11. Spotkanie cz. 2

116 12 111
                                    

[...]

Okazało się, że pod tym niewielkim blaszakiem, Dolores miała sporej wielkości piwnicę, albo kryjówkę własnej roboty — przez niewykończone ściany wykonane z cegieł, przebijały się grudy mokrej ziemi oraz korzenie roślin. Całą przestrzeń wypełniały drewniane skrzynie i liczne półki, na których spoczywały dziesiątki słoików z wekowanym mięsem i warzywami w occie.

— Właśnie dlatego się zaśmiali — oznajmiła, wskazując palcem na masywne stalowe urządzenie, które stało w kącie.

Przypominało ogromną tubę, z której wychodziło kilka mniejszych rurek. Pięły się serpentynami, żeby na szczycie zakręcić i powrócić do głównego trzonu. Z przodu dostrzegłam tarczę ze wskaźnikiem, przypominającą monitor ciśnieniomierza.

— Co to takiego?

— Aparat bimbrowniczy — odparła, podeszła bliżej i dumnie poklepała maszynę.

— Pędzisz bimber? — Zrobiłam wielkie oczy.

— A co! — Ożywiła się, wymachując ręką. — Razem z Bernardem. To sąsiad z domu naprzeciwko. Wspólnie handlujemy alkoholem z Represorami.

— Ale... dlaczego?

— Bo to cholerne drapichrusty i moczymordy, nie wiedziałaś? — rzuciła wysokim, prawie ogłuszającym tonem. — Każdy w tym całym konflikcie próbuje ugrać coś dla siebie. Represorzy chleją na umór, a Bernard dzięki temu ma ciężarówkę. Przywozi mi ziemniaki, a potem szmugluje bimber i różne szpargały do innych rejonów Wildeyard.

— Czyli masz z tego pieniądze, tak?

— No cóż, mam pieniądze, ale przede wszystkim względny spokój... nie zawracają mi gitary.

Pokiwałam głową. Przyznam, że trochę mnie to zaskoczyło. Nie spodziewałam się, że którykolwiek z wampirów potrafi porozumieć się z Represorami. Ba, że potrafi żyć z nimi w prawdziwej symbiozie.

Po wejściu z powrotem na górę Dolores rozłożyła kanapę w ciasnym pokoju i zabrała się do nawlekania pościeli. Pomagałam jej, przytrzymując poszewkę kołdry.

— Skoro Represorzy nie zawracają ci głowy, będę mogła zostać tutaj przez jakiś czas? — zapytałam nieśmiało.

— Owszem, przez jakiś czas. Ale to nie takie proste.

Dolores westchnęła i zabrała się za nawlekanie poduszki.

— To znaczy?

— Z jednej strony skłamałaś... Nie powiedziałaś im, jak się nazywasz, ale zdradziłaś, do kogo przyszłaś. Jeśli rządowi faktycznie cię szukają, to Represorzy mają twoje zdjęcia w bazie. W końcu się zorientują i będą wiedzieli, gdzie cię szukać. A wtedy... już nawet bimber nie pomoże, by przekonać tę dwójkę skurczybyków.

W jednej chwili poczułam falę chłodu rozchodzącą się w okolicach szyi. Zbyt optymistycznie podeszłam do sprawy. Nie przemyślałam tego dokładnie, a Dolores miała rację — nie dość, że mogliby mnie złapać, to z pewnością przysporzyłabym jej problemów... Byłoby dokładnie tak, jak z rodzicami.

— Rozumiem — odparłam ze zwieszonym wzrokiem.

— Myślę, że możesz tutaj zostać maksymalnie, ale to maksymalnie tydzień. Zanim się wszyscy skapują.

— To zawsze coś. — Uśmiechnęłam się ponuro. — Do tego czasu może uda mi się coś wymyślić.

— A pewnie, myśl! — Rzuciła poduszkę na pościeloną kanapę. — Ale przede wszystkim, dziewucho, to ty musisz pić krew. Dużo, boś taka wychudzona, że patrzeć nie mogę — powiedziała, wbijając mi palec w biodro. Wzdrygnęłam się i odskoczyłam, śmiejąc się.

Whispers Of Thirst TOM I (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz