się od budynku i do mnie podszedł - Co u ciebie?
- A wszystko w porządku. Jak się czujesz? Już lepiej?
- Już lepiej mi, chociaż jeszcze trochę katar mnie trzyma. Wejdź. - otworzył mi drzwi i wskazał ręką wnętrze
Zacząłem się rozglądać po wnętrzu. Było tu bardzo przytulnie. Miała jesienny klimat. Wszystko do siebie pasowało. Zaprowadził mnie do stolika. Odsunął mi krzesło bym mogła usiąść. Plus za kulturę. Zamówił nam napoje i ciasta. Ja oczywiście wzięłam gorącą czekoladę i szarlotkę, a on kawę i sernik. Ja kawy nie lubię.
- No to jak było u przyjaciela? - zaczął
- A bardzo dobrze.
- Masz jakieś hobby?
Tak mi się przypomniało. Luke mi powiedział, że na imprezie w końcu poznam tego jego przyjaciela, bo go zaprosił. Nie no fajnie, ale. No właśnie zawsze jest jakieś ale.
- Maluję obrazy i bardzo dużo czytam. Czasem też rysuję. A ty? - odpowiadałam mu po chwili, gdy dostaliśmy swoje zamówienie
- Malujesz? Boże jak super. Podziwiam, ja nie mam do tego kompletnie ręki. No ale jak to mówią, nie może umieć wszystko. Za to śpiewam i gram ja skrzypcach i trochę coś tam zagram na pianinie ale to jakoś mi mie idzie. No i ogólnie interesuję się muzyką.
- Bardzo lubię jak ktoś gra na skrzypcach. No ja za to nie mam głosu do śpiewania, zresztą średnio to lubię. - zaśmiałam się lekko - Lubisz oglądać filmy?
- Wolę seriale, ale tak, lubię. A ty?
- No nie za bardzo, wolę książki.
- Wolisz czytać na dworzu czy w pomieszczeniu?
- Szczerze to zależy jaka pogoda i jaki mam humor. Przeważnie to czytam w swoim pokoju pod kołdrą.
- Jaki gatunek czytasz?
- To bardzo różne. Najczęściej to Fantasy i romans. Czasami sięgam też po horror czy thriller. Nie przepadam na kryminalnymi książkami. - mówię popijając gorąca czekoladę - O a w romansach to najbardziej lubię wątek enemies to lovers. Ale friends to lovers też jest supcio.
- Ene... Co?
- Enemies to lovers. Chodzi o to, że główni bohaterowie się nienawidzą ale ostatecznie są razem.
- Ah, okej
Ktoś przechodzący przykuł moją uwagę. Wydawało mi się, że była to Rose. No ale ona nie mogła tu być. Prawda? Była odwrócona w moim stronę, dzięki czemu mogłam przyjrzeć się jej twarzy. To była Rose. Byłam w 100% tego pewna. Tylko co ona tu robi? Nigdy nie wspominała o tej kawiarni.
- Wszystko w porządku? - zaniepokoił się Alex - Wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła.
- A tak - odwróciłam głowę w jego stronę - wszystko w porządku.
Kątem oka cały czas patrzyłam na to postać. A może mnie się tylko wydaje, że to ona? Może to ktoś bardzo podobny do niej? Nie... To na pewno ona. Cały czas ją obserwowałam. Tylko co ona tu robi? Przecież była zajęta i miała gdzieś iść. Spojrzała w moim kierunku, więc odruchowo na nią spojrzałam. Patrzyłyśmy sobie w oczy. Uśmiechnęła się i zaczęła iść w naszą stronę. Niech to szlag. Odwróciłam wzrok do Alexa. Spojrzał na mnie pytająco. Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo u mojego boku pojawiła się Rose.
- Hejka - przywitała się z nami jak gdyby nic
Nie rozumiałam co tak właściwie się właśnie stało. I chyba Alex też tego nie ogarnął. Otrząsnęłam się z tego dziwnego transu, wstałam i odchrząknęłam.
- No to ten... - zaczęłam - Rose, to jest Alex, Alex to jest moja przyjaciółka Rose. A teraz przepraszamy na chwilę - powiedziawszy to wzięłam towarzyszkę za rękę i odciągnęłam na bok
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam półgłosem by nikt nie usłyszał
- A tak przyszłam.
- I akurat przyszłaś do tej kawiarni?
- No po prostu tak wyszło. Nie wiedziałam, że tu będziecie.
- Ty nie miałaś przypadkiem coś załatwić?
- No miałam - zaczęła błądzić wzorkiem - ale już to załatwiłam.
- Czekaj, a może ty mnie śledziłaś?
- Co, nie, w życiu. Po co niby miałabym to robić?
- Ehh... Dobra nie ważne. Sorry, że tak agresywnie zareagowałam. Tylko już nie podchodź do nas.
- Spoko, to do zobaczenia. - po tych słowach na szczęście wyszła z budynku
- Co tu się właściwie stało? - zapytał zmieszany Alex, gdy już usiadłam spowrotem
- To jest dobre pytanie. Rose przechodziła obok i wpadła.
- Dziwne to było - skomentował tę sytuację - No nie ważne. Masz ochotę by przejść się na spacer?
- Z miłą chęcią.
Dostaliśmy rachunek. Alex uparł się, że płaci. Gdy wyszliśmy poczułam chłodny wiatr na swojej twarzy. Było przyjemnie. Słońce próbowało się przebić przez niewielkie chmury. Po spacerowaliśmy trochę po mieście. Dużo bezpańskich psów i kotów biegało po ulicy. Dowiedziałam się, że Alex tak jak ja lubi spacerować po lesie. Często tam gra na skrzypcach. Szkoda, że nigdy nie usłyszę jak gra. Raczej nie będziemy się długo kolegować. Nawet miło mi się z nim rozmawiało. Niestety musiał już wracać. Do domu dotarłam wieczorem. Nikogo nie zastałam, więc od razu udałam się do swojego pokoju. Zastanawiałam się nad nocnym spacerem, ale go sobie odpuściłam. Muszę jutro pamiętać, by pogadać z trenerką. Nie będę już chodzić na siate. Nie byłam zmęczona. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Zrobiłam sobie zielonej herbaty o smaku brzoskwini. Jutro do szkoły. Odpuszczę sobie ją chyba. Muszę do domu kiedyś pojechać posprzątać. Dopiłam herbatę i założyłam fartuch. Przyszykowałam farby i pędzle. Rozłożyłam sztalugę. W sumie to nie miałam jakiejś konkretnej koncepcji. Musiałam pozbierać myśli dlatego zaczęłam malować. Gdy skończyłam było strasznie brudno. Sprzątanie zajęło mi pół godziny. Próbowałam zasnąć ale nic z tego. Zrobiłam sobie ciepłe mleko z miodem. Dochodziła pierwsza w nocy, a nadal nikogo w domu nie było. Muszę się z tąd wyprowadzić. Już trochę nadużyłam ich gościnności. Mieszkam u nich całe trzy lata. Przez pierwszy rok prędzej mnie w domu nie było niż byłam. Przypomniała mi się sytuacja z kawiarni. Bardzo dziwna była. Nie zamierzałam się nad nią dłużej zastanawiać. Pomyślałam o Alexie. Może nie jest taki zły? Wydaje się nawet miły. Dobrze mi się z nim rozmawiało. Byłam trochę spięta na spotkaniu. Wiedziałam, że muszę go trzymać na dystans. Mimo że mamy pokojowe stosunki z ludźmi nie możemy się ujawniać. Starsi bardzo nie lubią gdy wchodzimy w związki z ludźmi. Myślę, że boją się ataku z ich strony. Bardzo dużo osób z mojego ludu trzyma się tej nje pisanej zasady. Ja osobiście nic nie mam do ludzi ale w żadne związki nie chcę wchodzić. Znajomość z Alexem nie wróży nic dobrego. No zobaczymy jak to wyjdzie. Chociaż trochę to wyglądało jakby był zmuszony. No dobra nie ważne. Idę spać. Nie mogę do już doczekać tej imprezy.
CZYTASZ
Nic nie dzieje się przez przypadek
Fantasy,,Czas nie leczy ran, czas pozwala przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości" Osiemnastoletnia Daliah prowadzi z pozoru spokojne życie. Chodzi do szkoły, na imprezy, do galerii, uczy się do egzaminów. Lecz każdy skrywa jakiś sekret, prawda? Przypadko...