Rozdział 13

5 5 0
                                    

~ Liona ~

Państwo — Catus
Miasto — Sokros

Rok 2020

Pisk i dziwne dźwięki, których Liona nie była w stanie zinterpretować. Ból, ogromny ból w całym ciele i ucisk w klatce piersiowej jakby ktoś na niej siedział i uniemożliwiał normalne oddychanie. Nastolatka otworzyła powoli oczy i rozejrzała się dookoła.

Była w zupełnie obcym dla niej miejscu, gdzie wszystkie ściany były białego koloru, a do jej ciała były przyczepione jakieś dziwne kolorowe kabelki, które Liona widziała po raz pierwszy na oczy. Jej serce zaczęło bić dwa razy szybciej i mocniej, a przez całe ciało przebiegły dziwne prądy i nagle zrobiło jej się duszno.

~ Gdzie ja jestem do cholery?! I najważniejsze, co się w ogóle stało?! Kompletnie nic nie pamiętam oprócz mojej ostatniej rozmowy z... Z Wenoxem — pomyślała, kręcąc głową na boki, próbując sobie cokolwiek przypomnieć.

Chciała umrzeć i uwolnić się w ten sposób od tych ludzi, ale wszechświat widocznie nie był po jej stronie. Los brutalnie zadrwił z nadziei dwunastolatki. Nagle do pomieszczenia weszła kobieta, uśmiechając się lekko. To była ona, to była szefowa, rządząca tym dziwnym miejscem gdzie sprzedawano niewolników.

Jej błękitne oczy spojrzały na Lionę, a z jej ust wydobył się krzyk, przez który ponownie pojawiły się ciarki na ciele nastolatki. A starsza kobieta zawołała jedynie lekarza. Liona nie zdążyła nic zrobić, bo do pomieszczenia wszedł wysoki i dobrze zbudowany brunet, ubrany cały na biało. Liona od razu zorientowała się, że to on był doktorem.

— Jak się czujesz Comardo? — zapytał, unosząc lewą brew do góry, a dziewczynę zamurowało.

~ Co jest grane?! Jaka Comarda?! Przecież ja mam na imię Liona — pomyślała zdezorientowana tym wszystkim jeszcze bardziej niż sekundę wcześniej.

Liona nic z tego nie rozumiała, ale jedno wiedziała na pewno. Była w szpitalu. Tylko dlaczego?! Przecież była niewolnicą, więc dlaczego nie pozwolili jej umrzeć tylko opłacili leczenie? Największą zagadką było dla nastolatki to, dlaczego Zidaris okłamała lekarza, wmawiając mu jakieś niestworzone bajeczki wyssane z palca.

Czyżby obawiała się, że prawda wyjdzie na jaw? Niby Catus było miejscem gdzie normalnie sprzedawano dzieci i nie ukrywali się z tym za bardzo, ale było to nielegalne. Jednak nikt nie zwracał na to uwagi, udawali, że takie sytuacje w ogóle nie miały miejsca.

— Ja... Ja nie mam na imię Comarda tylko Liona. Chyba mnie z kimś pomyliliście, a tej kobiety to ja w ogóle nie znam, pierwszy raz ją na oczy widzę — powiedziała nastolatka z kamiennym wyrazem twarzy, unikając kontaktu wzrokowego ze swoją “właścicielką”.

Liona skłamała prosto w oczy mężczyźnie. Dziewczyna nie wiedziała co było grane, ale nie zamierzała brać udziału w tej chorej grze. Wszystko to było podejrzane i dwunastolatka nie ufała nikomu. A zwłaszcza tej kobiecie, która ją przerażała. Liona wzdrygnęła się lekko na widok lodowatego spojrzenia Zidaris.

— Comardo, córeczko nie strasz mnie. Naprawdę nic nie pamiętasz?! Miałaś straszliwy wypadek, a twoje obrażenia były tak poważne, że bałam się iż cię stracę — wyszeptała kobieta ze łzami w oczach, udając przed lekarzem, że była zrozpaczona i załamała perspektywą utraty dziecka.

Liona poczuła się nieswojo, słysząc ten przesłodzony do granic możliwości głos. Nastolatka złapała się za głowę, a po jej policzkach zaczęły lecieć łzy, których nie była w stanie powstrzymać. Nic z tego nie rozumiała.

~ Dlaczego ta kobieta wmawia lekarzowi, że jest moją matką?! Jakim prawem?!

— Wszystko po kolei. Nie płacz tylko mnie wysłuchaj. Nie do końca wiemy co się stało, bo twoja mama powiedziała nam, że znalazła cię na chodniku przed domem. Ledwo udało nam się cię uratować, a twoje życie wisiało na włosku, więc to jest jak najbardziej normalne, że nic nie pamiętasz. Amnezja z czasem minie, a najważniejsze jest to, że teraz wszystkie twoje wyniki są w normie. Będziesz mogła wrócić do domu, do rodziny i normalności — powiedział lekarz, uśmiechając się szeroko od ucha do ucha.

Czerwony Obsydian 1 ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz