Siedziałam z Matt'em na wielkiej skalę. Moja głowa opierała się o jego ramię, a on zarzucił rękę, obejmując mnie i przytulając do siebie. Była cisza, a odgłosy odbijających się fal o brzeg, odprężały mnie. Czułam jak odlatuję, jak moje powieki robią się coraz cięższe.
-Nie zasypiaj.-szturchnął mnie Matt, lekko się śmiejąc.
-Jestem zmęczona.-wymruczałam z wielką niechęcią.
Chłopak wstał na nogi, ale ja nawet nie miałam siły na niego patrzeć. Byłam strasznie zmęczona i jedyne czego pragnęłam to swojego łóżka.
Ręce Matta chwyciły mnie za tył kolan, a druga dłoń stanowiła oparcie dla moich pleców. Podniósł mnie do góry i przytulił do siebie. Wyglądaliśmy jak zmęczona para młoda, ale tylko dlatego, bo mnie w taki sposób niósł. Wtuliłam swoją buzię w jego tors i zaciągnęłam się jego zapachem.
Szedł ze mną na rękach do swojego samochodu. W drodze podśpiewywał nieznaną mi melodię i sądzę, że wymyślał ją na poczekaniu. Jego głos stał się moją kołysanką, która mnie usypiała i skutecznie, ponieważ zasnęłam w jego ramionach i z jego melodią w głowię.
***
Otworzyłam powolnie swoje powieki i obróciłam się na bok. Ujrzałam uśmiechnięta twarz Matta, na sam widok do moich ust też wkradł się uśmiech. Zamknęłam oczy i wtopiłam swoją buzię w jego tors, przytulając blondyna. Nie wiem skąd we mnie taki napływ szczęścia i to jeszcze jak dopiero wstałam. Zazwyczaj jestem straszliwą marudą z rana, ale teraz wypełnia mnie radość.
-Nie ma czasu na przytulanie.-zaśmiał się chłopak, a ja jeszcze bardziej przybliżyłam go do siebie.
-Zawsze jest czas na przytulanie, Matt.-wymamrotałam pod nosem.
-Ale nie wtedy kiedy twoja ciocia traci zmysły i cię pewnie szuka.
-Myślisz, że ona interesuję się mną i gdzie jestem?-zagryzłam wargę, zdając sobie sprawę, że dla nich jestem po prostu dodatkiem i uciążliwym bachorem.
Oderwałam się od ciała blondyna i wyszłam z łóżka. Od razu poczułam powiew na moich nogach. Spojrzałam na swój tułów i zauważyłam koszulkę Matt'a. Uśmiechnęłam się cwaniacko, odwracając się do chłopaka.
-Rozumiem, że byłam zmęczona, ale przebrać się do snu mogłam sama.
Jedyne co ujrzałam to zakłopotany uśmiech Matt'a, a ja szybko odwróciłam się do łazienki. Zaczęłam ubierać swoje ciuchy i robiłam to co zawsze robię rano.
Gdy byłam gotowa, to przeczesałam ręką swój kucyk i spojrzałam się w lustrze. Wyszłam do chłopaka, który siedział na biurku i kręcił na swój palec kluczyki od samochodu.
-To jedziemy.-poinformował i wyszliśmy z jego domu.
***
Otworzyłam delikatnie drzwi od swojego domu. Byłam uradowana faktem, że są otwarte i że jest możliwość uniknięcia cioci.
Stanęłam jedną stopą na schodek, ale zostałam sparaliżowana gdy zobaczyłam ciotkę.
-Stój!-usłyszałam irytujący głos, tej wiedźmy Jelly.
-Co?-warknęłam, nie racząc na nią spojrzeć.
-Gdzie byłaś całą noc? Wiesz co by się stało gdyby babcia się dowiedziała o twoich wybrykach?-zaczęła drzeć tą swoją okropną mordę, a ja na każdy głośniejszy ton reagowałam lekkim drganiem.
-By cię wywaliła z tego domu, ale nie martw się dom dziecka przyjąłby cię z szerokim uśmiechem.-odpowiedziała sobie na pytanie.
-Babcia by mi nigdy tego nie zrobiła.-syknęłam w jej stronę, obdarowując ją zimnym spojrzeniem.