🖤rozdział 8

114 7 8
                                    

Obudziłam się w wygodnym łóżku. Przez całą noc moją głowę zajął Hayden, który wczoraj wieczorem pocałował mnie w czoło.

I mimo, że to nie był jakiś wielki gest mi się zrobiło miło, mimo iż nie powinno.

Wiem. Może i jestem dziwna ale taka jest prawda.

Gdy on jest przy mnie czuję... no właśnie, co ja tak właściwie czuję?

Oprócz tego, że miło spędza mi się z nim czas i wiele razy mnie uratował nie czuje zupełnie nic.

Jednak gdy się z nim nie widuje i jesteśmy od siebie daleko to... nie chcę go znać. Chcę o nim zapomnieć. Jednak przez to co mówił i zrobił wczoraj, nie mogłam wyprzeć go z pamięci.

W końcu postanowiłam wstać i ubrać się do szkoły. Bardzo, ale to bardzo nie chciałam tam iść przez wczorajszą sytuację, ale... czułam, że po prostu muszę stawić temu czoło.

Wywlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam ubrania i nałożyłam je.

Były to czarne spodnie i tego samego koloru koszulka i bluza. Włosy lekko przeczesałam szczotką i związałam w kucyka, zastawiając dwa pojedyncze kosmyki, opadające wzdłuż twarzy.

Buzię dokładnie przemyłam i nałożyłam makijaż.

Po skończonej czynności wyszłam z pomieszczenia, wzięłam plecak, razem z telefonem i zeszłam na dół.

Postanowiłam, że po szkole porozmawiam z mamą. W końcu nie rozmawiałyśmy od śmierci taty.

Wyszłam z domu, zamykając drzwi na klucz. Szłam brukowym chodnikiem patrząc na krajobraz jaki mnie otacza.

Zastanawiałam się dlaczego ten świat chce żebym tutaj jeszcze została. Przecież ja jestem taka nieszczęśliwa...

W końcu dotarłam do przystanku autobusowego. Grace nie była już moją przyjaciółką więc musiałam sobie radzić.

Na moje nieszczęście, parę metrów ode mnie stał Hayden. Od razu do mnie podszedł i szczerze się uśmiechnął.

- Hej. Czekasz na autobus? - zapytał, a ja chcąc rozgrzać trochę atmosferę odpowiedziałam:

- Tak czekam na autobus, który w końcu się nade mną zlituje i mnie przejedzie.

- W takim razie postoimy razem. - oznajmił i zaśmiał się ukazując swoje białe zęby.

Również zaczęłam się śmiać, ale w głębi serca tego chciałam.

Zanim zdążyłam się zorientować nasz transport przyjechał. Szybko do niego wsiadłam i czekałam na dalszy rozwój wydarzeń.

Patrzyłam przez okno w autobusie i zastanawiałam się jakby to było gdybym teraz była razem z tatą. Chciałabym skrócić swoje cierpienie, bo mojego życia nie da się nazwać inaczej.

Po paru minutach jazdy autobus zatrzymał się przed naszą szkołą.

Powoli z niego wysiadałam, nie chcąc patrzeć na te wszystkie fałszywe mordy.

Szłam powoli i spokojnie. Nie chciałam od razu się nakręcać bo wiedziałam, że w moim przypadku źle by się to skończyło.

Gdzieś w tle mignęła mi sylwetka Haydena. Szybkim krokiem minęłam grupkę dzieciaków, które się na mnie gapiły i poszłam do szatni.

Gdy weszłam do jednego z boksów poczułam lekką ulgę, ale nie na długo. Zauważyłam dwie sylwetki zbliżające się w moją stronę.

Byli dosyć daleko ale mogłam rozpoznać moją byłą przyjaciółkę. Chichotała właśnie z czegoś co powiedział jej Ethan.

Po chwili byli już przy mnie i się całowali. Chciałam stąd odejść, ale z każdej strony by mnie zobaczyli.

Bardzo chciałam tego uniknąć. Już miałam wychodzić gdy nagle usłyszałam przeraźliwy krzyk dochodzący z poza szatni.

Grace i Ethan ruszyli się z miejsca i pobiegli na miejsce zdarzenia, natomiast ja stałam jak słup.

Nie zauważyłam nawet, że podchodzi do mnie, już po raz drugi uwaga zaskoczenie... Hayden Miller.

Przewróciłam oczami i już chciałam go wyminąć gdy nagle usłyszałam jego, stłumiony głos.

- Poczekaj - odparł, a ja przystanęłam w miejscu. Nie odwracałem się, bo wiedziałabym, że gdybym to zrobiła musiałabym patrzeć w jego oczy.

- Czego chcesz? - odpowiedziałam mu złośliwie.

- Pogadać. Muszę ci coś powiedzieć...

Mimo, że go nie widziałam to byłam pewna, że się spiął. Ale czym?

- Zanim powiesz coś czego potem będziesz żałować to ja powiem coś pierwsza - musiałam mu do cholery jasnej dać do zrozumienia, że nie chce się zadawać z żadnym chłopakiem. - Posłuchaj... w przeszłości miałam pewną sytuację przez ktorą nie chce rozmawiać, ani zadawać się z innymi chłopakami ale gdy jestem z tobą... czuje coś dziwnego. Nie potrafię tego określić ale też nie potrafię wyprzeć ciebie z pamięci. Nie mogę sobie na to pozwolić rozumiesz?! To zniszczyłoby mi życie. Więc proszę daj mi spokój i nie odzywaj się do mnie więcej. Nie chcę mieć na głowie chłopaka który i tak złamie mi serce. A poza tym... ty i tak jesteś dla mnie nikim. I jestem ci wdzięczna za twoją pomoc w wielu sytuacjach, ale to nie może tak wyglądać.

Odwróciłam się i spojrzałam w jego oczy, by dać mu do zrozumienia, że mówię serio.

Widziałam, że moimi słowami sprawiłam mu ból. Ale tak będzie dla nas najlepiej.

Dla niego, bo ja i tak długo już tutaj nie pożyje... jak nie cięcia to wymyślę coś innego, ale na pewno nie chce już żyć.

Nie mam dla kogo.

Wyminęłam smutnego Haydena i poszłam pod salę lekcyjną.

Ale tam było jeszcze gorzej. Gdy dotarłam na miejsce wszyscy się z czegoś śmiali, dopiero po paru sekundach zorientowałam się, że mówią o mnie...

- Oo, patrzcie przyszła nasza gwiazda - zaśmiała się Grace, a wszyscy tylko jej wtórowali.

––––
Hejka przychodzę do was z kolejnym rozdziałem.🤗

Kolejny rozdział będzie z perspektywy Haydena.🩷

Do zobaczenia🥰 i miłego dzionka❤️

Blood and love (16+) ( W TRAKCIE POPRAWY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz