9. Bal zimowy cz. 2

124 13 134
                                    

Wzięłam głęboki wdech, próbując się uspokoić, ale kiedy Gabriel spojrzał na nią i wymienili między sobą coś na kształt ledwie zauważalnego uśmiechu, zagotowało się we mnie. I to nie była zazdrość... a przynajmniej próbowałam sobie wmówić, że nie.

Odłożyłam obie szklanki z powrotem na stół i pewnym krokiem ruszyłam w ich stronę. Nie obchodziło mnie teraz to, że obiecałam Annie przynieść picie, nic mnie nie obchodziło. Chciałam z nimi porozmawiać. Poważnie porozmawiać.

— Hej, ciekawe kreacje — rzuciłam z udawanym uśmiechem.

Gabriel obrócił się, a zaraz za nim Gwen, chwytając go pod rękę.

— Ooo, jest nasza dziewczynka — powiedziała przesadnie wysokim głosem. — Twoja sukienka też jest świetna, ale przecież już o tym wiesz.

— Cześć, Iris. — odpowiedział chłopak, kątem oka zerkając na swoją partnerkę.

Naprawdę próbowałam ignorować to bezczelne zachowanie i głupawe miny Gwen, ale mimowolnie zaciskałam zęby.

— Rafael uszył wam takie... staromodne stroje?

— A nie, mam swoje lata i setki takich sukni w szafie — powiedziała Gwen, pochylając się i wystawiając język.

— Opanuj się — syknął Gabriel.

— O, ciekawe... nie wiedziałam. — Wzruszyłam ramionami. — Fajnie przyszykowali salę, nie?

Chciałam zmienić temat, bo Gwen stała się naprawdę nieznośna i bezpośrednia. Co to miało znaczyć? Podczas ostatniej rozmowy z Dorianem wywnioskowałam, że brał udział w Rewolucji, ale czy w takim razie zarówno Gwen, jak i Gabriel, byli dużo starsi? Czy naprawdę tylko ja byłam tą „dziewczynką" w akademickim wieku? Przecież Gabriel również uczęszczał do szkoły.

— Nie wiem, nie byłam tutaj wcześniej — sarknęła Gwen. — Trochę nuda, poszłabym zapalić.

— Wystrój jest piękny — przyznał Gabriel, rozglądając się po sali. — A ty, Iris, z kim przyszłaś?

Przez moment milczałam, patrząc na nich. Właściwie to pasowali do siebie; wyglądali jak dwa dorodne, szczęśliwe wampiry. Zagryzałam wargi w ciszy, ale w końcu zdecydowałam się odpowiedzieć:

— Przyszłam sama.

— Jak to? Mówiłaś, że ktoś inny już cię zaprosił.

— Tak? Możliwe, że tak mówiłam... — odpowiedziałam, próbując powstrzymać narastające uczucie żalu.

Potworna gula rosła mi w gardle. Nie rozumiałam dlaczego... Przecież tak naprawdę nic się nie stało — sama odmówiłam Gabrielowi wspólnego wyjścia na bal.

Nagle z chmary tańczących ludzi wyłoniła się Annie.

— Hej, świruski! Jak tam impreza? — Brzmiała, jakby jednak zdecydowała się na kolejną porcję ponczu.

Gwen zrobiła wielkie oczy i przekrzywiła głowę.

— A cóż to za urocza dziewczyneczka? Przyjaciółka?

— A, tak. Właśnie tak — odpowiedziała Annie, biorąc mnie pod rękę. — Przyszłyśmy razem i razem idziemy na parkiet.

Pociągnęła mnie w drugą stronę i po chwili zniknęłyśmy w tłumie bawiących się uczniów.

— Nie chce mi się tańczyć, ale zauważyłam, że coś się dzieje. Kto to przyszedł z Gabrielem? Miała naprawdę czaderski strój — szepnęła Annie.

— To była Gwen. Mieszka z Gabrielem i innymi wampirami — rzuciłam od niechcenia.

— Serio? I mogła wejść na bal?

Whispers Of Thirst TOM I (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz