🖤rozdział 34

33 1 0
                                    

*Lily*

- Oczywiście, że tak. Skąd to pytanie? - spytałam zdziwiona, jego nagłą zmianą.

- Nie wiem... być może dlatego, że chciałem usłyszeć te słowa z twoich ust. Być może trochę poprawiałaś mi dzień. - uśmiechnął się słodko i tak... niewinnie.

Zabawa się skończyła i wszyscy powróciliśmy do ogniska. Słońce już zachodziło a my zatraciliśmy się w rozmowie.

- Lily jak myślisz, jak długo ja i Liam.wytrzymamy? - zapytała przyjaciółka.

- Szczerze. Liam jest wspaniałym człowiekiem, myślę, że jak przy okazji nic się nie wydarzy ten związek może przetrwać naprawdę długo. - przyznałam opierając głowę o ramię Haydena.

- A myśleliście już o studiach? Liam zostaje z gangiem, a ja z nim. A wy?

To było bardzo trudne dla mnie pytanie. Nie miałam pojęcia jak na nie odpowiedzieć, ale chyba to był właśnie odpowiedni moment, na powiedzenie o wszystkich myślach jakie nas trapiły.

- Ja... szczerze nie mam pojęcia. Malibu jest moim domem i mimo, że przeżyłam w nim więcej upadków niż wzlotów to... kocham to miasto. Jednak... bardzo marzyłam i marzę o studiach w Nowym Jorku. Nie chcę was zostawiać... ale od wielu lat czuję, że go jest moje przeznaczenie. - zakończyłam i spojrzałam na chłopaka obok mnie.

Zauważyłam w jego oczach ból. Nie chciał żebym wyjeżdżała. Nie chciałam zostawiać mojego bruneta ale chciałam też spełniać marzenia.
Zauważyłam w jego oczach pojedyncze łzy.

- Lily... przecież to już tak niedługo. Być może za parę miesięcy się rozstaniemy. Nie poradzę sobie z tym. Nie poradzę sobie bez ciebie.

- Ale narazie jeszcze jestem... - powiedziałam łamiącym się głosem.

- Ale już niedługo znikniesz z mojego życia. Wsiądziesz do samolotu i zostawisz mnie kilkaset tysięcy kilometrów z tąd. Nie jestem na to gotowy. - Hayden wstał i odszedł od ogniska.

Był zraniony, był pewien, że go nie zostawię. A może jest ze mną tylko dla tego, że myślał, iż nie wyjadę na studia? Od zawsze w szkole średniej miałam dobre oceny i dobrze się uczyłam. Miałam do siebie bardzo duże oczekiwania, ponieważ chciałam iść na studia w Nowym Jorku.

Teraz bardzo długo nie chodziłam do szkoły, ale mam nadzieję, że nie będę mieć problemów. Wstałam od ogniska i poszłam za Haydenem.

Musiałam go jakoś zatrzymać, lub wyjaśnić. Małe kamyczki wbijały mi się w stopy. Słońce świeciło bardzo mocno, a kolory różu, pomarańczu i fioletu dodawało uroku. Nagle w oddali zobaczyłam sylwetkę chłopaka, który siedział na piasku i patrzył w wodę.

Nogi miał potkulone do brudy. Podeszłam do niego i nic nie mówiąc przysiadłem obok mojego bruneta.

- Hayden? - spróbowałam łagodnie.

- Lily ja... tak bardzo się do ciebie przywiązałem, że nie sądziłem, że kiedyś możesz odejść. Nawet przez myśl mi to nie przeszło. Naprawdę bardzo dużo przeszliśmy, a ja tak kurwa nie chce, żeby to wszystko się skończyło. - zapłakał. Czułam od niego płynący ból, który nieustannie go dołował.

- Ale mamy jeszcze dużo czasu. Przecież... to nie tak, że został nam tylko tydzień. Hayden... ja nawet nie wiem czy mnie tam przyjmą.

Chłopak odwrócił się w moją stronę żeby z pełną premedytacją wyszeptać:

- Ty sobie nawet nie myśl, że puszczę cię tam samą. Gdy tylko się dostaniesz zbieram manatki i jadę tam z tobą. - pokręciłam przecząco głową, nie dowierzając w to co właśnie powiedział.

Blood and love (16+) ( W TRAKCIE POPRAWY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz