🖤rozdział 4

141 13 24
                                    

Dziwny dupek: Hej Lily. Wiem, że dałaś mi jasno do zrozumienia, że mam sobie spadać ale nie pozwolę żebyś tak siebie traktowała rozumiesz. Jesteś piękną, wartościową osobą i nie daj sobie wmówić, że jest inaczej. Wiem, że pewnie zaraz mi napiszesz, że mnie to nie powinno interesować. Ale ja chcę. Bo widzę w tobie cudowną dziewczynę, która potrzebuje pomocy. Mogę ci jej udzielić jeśli chcesz? Jeśli będziesz potrzebowała pogadać to wystarczy, że napiszesz lub zadzwonisz. O każdej porze dnia i nocy. Dobranoc Bella <3

Czytałam to po sto razy nie rozumiejąc dlaczego on tak napisał.

Wiedziałam jednak, że ta wiadomość wywołała u mnie pieprzone motylki.

Nie wiedzieć czemu nagle zaczęłam mu odpisywać: „Dziekuje za te słowa... ale nie potrzebuje twojego wspar..."

Wszystko usunęłam

Tak samo było z trzema kolejnymi.

Po czasie zorientowałam się, że jesteśmy pod moim domem. Wysiadłam z samochodu i ruszyłam w stronę mojego domu.

Zostało mi już parę metrów jednak...ktoś podbiegł do mnie i zaczął szarpać.

Od razu poznałam, że byli to chłopcy z mojej szkoły.

Zaczęłam się wyrwać, ale to na nic.

Wszystko zaczęło powracać.

Moja przeszłość z przed dwóch lat powróciła.

Nie miałam na sobie bluzy a oni nagrywali moje białe plamy na skórze ale najwięcej mówili do komórki o moich rozcięciach na nadgarstku, które były zabandażowane.

Nieznani mi chłopacy przepychali mnie tak mocno, że w końcu upadłam na podłogę a oni zaczęli się śmiać.

Nie mogłam już powstrzymać chęci rozpłakania się.

Tak bardzo mnie to bolało. Myślałam, że historia już się nie powtórzy... a jednak.

Jeden z nich pochylił się nade mną i ścisną moją ranę.

Wydarłam się najgłośniej jak potrafiłam.

Gdy już myślałam, że przestaną oni dopiero zaczynali zabawę.

Kopali mnie bili, a ja pogrążona w rozpaczy musiałam to znosić...

Po chwili usłyszałam donośny krzyk, kogoś zupełnie innego.

- Ej! Zostawcie ją! - krzyknął i zaczął biec w ich stronę na co tylko tamci zwiali jak tchórze.

Obraz mi się zamazywał ale wiedziałam kto stoi właśnie przede mną.

                              ***

Obudziłam się w tym samym domu co po imprezie.

Zastanawiałam się tylko dlaczego nie pomógł mi wejść do domu, który był kilkanaście metrów od tego zdarzenia.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu i dopiero wtedy zauważyłam, że Hayden siedział przy mnie i zaglądał głęboko w moje oczy.

W jego, zauważyłam strach, strach o mnie i bezpieczeństwo, którym teraz mnie obdarowywał.

- Czemu nie zabrałeś mnie do mojego domu, który był przecież na przeciwko? - spytałam z wyraźną frustracją.

- Zaprowadziłem cię tam, ale twojej matki nie było. Zostawiła kartkę, że wróci rano bo musi zostać dłużej w pracy i stwierdziłem, że zabiorę cię do siebie bo byłaś w okropnym stanie.

Blood and love (16+) ( W TRAKCIE POPRAWY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz