Wiktoria nie spodziewała się, że coś tak prostego jak gra na telefonie stanie się dla niej nowym sposobem na wspólne chwile z Tomaszem. Pewnego dnia, gdy wrócili ze spaceru z psem, Tomasz spojrzał na telefon z szerokim uśmiechem.
– Słyszałaś kiedyś o Pokémon GO? – zapytał z błyskiem w oku. Wiktoria pokręciła głową, a Tomasz wytłumaczył, na czym polega gra. Pokazał jej, jak na ekranie pojawiają się wirtualne pokémony, które można „złapać" tylko w określonych miejscach na mapie.
– Wiesz co? Zainstaluj sobie tę grę. Możemy razem chodzić i szukać pokémonów – zaproponował.
I tak zaczęły się ich wspólne „łowy". Wiktoria była zachwycona – spacery nagle stały się jeszcze bardziej ekscytujące. Razem przemierzali park, uliczki osiedla, a nawet dłuższe ścieżki w poszukiwaniu nowych stworzeń, biorąc ze sobą Lunę, psa, który równie entuzjastycznie wyczekiwał każdej przechadzki.
Tomasz okazał się świetnym towarzyszem do gry. Nie tylko pomagał Wiktorii łapać trudniejsze pokémony, ale też wciągnął ją w strategie gry, opowiadając, jak najlepiej rozwijać swoje stworki. Czasami po szkole odbierał ją z plecakiem pełnym przekąsek, gotowy na dłuższy spacer. Gdy przechadzali się między ulicami, zajęci rozmową i wyłapywaniem kolejnych pokémonów, Wiktoria czuła się beztrosko i bezpiecznie, jakby na chwilę świat wokół przestawał być taki skomplikowany.
Jednak ich wspólne przygody nie trwały wiecznie. Wkrótce Tomasz dostał propozycję nowej pracy. Miał teraz jeździć busem w trasy, czasem na cały dzień, czasem nawet na dwa. Wiktoria słyszała, jak z matką rozmawiał o tej pracy, wyjaśniając, że to dobra szansa, że lepiej zarobią, że w końcu będą mogli trochę zaoszczędzić. Choć Tomasz starał się ją pocieszyć, zapewniając, że ich wspólne spacery będą trwały, Wiktoria przeczuwała, że coś się zmieni.
I miała rację. Tomasz pojawiał się coraz rzadziej. Wieczorami bywał zmęczony, z ledwością mając siłę na krótką rozmowę. Wiele razy, kiedy planowali kolejny spacer, coś wypadało, praca znowu go wzywała, a Wiktoria zostawała sama, z włączoną aplikacją, wpatrując się w mapę, na której jeszcze niedawno razem łapali pokémony.
Z czasem poczuła, że te wspólne chwile stają się wspomnieniem. Czasem próbowała sama wychodzić na spacery z Luną, łapiąc pokémony bez Tomasza, ale to już nie było to samo. Brakowało jej jego żartów, jego uśmiechu i tego specyficznego poczucia bezpieczeństwa, które czuła, gdy był obok.
Dni stawały się coraz bardziej puste, a Wiktoria znowu poczuła, że jej życie staje się monotonne i samotne. W szkole nie miała wielu przyjaciół, a po lekcjach wracała do pustego mieszkania, czekając, aż matka skończy pracę, a Tomasz wróci z kolejnej trasy. Czasami próbowała z nim rozmawiać przez telefon, ale ich rozmowy były krótkie, jakby cały jego entuzjazm wygasał po długim dniu za kierownicą.
Tęskniła za nim. Brakowało jej tych chwil, kiedy razem eksplorowali miasto, szukając pokémonów i śmiejąc się z małych porażek. Teraz czuła, że ta więź, którą zbudowali, zaczyna się rozluźniać. Samotność znów stawała się codziennym towarzyszem, a wieczory były coraz cichsze i dłuższe.
Pewnego dnia, podczas spaceru, usiadła na ławce w parku. Luna leżała obok niej, a Wiktoria wpatrywała się w ekran telefonu. Pojawił się kolejny pokémon, ale tym razem jej to nie cieszyło. Czuła, że nawet gra przestała mieć sens, kiedy nie mogła dzielić się tym z Tomaszem.
Spojrzała na Lunę, która patrzyła na nią z wyrazem troski, jakby rozumiała, co się dzieje w jej głowie. Wiktoria poczuła, że łzy zaczynają napływać jej do oczu. Nie mogła pojąć, dlaczego wszystko, co dobre, musi się tak szybko kończyć.
CZYTASZ
Ten powalony świat
Teen FictionWylewam tu moje emocje i doświadczenia z życia, jak wam się spodoba taki rodzaj pisania to będę to kontynuować.