Obrazy słowem malowane 3.2/ #pisarskiwattpad

31 5 37
                                    

SŁOWEM WSTĘPU (można to pominąć, to tylko skrócona geneza tego os)

Hej, hej, witam w drugim (i raczej ostatnim) one-shocie napisanym na trzecią edycję konkursu „Obrazy słowem malowane”, który jest organizowany przez pisarskiWatt09. Obraz, który stanowił inspirację, to „Parasol” widoczny na górze ^^.

Może i będzie to mdła bajeczka. Może tak. Wolę mroczne tematy, ale chyba powoli zbliżające się święta i nostalgiczna jesień sprawiły, że stałam się sentymentalna. Obiecuję z tym zerwać i wrócić do „krwi i flaków”, ale na ten moment musicie mi wybaczyć. Albo wyjść, nie obrażę się (chyba :D)

Kilka lat temu jakaś organizacja czy tam fundacja organizowała akcję polegającą na napisaniu opowieści o radzeniu sobie z żałobą, żeby pomóc dzieciom po stracie. Coś tam nabazgrałam, chociaż to były czasy, kiedy nawet nie odróżniałam dywizu od półpauzy, i stwierdziłam, że właściwie użyta przeze mnie wówczas forma sprawdzi się i tutaj. Inspiracją była książka „Oskar i pani Róża”. Odbiorcami były dzieci, stąd taki przekaz, chociaż myślę, że każdy może tu znaleźć coś dla siebie (tak, głos w mojej głowie szepcze: „Wywal ten ckliwy shit do kosza”, rozumiem was).

Praca miała się pojawić dopiero za pięć dni, ponieważ wtedy wypada rocznica śmierci bliskiej mi osoby, i tak sobie leżała od października w przysłowiowej szufladzie, ale stwierdziłam, że dodam dziś.

Nie przedłużając, zapraszam do czytania, króciutkie playlisty do obu opowiadań zgłoszonych do tego konkursu zostaną za moment dodane do następnego rozdziału :D

P. S. Inni uczestnicy konkursu (a przynajmniej ci, których w mniejszym bądź większym stopniu znam) są oznaczeni w poprzednim rozdziale ;)

———★———


12.10. 2024r.

Cześć, tato!

Minął już parę lat od Twojej śmierci. Bardzo mi Ciebie brakuje i cieszę się, że w końcu zdecydowałam się na napisanie tego listu.

Upłynęło tyle miesięcy, ale żałoba czasu nie liczy. Ból nie ustaje, my tylko uczymy się z nim żyć. I jest odrobinę łatwiej niż na początku.

Dawniej nie wierzyłam w to, że po śmierci istnieje życie, lecz człowiek nie może się po prostu rozpłynąć w powietrzu, prawda?

Zostawiłeś parasol, ten, który podarowałeś mi na szóste urodziny. Wtedy pomyślałam, że to dziwny i bezwartościowy prezent, chociaż nie powiedziałam tego głośno, by nie sprawić Ci przykrości. Uśmiechnęłam się tylko z wysiłkiem i podziękowałam, udając, że to najwspanialszy podarunek na świecie.

Dostrzegłeś moje niezadowolenie, chociaż starałam się je ukryć, i zapytałeś, co mi się w nim nie podoba. Zmarszczyłam nos jak rozwydrzone dziecko, którym w rzeczywistości byłam, i odparłam, że wszystko.

Usiadłeś obok i rozłożyłeś go. W jednej chwili gwiazdy, oddalone od nas o setki tysięcy kilometrów, znalazły się tuż nad naszymi głowami.

Kilka z nich zostało uwiecznionych w locie, w trakcie spadania na ziemię.

„Pomyśl życzenie”, poleciłeś. Zacisnęłam mocno powieki i poprosiłam, by zawsze było tak jak tamtego dnia.

Dziś siedzę pod naszym parasolem sama. Nie ma już Ciebie, nie ma tamtej mnie. Odeszła wraz z Tobą i zabrała ze sobą wszystkie marzenia.

Twoja Grace

Konkursy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz