Uprowadzeni 02

249 14 0
                                    

Obudziłam się. Świadomość, że był to tylko sen trochę mnie zasmuciła, ale nie na długo. Humor poprawił mi się, kiedy odsłoniłam rolety w pokoju i zobaczyłam piękną pogodę za oknem. Bezchmurne niebo, górujące słońce. Była godzina dwunasta. W niedziele najczęściej wstaje właśnie w południe. Uwielbiam długo spać, a rodzice nie zrzucają mnie z łóżka tylko w ten dzień tygodnia.

Ubrałam dżinsy i białą koszulkę, po czym zeszłam do kuchni na śniadanie. Wyjęłam z szafki patelnię, rozpuściłam na niej masło i wbiłam dwa jajka. Uwielbiam jajka, jem je codziennie. Zjadłam śniadanie i poszłam do salonu.

Lubię mój salon, nawet bardziej niż własny pokój. Jest duży, więc moja klaustrofobia mi nie przeszkadza. Mogę spokojnie w nim siedzieć, nawet kiedy są zamknięte drzwi. Jest też minimalistyczny; białe ściany, czarne i szare meble. Najbardziej lubię czarną, skórzaną sofę, na której zawsze po śniadaniu leżymy z Katy. Oglądamy kreskówki, które obie uwielbiamy.

Katy to moja dziewięcioletnia siostra. Można powiedzieć, że się dogadujemy, ale czasem potrafi wyprowadzić mnie z równowagi. Przychodzi do mojego pokoju i grzebie mi w szafie, czego po prostu nienawidzę. Najczęściej na nią wtedy krzyczę, a jeśli to nic nie da, zwyczajnie wynoszę ją na korytarz. Po wszystkim jestem cała w siniakach i mam ślady po jej zębach, ale przynajmniej mogę w spokoju pobyć sama.

Popołudnia spędzam różnie. Wszystko zależy od tego, jaki mam humor i jaka jest pogoda. Czasem czytam książkę, oglądam telewizję, czasem wychodzę gdzieś z Dianą i Sam, ale są też dni, w których siedzę w domu i spędzam czas z rodzicami i Katy. Dzisiaj stwierdziłam, że dla odmiany przejadę się gdzieś rowerem. Jest świetna pogoda, a ja bardzo rzadko się ruszam.

Wyjęłam z garażu zakurzony rower. Nie jeździłam na nim dobry rok, albo i dłużej. Przetarłam go mokrą szmatą i napompowałam koła. Kiedy doprowadziłam go do w miarę dobrego stanu, usiadłam na nim i pojechałam w stronę parku. Zrobiłam kilka rundek i wróciłam po godzinie do domu.

Byłam wykończona. Odrobina ruchu jest dla mnie ogromnym wysiłkiem. Nigdy nie byłam sprawna fizycznie. Idiotyzmem jest dla mnie w-f, na który nie chodzę od drugiej klasy gimnazjum. Oceniają tam tylko sprawność, przez co moja średnia zawsze była niższa. Niby skąd mam nagle nauczyć się szybko biegać? Nigdy tego nie rozumiałam i nigdy tego nie zrozumiem.

Po powrocie zjadłam sałatkę z obiadu, wzięłam prysznic i rzuciłam się na łóżko. Byłam tak zmęczona, że zasnęłam w ciągu kilku sekund.

Obudziłam się następnego dnia, kiedy tylko zadzwonił budzik. Muszę iść do szkoły, niestety... Wyczołgałam się spod kołdry, ziewnęłam i wyszłam z pokoju. Zeszłam po schodach i skierowałam się w kierunku kuchni. Otworzyłam drzwi, i... zamarłam.

Zamarłam, to mało powiedziane.

Czułam się, jakby ktoś wyrwał mi serce z klatki piersiowej, rozdeptał je i porwał na strzępy, a to co zostało, włożył z powrotem.

Moja dziewięcioletnia siostra leżała na podłodze w kałuży krwi... z poderżniętym gardłem.

UprowadzeniWhere stories live. Discover now