Uprowadzeni 05

219 14 3
                                    

Wsiadłam z powrotem na rower. Musiałam pojechać do Sam. Wydawało mi się to dziwne i podejrzane, że nie ma jej w szkole. Musiałam sprawdzić, czy wszystko u niej w porządku.

Dojechałam przed jej dom i zeszłam z roweru. Zadzwoniłam do drzwi i odczekałam kilka sekund. Nikt nie otwierał. Zadzwoniłam jeszcze dwa razy i czekałam. Na marne. Znowu miałam mętlik w głowie. Co się tutaj właściwie dzieje? Postanowiłam po prostu otworzyć te drzwi i wejść. Nacisnęłam klamkę i... nic. Drzwi są zamknięte. Dlaczego? To nie może być przypadek.

Zaraz, zaraz...

Sam chowa zapasowe klucze do doniczki wiszącej nad drzwiami! Sięgnęłam ręką do rośliny i zanurzyłam palce w ziemi. Po chwili wymacałam kawałek metalu i wyciągnęłam klucze. Szybko włożyłam je do zamka i przekręciłam. Usłyszałam trzask i otworzyłam drzwi. Poczułam ogromną ulgę.

Przekroczyłam próg i poczułam mrówki na plecach. Z niewiadomego powodu przeszedł mnie chłód. W domu było dziwnie i ponuro. Korytarz wydawał się ciemniejszy niż zwykle, a drzwi dziwnie skrzypiały. Mimo narastającego stresu, szłam w kierunku schodów. Spacerowałam przez korytarz i co chwilę nerwowo oglądałam się za siebie. Dotknęłam w końcu poręczy schodów i postawiłam stopę na pierwszym stopniu.

- Sam! - krzyknęłam.

Miałam nadzieję, że Sam zaraz zbiegnie ze schodów i będę jej mogła o wszystkim powiedzieć. Znajdziemy rozwiązanie i wszystko dobrze się skończy... Niestety, tak się nie stało. W odpowiedzi usłyszałam tylko echo, a łzy znowu zaczęły cisnąć mi się do oczu.

Weszłam po schodach na piętro. Zajrzałam do łazienki, do sypialni jej rodziców i do pracowni jej taty, ale nic nie znalazłam. W końcu weszłam do pokoju Sam i zaczęłam go przeszukiwać. Być może było to nie w porządku z mojej strony, ale to wszystko było dla mnie tak dziwne, że musiałam wiedzieć dlaczego Sam nie ma ani w domu, ani w szkole.

Uklęknęłam przy jej łóżku i zrzuciłam kołdrę na podłogę. Zajrzałam pod poduszkę i znalazłam jej telefon. Znów przeszły mnie mrówki, a serce zaczęło szybciej bić. Zawsze, kiedy Sam gdzieś idzie, zabiera ze sobą telefon. To wszystko stało się teraz dla mnie nienormalne. Myślałam, że zwymiotuję.

Zbiegłam z powrotem po schodach i zajrzałam do salonu, łazienki i przeszukałam wszystkie korytarze. Na koniec zostawiłam kuchnię. Bałam się tam wejść. Po tym, co zobaczyłam dzisiaj w swojej kuchni, będę się bać tych pomieszczeń do końca życia.

Stanęłam przed zamkniętymi drzwiami i zamknęłam oczy. Wzięłam głęboki oddech, delikatnie nacisnęłam na klamkę i powoli otworzyłam drzwi. Byłam chyba bardziej zestresowana, niż kiedy dostałam ten straszny telefon.

Otworzyłam oczy. Zobaczyłam otwarte okno i kartkę leżącą na stole. Podeszłam do niej i odwróciłam ją.

Widniał na niej tekst, ułożony z wyciętych z gazety liter.

"Szukasz swojej przyjaciółki? Lepiej się pospiesz. Twoja Sam jest razem z Twoimi rodzicami i może tak samo skończyć. O szóstej w parku mają być pieniądze."

I w sumie nie pamiętam nic więcej, bo narastający stres spowodował, że zemdlałam.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 31, 2015 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

UprowadzeniWhere stories live. Discover now