Pau
Jak każdego innego dnia w roku szkolnym, budzik miałem ustawiony na godzinę szóstą rano. Mimo iż do szkoły nie miałem bardzo daleko, chodziliśmy do niej z Fortem na pieszo, a trwało to dobre pół godziny. Do jego domu miałem może osiem minut spokojnym chodem, ale mieliśmy jedno ustalone miejsce w którym zawsze się spotykaliśmy około siódmej dziesięć. Resztę drogi rozmawialiśmy, lub po prostu szliśmy razem. Robiliśmy tak od zawsze.
Z reguły zanim postanowiłem rzeczywiście zacząć się szykować do szkoły, leżałem kilka chwil w łóżku. Dziś jednak moje nastawienie było nieco inne, ponieważ jutro zaczynała się majówka. To znaczy dni wolne, które mogę spędzić z Hectorem. Czego chcieć więcej?
*
O wcześniej wspomnianej godzinie spotkałem się z Hectorem. Wymieniliśmy się przyjaznymi spojrzeniami, po czym przytuliliśmy się na powitanie. Ten uścisk był jednak wyjątkowo długi jak na bruneta. Zazwyczaj nikogo nie przytulał, a już napewno nie tak długo. A jednak mnie przytulał, i to bardzo często. Ja w sumie też nie przepadałem za objęciami, jednak jego ramiona były inne. W nich czułem się inaczej. Lepiej. Uczucie towarzyszące mi podczas gdy on mnie przytulał było nie do opisania.. Dziwne, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Wcześniej się tak nie czułem.. Czy to coś może oznaczać? Nie, napewno nie.Mógłbym wiecznie już tak stać objęty ramieniem Forta. Jednak nic nie trwa wiecznie, więc po dłuższej chwili chłopak rozluźnił uścisk, a ja go puściłem.
Może i tuż po obudzeniu miałem wyjątkowo dobry nastrój jak na mnie, lecz nie trwało to długo. Nie wiedzieć czemu miałem złe przeczucia co do dzisiejszego dnia. Hec jednak zdążył już zauważyć, że dziś wyjątkowo cicho siedzę, oraz że intensywnie nad czymś się zastanawiam. Wyrwał mnie z transu potrząsając lekko moimi ramionami.
- Żyjesz? - usłyszałem przyjemny, delikatny głos chłopaka.
- Yy, co? A , tak. Zamyśliłem się. - odpowiedziałem. U mnie to nic nowego, bardzo często miałem takie lagi. On chyba się do tego przyzwyczaił.
Fort miał to do siebie, że choćby nie wiem o czym i jak długo by mówił, ja bym go słuchał. Miał bardzo przyjemną barwę głosu. Często delikatną, ale jednocześnie potrafił powiedzieć coś stanowczo. Jednak w moim towarzystwie starał się nie podnosić za bardzo głosu, bo wiedział, że tego nienawidzę. Od zawsze byłem bardzo wrażliwim typem osoby. Gdy tylko ktoś podnosi na mnie głos, ja już mam łzy w oczach.
Po kolejnych kilku minutach, ponownie usłyszałem jego głos.- Wszystko okej? Ciągle się nad czymś zastanawiasz - zapytał, jakby lekko zmartwiony. Pewnie mi się tylko wydaje.
- Tak. Znaczy, chyba. Sam nie wiem - odpowiedziałem pusto, a on się tylko zatrzymał i ponownie zamknął mnie w uścisku. Doceniłem to, że brunet się o mnie martwi. Że dba o mój komfort.
- Zimno ci? Nie wziąłeś dziś kurtki, a wcale nie jest tak ciepło. Masz strasznie zimne ręce - stwierdził, na co ja mu nieśmiało przytaknąłem, a on jakby na zawołanie zdjął z siebie lekki płaszcz i założył go na mnie. Uśmiechnąłem się do niego szczerze, a on mi poczochrał włosy.
- Tylko teraz ty nie zamarznij, bo komu będę zabierał kurtki, bluzy i płaszcze jak nie tobie? - zapytałem, po czym się oboje lekko zaśmialiśmy.
*
Na przerwie obiadowej mieliśmy spotkać się przy stołówce. Stałem więc i czekałem na bruneta od dobrych kilku minut. W pewnym momencie ktoś powiedział głośniej coś w stylu „Chodźcie, ktoś się bije przed szkołą", na co połowa stołówki wybiegła. Nie zdarzało się to bardzo często, więc ktoś może uznać to za atrakcje. Jednak ja się nie cieszyłem z takich rzeczy. No bo co jeśli ktoś zrobi komuś coś poważnego? Z natury byłem dość spokojny, i uprzejmy. Martwiłem się o ludzi.
W pewnym momencie mnie olśniło. Co jeśli to Hector się z kimś bije? Co jeśli coś mu się stanie? Na tą myśl momentalnie ruszyłem w stronę patio przed szkołą. On był zdolny do takich rzeczy.
Widok dwóch starszych ode mnie chłopaków bijących się, a wokół nich tłumu dzieciaków oraz rozdzielających ich nauczycieli nie był przyjemny. Szczególnie dlatego, że jednym z nich był Hec. Dlaczego pobił sie z kimś starszym od siebie? Dlaczego w ogóle się znowu z kimś pobił? Po co? Takie pytania mogę sobie zadawać, ale raczej nie uzyskam na nie odpowiedzi. Normalnie bym prawdopodobnie podszedł bliżej, coś zrobił, lecz bałem się o siebie. Że mi też coś zrobią. Z czwartoklasistami lepiej się nie trzymać. Tym bardziej, że jestem od nich młodszy o 2 lata. Stałem więc bezczynnie i patrzyłem smutnym wzrokiem na Hectora. Po kolejnych kilku minutach oboje skończyli na pogadance z psychologiem.
Raz Fort wpadł na ‚genialny' pomysł przyniesienia żab do szkoły. Razem z kilkoma debilami z mojej i jego klasy podłożyliśmy je do pokoju nauczycielskiego. Później przez ponad godzinę słuchaliśmy wykładu u psychologa, więc wiem jak to jest i szczerze mu współczuję. No ale mógł się nie bić, to by nie siedział teraz na pogadance (dalej nie wiem skąd oni je wytrzasnęli).
Faktem jest to, że zawsze będę po jego stronie i że będę go kryć. Jednak uważam, że nie było to odpowiedzialne z jego strony (jakby on zrobił kiedyś coś odpowiedzialnego).
*
Wychodząc z klasy matematycznej skierowałem się do szafek, żeby odłożyć wszystkie niepotrzebne książki z plecaka. Nagle ktoś położył dłonie na moich ramionach, a ja wystraszyłem się na śmierć. Gwałtownie się obróciłem.
- JAPIERDOLE! JA TU ZAWAŁU DOSTAŁEM, NIE STRASZ! - krzyknąłem w stronę bruneta, a ten się tylko zaśmiał.
- I z czego tak rżysz? Masz rozciętą wargę. Na co ci to było Fort? - zapytałem, nie licząc na odpowiedź. - Chodź. Pójdę ci to przemyć, bo z naszej dwójki to ty jesteś tym co nie myśli i muszę o ciebie dbać jak o małe dziecko.
Ruszyliśmy w stronę łazienki. Hec przed lustrem zaczął przyglądać się swojej rozciętej wardze.
- Nie dotykaj. Jeszcze brakuje nam, żeby ci się tam jakieś zakażenie wdało. - Stwierdziłem, po czym przemyłem mu delikatnie usta. - Boli? - zapytałem, po czym ostrożnie dotknąłem jego górną wargę. Chłopak lekko syknął, co dało mi do zrozumienia że tak.
- Tak właściwie to jaki był tego powód? I nawet nie próbuj mówić że tak po prostu się pobiliście, bo wiem że nie.
Chłopak westchnął. Nie chciałem być dla niego niemiły, ale bez przesady. Ktoś musi go pilnować. Mimo iż jestem od niego młodszy, myślałem bardziej racjonalnie. Poza tym, chciałem żeby mi powiedział. Tak mógłbym mu jakoś pomóc. W pewnym sensie może to było jego odreagowanie? W końcu praktycznie nie widział swojej matki, a ojca nie zna.
- W domu ci powiem o co poszło - odpowiedział po chwili namysłu, a ja skinąłem głową. Wróciliśmy na lekcje.
——————————————
ogólnie chodzi o to, że Pau zachowuje się jakby był zakochany w Forcie, ale nie jest on jeszcze tego do końca świadom i wybrania się swoich uczuć. dlatego pisze tak a nie inaczej, po prostu to jest mój styl pisania, łatwiej pisze mi się romanse
CZYTASZ
It's okay, I'm here || Cubarsí x Fort
Roman d'amourgejowy ff inspirowany @tacohemingej jest to moja druga ksiazka, ale pierwsza nie miala konca i nie wyszla (nie obiecuje ze ta bedzie miala koniec, chociaz chcialabym bo mam jakis pomysl na to) mam nadzieje ze sie spodoba:) gejoza i debilizm alert⚠...