Rozdział 4

11 0 0
                                    

Gdy dotarliśmy na komisariat, kobieta prowadziła mnie w głąb budynku, a ja podążałem za nią jak w transie, czując, jak stres rośnie w moim ciele. Wchodząc do pomieszczenia przesłuchań, od razu usiadłem na jednym z krzeseł. Moje nogi zaczęły się trząść, a dłonie drżały, mimo że starałem się je ukryć. Kobieta zaproponowała mi kawę, a mimo wczesnej godziny, nie potrafiłem jej odmówić. Przyjąłem kubek, czując, jak gorący napój koi moje nerwy tylko na chwilę, bo zaraz po tym spojrzałem w jej oczy. Była skupiona, nie dając po sobie nic poznać.

Patrzyła na mnie chwilę, jakby ważyła każde słowo, a potem zadała pytanie, które brzmiało jak wyrok.

- Czy możesz dokładnie opowiedzieć mi, co się wydarzyło tamtej nocy?

Nie chciałem do tego wracać. Myśl o tamtej nocy nadal mnie prześladowała. Cała ta sytuacja wydawała mi się nierealna, jakby była jakimś koszmarem, z którego nie potrafię się obudzić. Czułem się, jakbym miał cofnąć się w czasie i znowu przeżyć ten strach. Patrzyłem na kobietę siedzącą naprzeciwko mnie, oczekującą odpowiedzi, i w końcu westchnąłem, starając się zebrać myśli.

- Wydawało mi się, że to kolejna głupia impreza, na którą moja przyjaciółka mnie zaciągnęła... – zacząłem, ale zanim zdążyłem dokończyć, przerwała mi, zadając kolejne, niewielkie pytanie, które jednak miało swoją wagę.

- Jak ma na imię twoja przyjaciółka?

- Vanessa Brown.

Kobieta wyciągnęła notes i szybko zapisała to, co powiedziałem, a ja poczułem dziwny niepokój, jakby to, co teraz robię, miało nieodwracalne konsekwencje. Miałem nadzieję, że Vanessa nie wpadnie w niepotrzebne kłopoty. Od tamtej nocy pisałem z nią tylko w nocy, sprawdzając, czy wszystko jest w porządku i czy nie ma nowych zagrożeń w okolicy. Morderca, którego widzieliśmy tamtej nocy, mógł przecież jeszcze gdzieś grasować.

- Kontynuuj – Jej głos był spokojny, ale wyczuwalny był w nim nacisk, jakby miała nadzieję na więcej szczegółów.

- Poszedłem na tę imprezę tylko po to, by oglądnąć konkurs kostiumowy. Imprezy takie jak te nigdy mnie nie interesowały.

Kobieta skinęła głową, ale nie mówiła nic. Czekała. A ja nie miałem wyboru. Musiałem opowiedzieć wszystko, jak to się zdarzyło. Niezależnie od tego, jak bardzo chciałem o tym zapomnieć.

- Wszystko zdarzyło się tak szybko... – kontynuowałem, czując, jak moje ciało zaczyna się spinać na wspomnienie tamtego momentu. – Konkurs wystartował, ludzie wychodzili w fantastycznych kostiumach, a kiedy ostatni uczestnik wszedł na scenę, serce mi stanęło. Był to mężczyzna w masce, która wyglądała jakby pochodziła prosto z najgorszych koszmarów.

Zawahałem się na chwilę, bo to, co powiedziałem dalej, wciąż brzmiało niewiarygodnie, ale musiałem to wypowiedzieć.

- Trzymał nóż w ręce

Po tych słowach zamilkłem. Czułem, jak zimny pot zalewa mi czoło, a serce waliło mi jak oszalałe. Zatrzymałem się w pół zdania, jakby ktoś wcisnął przycisk „pauza" w mojej głowie. Nie mogłem wydusić z siebie ani słowa.

Policjantka spojrzała na mnie z wyczekującą cierpliwością, ale w jej oczach dostrzegłem coś więcej – to była pewność, ale i lekkie zniecierpliwienie. Moje milczenie musiało ją irytować, ale ona nie dawała tego po sobie poznać. Była opanowana, jakby każda sekunda tej ciszy była częścią rutyny, którą znała na pamięć.

- Wiem, że to trudne, powiedziała, głos spokojny, ale stanowczy, - ale musisz mówić. Musisz opisać wszystko, co widziałeś. Każdy szczegół się liczy.

Zastanawiałem się przez chwilę, jakby coś w mojej głowie chciało wyrwać się na powierzchnię, ale nie potrafiłem znaleźć słów. To, co widziałem, było jak scena z koszmaru, zbyt realna, zbyt brutalna, by móc to przetrawić na głos. Próbowałem wziąć oddech, ale moje gardło było ściśnięte, jakby ktoś je trzymał w żelaznym uchwycie.

Policjantka czekała. Zaczynałem rozumieć, że to jej sposób – cisza, cierpliwość. Wiedziała, że prędzej czy później coś powiem. A jeśli nie teraz, to wkrótce. Moje milczenie było jak znak, że mam jeszcze coś do ukrycia.

Zamknąłem oczy, czując, jak cała scena, ta krew, ten przerażający obraz, wracają w najmniejszych detalach. Widziałem go. Ten nóż. I teraz czułem, że nie mogę go zignorować. Wiedziałem, że jeśli teraz nie wyznam prawdy, niczego nie wyjaśnię.

- Nie wydawało wam się wszystkim przerażające, że wyszedł na scenę trzymając w ręku nóż? – zapytała, jej głos był chłodny, jakby szukała czegoś więcej niż tylko odpowiedzi.

- Ani trochę. – odpowiedziałem odruchowo, ale zaraz potem poczułem, jak ciarki przechodzą mi po plecach. – Każdy myślał, że to tylko rekwizyt. Nikt nie pomyślałby, że to narzędzie zbrodni.

Zatrzymałem wzrok na jej twarzy, ale nie widziałem żadnej reakcji. Czekała. Patrzyła na mnie, jakby analizowała każde słowo, które wypowiadałem. A ja czułem się, jakbym stał na granicy czegoś, czego nie byłem w stanie ogarnąć.

- Następnie, bez wahania, dźgnął wielokrotnie Cartera w brzuch

Kobieta stała obok, udając niewzruszoną, ale takie rzeczy nie dzieją się na co dzień.

- Potem spojrzał mi w oczy. Jego wzrok był zimny, jak stal. Zaczął iść w moim kierunku. Moje nogi zrobiły się z waty. Czułem, jak całe ciało odmawia mi posłuszeństwa. Dopiero wtedy, w ostatniej chwili, poczułem dłoń Vanessy na ramieniu. To ona uratowała mnie przed upadkiem, dosłownie i w przenośni. Gdyby nie ona, pewnie nie stałbym tu teraz, opowiadając to wszystko.

Patrzyła na mnie z wyczuciem, jakby chciała zobaczyć więcej, niż to, co powiedziałem. Milczała przez chwilę, a ja wciąż czułem, jak każda sekunda tej rozmowy ciąży na mnie.

- A potem? – zapytała w końcu, nieznacznie pochylając głowę, jakby nie chciała mnie zmuszać do odpowiedzi, ale też musiała wiedzieć.

Zawahałem się. Czułem, jak coś ciężkiego wzbiera we mnie, coś, czego nie da się łatwo nazwać.

- Potem... potem już tylko ciemność – odpowiedziałem, czując, jak te słowa wymykają się z ust mimowolnie.

To nie była zwykła ciemność. Nie chodziło tylko o brak światła. Po tym wszystkim, co się stało, zniknęła też jakaś część mnie. Jakby mój umysł postanowił zablokować to, co miało miejsce. Chwilami mam wrażenie, że ta ciemność to był mój sposób na przeżycie – mechanizm obronny. Po prostu przestałem widzieć i czuć.

Poczułem, jak kobieta wpatruje się we mnie uważniej, próbując wyłowić coś więcej w moim głosie, w moich oczach. Ale nie było niczego do wyłowienia. Byłem puste miejsce, czarna dziura w środku, która wciąż wciągała wszystko, co starało się znaleźć światło.

- Dobrze, w takim razie dziękuję ci za odpowiedzi na te trudne pytania.- Sierżant Bryant podała mi rękę w podziękowaniu, a jej gest był profesjonalny, jednak wciąż wyczuwałem w nim coś, co mogło sugerować, że jej zadanie jeszcze się nie skończyło. Zanim zdążyłem coś odpowiedzieć, odwróciła się i zniknęła za drzwiami przesłuchania, zostawiając mnie samego w pokoju.

Pozostałem tam przez chwilę, wpatrując się w puste miejsce, które zajmowała. Czułem, że to, co powiedziałem, miało większe znaczenie niż początkowo przypuszczałem. Moje słowa nie były tylko opowieścią o tym, co widziałem – teraz stały się częścią śledztwa, częścią czegoś, co mogło wpłynąć na wynik całej tej sprawy.

Byłem gotów na to, że wszystko się zmieni, ale nie wiedziałem jeszcze, w jaki sposób.

Ktoś z nas jest mordercąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz