Rozdział 7: Poznajmy się na nowo.

5 1 0
                                    

Kakashi obudził się z potwornym bólem głowy.
Słońce wpadało do sypialni i drażniło jego oczy.
Jego gardło było suche jak pustynie Sunagakure.
Potrzebował wody...

Rozejrzał się po pomieszczeniu. Był w ich sypialni.

Co ja tu robie?, zapytał sam siebie.

Nie sądził że wypił dużo. Zaledwie pare kieliszków sake.
Czyżby robił się stary?
Przecież miał dopiero 34 lata.

Na szafce obok łóżka stał dzbanek z wodą, a obok niego szklanka.

Czyżby Makoto?

MAKOTO!

Hukneło mu w głowie. Co ona musiała sobie pomyśleć?
Wyszedł z domu krzycząc i wròcił kompletnie pijany.

Czy wròcił sam czy Sasuke go odprowadził?
Czy Makoto poznała Sasuke?
Jeśli tak co mógł jej powiedzieć?

Kakashi przetarł zdrętwiały kark. Popatrzył na zegarek.
Było piętnaście po dziewiątej.

Musi iść do biura.
Westchnął ciężko.

Nie chciał iść do pracy, ale jednocześnie nie chciał zostawać w domu. Cała ta sytuacja go przytłaczała. Wiedział, że nie powinien mieć takiego nastawienia, ale ostanie czego chciał to spędzić dzień z Makoto po ich okropnej kłótni.

Wstał z łóżka i ruszył do łazienki. Na dole usłyszał, że Makoto już nie śpi.

Przeze mnie spała na kanapie...

Po załatwieniu porannej toalety ubrany i odświeżony Kakashi ruszył do kuchni by napić się kawy.

Zdziwił się, gdy czekało an niego śniadanie.
Makoto krzątała się po kuchni i akurat gdy wszedł to stała do niego plecami krojąc coś na desce.

Popatrzył na swoje śniadanie.
Ryż z jajkiem i czerwoną fasolą, do tego dwa onigiri prawdopodobnie ze śliwką, gdyż tylko takie Makoto najczęściej robiła, oraz pokroje w plasterki mango.

Śniadanie wyglądało obłędnie i od razu miał ochotę się za nie zabrać, ale najpierw musiał przeprosić.

- Makoto...

- Och, już wstałeś. Siadaj, śniadanie jeszcze ciepłe, jeśli chcesz pokroiłam jeszcze jabłko, tak na przekąske. Zrobie Ci kawe, ile słodzisz?

Makoto była uśmiechnięta i aż promieniała. Jej brązowe kręcone włody lśniły w promieniach słońca wpadającego przez kuchenne okno.

- Chyba powinniśmy jeszcze porozmawiać. Wczoraj...- zaczął Kakashi siadając przy stole.

- Nie ma tematu, proszę jedz śniadanie, to najważniejszy posiłek dnia, nie wypuszczę Cię do pracy z pustym żołądkiem.

Kakashi popatrzył na nią nieco zdziwiony. Makoto wyraźnie nie chciała rozmawiać o tym co zaszło i usilnie mu to pokazywała. Może innym razem? Może oboje muszą dorosnąć do tej rozmowy...

- Dziękuje za śniadanie. - powiedział lekko się uśmiechając. - Dwie łyżeczki cukru. - dodał gdy Makoto dalej patrzyła na niego wyczekująco.

Po śniadaniu Kakashi udał się prosto do swojego biura.

Na biurku piętrzyły się stosy papierów, a Shikamaru już na niego czekał i dokumentami do podpisu.

- Już niedługo testy na chunina. Trzeba będzie zabrać się za przygotowanie całej tej imprezy rotesłać zaproszenia, przyjąc zgłoszenia...jakie to wszystko upierdliwe.

Kakashi zaśmiał się słysząc marudzącego Shikamaru.
Czuł się jak dawaniej, jego dzień zaczął się jak dawniej, jego dzień przebiegał jak dawniej...
Czy to był sen?

- Liczę na Ciebie Shikamaru.

Młody doradzca tylko stęknął i zrezygnowany opuścił biuro Hokage.

Kakashiemu mimo małego kaca pracowało się całkiem dobrze. Wraz z Shikamaru ogarnęli bardzo dużą ilość dokumentów i Kakashi zyskał nawet przerwe na obiad co w ostatnich tygodniach zdażało się rzadko.

W takich wypadkach gdy nie mógł udać się w przerwie obiadowej do domu lub do Ichiraku na ramen, Makoto przechodziła do biura i przynosiła mu bento.

Kakashi bardzo to lubił, jednak przez pewien czas obawiał się, czy nie zepsuł Makoto "robiąc z niej kure domową".
Jego przemyślenia szybko sprostowała sama Makoto, która mumo wszystko chodziła na poszczególne drobne misje z innymi ninja jak i starała się w trenowaniu nowego pokolenia.
Kilka dni przed wypadkiem Makoto dowiedział się, że ta pomagała Ino w testowaniu i polepszaniu osłony Konohagakure.

Od samego początku wiedział, że Makoto była zbyt "dzika" by jako żona usiedzieć na tyłku w domu, ale nie oczekiwał tego od niej.
Cieszył się, że dalej się spełniała w swojej pracy.

Kakashi westchnął i wstał z krzesła. W tym samym czasie drzwi do biura otworzyły się, a w nich stała Makoto trzymając w rękach jego bento.

Aż przetarł oczy ze zdziwienia. Czy on śnił czy to było naprawdę?
Ten dzień wydawał się tak normalny, że zastanawiał się, czy to wszystko co przeżyli w ostatnich dniach w ogóle miało miejsce.

- Pomyślałam, że przyniose Ci obiad. - powiedziała Makoto rumieniąc się nieco.

Kakashi spojrzał na nią lekko zdezorientowany. Makoto wyglądała inaczej...

- Twoje włosy...

Makoto stała przed nim już nie z długimi kręconymi włosami. Jej włosy były krótkie, nieco zaczesane do tyłu. Wydawało mu się, że były krótsze od jego włosów.

- Ścięłam, tak...- mruknęła opuszczając wzrok. - Chciałam zacząc na nowo. Może to głupie...

- Nie. - Kakashi prawie krzyknął. Jej nowa fryzura nieco go zdziwiła, wydawało mu się, że włosy były zdecydowanie za krótkie, ale to nadal była jego Makoto. - Jest dobrze. Nawet lepiej. Widać dokładnie Twoją śliczną buzie.

Makoto zarumieniła się jeszcze bardziej.

- Daj spokòj. - szepnęła drapiąc się za uchem. - Proszę, mam nadzieje, że będzie Ci smakować.

Postawiła przed nim bento i ruszyła w strone drzwi. Jednak w połowie drogi odwróciła się do niego. Widać było, że jest zmotywowane do czegoś o czym Kakashi miał nadzieje usłyszeć.

- Widzimy się wieczorem. A teraz jedz. - uśmiechnęła się do niego i czmychneła z jego biura.

Kakashi stał i wpatrywał się w srzwi od biura nieco zdezorientowany.
To tyle? Myślał, że powie coś więcej, wyglądała tak jakby chciała go o czym poinformować.

Kakashi pokręcił głową i usiadł z powrotem na swoim fotelu. Postanowił od razu zabrać się za jedzenie przysmakòw jakie mu naszykowała.

Gdy tylko otworzył pudełko jego oczom ukazała się biała karteczka, a na niej było coś napisane.

"Poznajmy się na nowo."

Nadzieja nie zgasła.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 7 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Amnezja || Kakashi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz