Rozdział 3

2 1 1
                                    

Dzień zaczełam w dobrym humorze i miałam nadzieję że tak zostanie

Po ogarnięciu się i umalowaniu zeszłam na dół na stołówkę by zjeść śniadanie.

Na miejscu było dość mało osób więc w spokoju można się było najeść, niestety później musiałam wstawić tik Toka w bluzie którą dostałam od jakiejś znanej firmy.

O godzinie 12 poszliśmy wraz z moją rodziną na oficjalny trening reprezentacji Polski,nie obyło się bez prośby zdjęć ze mną lub moją siostrą.

Podczas treningu jakiś pan pokazał nam miejsce,w którym będziemy dzisiaj przebywać na meczu.

Niezmiernie się ucieszyłam ponieważ była to dość duża przestrzeń jedynie co mnie zastanowiało to drugie pomieszczenie oddzielone szybą, również posiadało balkon jak i podobny wystrój,jednak w tamtej chwili za bardzo o tym nie myslałam.

Po treningu przyszedł czas obiadu na ,którym wiele się działo,ale to głównie przez wujka Puchacza.

-No Carmen mam nadzieję że moja koszulka będzie założona.

-Niestety nie wujku,mam już wybrany strój na dzisiaj.

-A czemu ja o tym nawet nie wiem???-powiedziała zdziwiona Vivi

-Nie moja wina że masz sen zimowy i wiecznie śpisz.-odpowiedziałam wzruszając ramionami.

-A po drugie wujku,wątpie że zagrasz dzisiaj.

-No wiesz co młoda,co ty taka wyszczekana.

-Ma to po siostrze-odpowiedziała za mnie Vivi.

-Ja tylko stwierdzam fakty pucha-dodałam do zdania przyjaciółki.

-Zobacz lewy się dobrały.

-Ja się z nimi zgadzam-powiedział Robert i przybił nam piątki.

-Cały świat przeciwko mnie.

----------->
Na mecz ubrałam niebieskie jeansy oraz top aka gorset w kolorze białym , oczywiście na ramiona nażuciłam sobie flagę Polski by dumnie wspierać przyjaciół.

Oczywiście nie była bym sobą gdybym nie wzieła oversize szarej bluzy z małymi białymi kokardkami na rękawach.

Vivi ubrała te same jeansy i koszulkę reprezentacyjną, z której zrobiła top do tego wzieła taką samą bluzę tylko w kolorze czarnym z białymi kokardkami.

Na stadion dojechaliśmy dość szybko bo w niecałe 20 minut więc została jeszcze dobra godzina do rozpoczęcia wydarzenia.

Moja rodzina poszła do naszej strefy a my z Vivi szybko do szatni by życzyć wszystkim powodzenia.

Gdy weszliśmy do pokoju Vivi zdjęła swoją kurtkę.

-Powiem ci stara że mam taki super humor że nic go nie zniszczy.

I wtedy usłyszałam nieznany język,był to portugalski.Miałam szczerą nadzieję że to nie tak jak myśle.

A jednak po odwróceniu się zobaczyłam za ścianą całą rodzinę Ronaldo a mina od razu i zrzedła.

-Wiesz co cofam te słowa.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 10 hours ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

We aren't easy - Cris jr Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz