Maszerując w kierunku Bohemy, nasunęłam kaptur i z uwagą wypatrywałam czegokolwiek, co mogło stanowić zagrożenie. Wolałam się mieć na baczności, bo każde, nawet najmniej podejrzane zachowanie, mogło przyciągnąć uwagę Represorów, którzy kręcili się po South Medley. A wtedy... krótka kontrola, weryfikacja faktów i pozamiatane.
Wirujące płatki śniegu odbijały jasne promienie słoneczne, tworząc swego rodzaju zasłonę, przez którą ledwie dostrzegałam rudery znajdujące się po drugiej stronie ulicy. Jednak zdążyłam poznać tę okolicę całkiem dobrze i wiedziałam, że zbliżam się do właściwej alei zrujnowanych kamienic. Zza podartej siatki, która otaczała budynek Bohemy, wychynęło dwóch Represorów uzbrojonych w karabiny. Ciągle się tam kręcili... Zaklęłam w duchu i ruszyłam dalej. Nie mogłam podejść bliżej.
Skręciłam w boczną ścieżkę, pełna nadziei, że jeśli odczekam chwilę, to może strażnicy się rozejdą. Przecież wydawało się niemożliwe, żeby czatowali tam dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Nagle doszedł mnie głośny stukot butów. Za rogiem ktoś szybkim krokiem maszerował chodnikiem. Nie chciałam ryzykować — to mógł być kolejny Represor, dlatego odwróciłam się i szybkim krokiem ruszyłam przed siebie. Stukot narastał. Wskoczyłam w ciasną uliczkę, którą otaczały ceglane kamienice — od tej strony nie miały okien, więc nikt z mieszkańców nie był w stanie mnie zauważyć.
Kroki, które wcześniej słyszałam, ucichły.
Na powierzchni pobliskiego kontenera, dostrzegłam cień jakiejś sylwetki, która, zanim zdążyłam unieść głowę, zniknęła. Ktoś błyskawicznie przemknął nade mną i wylądował za plecami.
Odwróciłam się, biorąc zamach.
Zaciśnięta pięść poszybowała prosto w mój nos. Zamroczyło mnie. Metaliczny posmak rozlał się po podniebieniu.
Kiedy tylko złapałam równowagę, odwinęłam się, zadając cios napastnikowi. Otworzyłam oczy.
To była Gwen.
Wampirzyca niesiona odrzutem uderzenia, sprawnie odbiła się od przeciwległej ściany i rzuciła się w przód. Jedną ręką chwyciła za gardło i uniosła mnie tak, że nie czułam gruntu pod nogami. Po sekundzie spoliczkowała mnie otwartą dłonią.
— Czego się tutaj kręcisz? — warknęła, wysuwając kły.
Jej oczami zawładnęła furia. Byłam pewna, że zaraz zabije mnie samym spojrzeniem.
— Gwen, poczekaj... — wyszeptałam, ledwo łapiąc oddech.
Zluzowała uścisk tak, że znów mogłam nabrać powietrze w płuca, ale wciąż trzymała mnie w powietrzu, dociskając do muru kamienicy.
— Czego... się... tu kręcisz? — powtórzyła, wyraźnie podkreślając każde słowo.
— Dlaczego... — pisnęłam, ale nie zdążyłam dokończyć, bo Gwen silnym szarpnięciem posłała mnie na ziemię.
Szurając po kostce brukowej, zatrzymałam się dopiero przy kontenerze. Uderzyłam potylicą o stalową ściankę. Obserwowałam przygarbioną sylwetkę przez rozmazany obraz.
— Od początku wiedziałam, że coś jest z tobą nie tak — wysyczała, zbliżając się wolnym krokiem.
Zaciskała pięści, a jej usta drgały z nerwów. Uniosłam dłoń, dając znak, żeby pozwoliła mi cokolwiek powiedzieć. Zatrzymała się.
— Poczekaj... Ja nie doniosłam, naprawdę... — wychrypiałam.
Potężny uścisk Gwen na moim gardle musiał coś uszkodzić, bo brzmiałam jak nienastrojone skrzypce.

CZYTASZ
Whispers Of Thirst TOM I (ZAKOŃCZONE)
VampirIris od zawsze wiedziała, że jest inna. Jako wampirzyca, która dorastała w cieniu tragicznych wydarzeń, zmuszona była ukrywać swoje prawdziwe oblicze. Wśród ludzi w Wildeyard, stara się wtopić w tłum, choć wie, że nigdy nie będzie jedną z nich. Cod...