Rozdzial 5

15 1 4
                                    

Ha ha to jakiś nie śmieszny żart prawda? Ukryta .kamera? Zajbiscie śmieszne no już już koniec.
Niestety rzeczywistość była bardziej bolesna. Ona stała we bramie. W Czarnym płaszczu i kapturze. Jednak jej oczy nigdy bym ich nie pomylił. Jej głęboka czerń w tęczówkach. Można by utopić się w nich. Mimo to budziły strach. Wcześniej na widok ich pojawiały się motylki w brzuchu teraz tylko strach i nienawiść. Patrzyliśmy na siebie dobre kilkanaście sekund w końcu zrozumiałem że czeka na mój krok. Stanąłem prosto i przemówiłem.

-Witaj-szepnąłem. Nawet nie wiem czemu po prostu nie mogłem powiedzieć głośniej.

Lori nic nie odpowiedziała tylko wpatrywała się oczami swoimi. Po chwili ciszy poszła w prawą stronę znikając mi za murem. Spojrzałem na klasztor notując sobie w głowie aby odwiedzić Nyę. Ruszyłem za dziewczyną zaukajac za soba bramę. Niebo oświetlały gwiazdy a księżyc już świecił wysoko. Po chwili zobaczyłem czarny kaptur dziewczyny. Szedłem za nią do puki się nie zatrzymała i nie odwróciła. Stanęła przy drzewie i oparła się o gałąź. Zwiałem głęboki oddech i podszedłem do niej. Oparłem się plecami i jedną nogą o-już zniszczone-mury klasztoru.

-czego chcesz?-nie owiałem w  bawełnę.

Dziewczyna się zaśmiała po czym zdjęła kaptur. Podeszła na pół metra od mojej twarzy.

-Liczyłam na milsze przywitanie, dawno się nie wiedzieliśmy nie sądzisz?-zapytala.

-czego chcesz-powtórzyłem stanowczo.

-a z kad pomysł że od razu czegoś chce? Ah no tak, to ja mam haczyk. Przeleciałeś mnie gdy byłam dziewczyna Kaia.

Zaśmiała się diabolicznie i odsunęła się.

-czego chcesz-powtórzyłem ponownie.

-wiesz...obserwuje Cię od jakiegoś czasu. Widzę że znalazłeś sobie nową miłość...Harumi? To jej imię?

Zacisnąłem dłonie w pięści i miałem ochotę jej przypierdolic.

-a może ja jej powiem jaki jesteś na prawdę-kontynuowała-że przelecisz ją a potem zostawisz jak mnie?

Nie wytrzymałam. Poczułem jakby ogień palił mnie od środka. Jednocześnie bolało a z drugiej chciałbym alby tak było cały czas. Widziałem jak przez folię a w uszach piszczało jak nigdy. Dziewczyna się śmiała. A ja wrzeszczałem. Bolało. Ale to chyba tylko adrenalina. Poczułem palące uczucie na twarzy chwyciłem się za nią i skuliłem się. Ból w ciąż narastał ale pieczenie ustępowało. Nagle jak pstryknięciem palców, wszelkie odczucia zniknęły. Spojrzałem na dziewczynę, a jednak nie było to zwyczajne spojrzenie. Było przepełnione uczuciem mordu i zemsty. Natychmiast  się na nią zucilem. Zacząłem od obijania jej twarzy a następnie przeszedłem do duszenia. Twarz dziewczyny była cała we krwi. Próbowała trzymać moje dłonie aby się od nich uwolnić. Nie dawałem za wygraną. Po chwili Lori sięgnęła dłonią po coś szklanego. Było to lusterko. Pokazała mi je na przeciwko mojej twarzy. I wtedy zobaczyłem. Uczucie palenia na twarzy było związane z jej transformacją. Oczy były pełne mordu, bo to nie były moje oczy. Zrozumiałem.

Oni.

Natychmiast pościłem dziewczyny a uczucie palenia ponownie było. Jednak było ono jakby odwrócone. Stałem się sobą. Z powrotem. Dziewczyna zaczęła kaszleć, na przeminie ze śmiechem. I wtedy zrozumiałem.

-chcę ciebie-powiedziała-chce być z tobą na wieki!

Ciężko oddychałem, w ciąż byłem w szoku. Sęs tych słów dopływał do mnie powoli. Jednak odpowiedź była tylko jedna.

-nie


Hejkaaaa chcialam jak najlepiej opisać formę oni ale nwm czy mi wyszło hahahah możecie powiedzieć jak było

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 2 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Uszczypniecie Przez Życie || Lloyd Garmadon || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz