Kiedy tak się śmiał... W sumie to ze mnie.. Miałam ochotę podejść i uderzyć pięścią w tą jego piękną buźkę. Jednak ja spokojna ciągle stałam do niego tyłem. Po chwili zaczęłam śmiać się po cichu i ironicznie, a łzy już spływały po mych czerwonych policzkach. Odwróciłam się do niego.
-Wiesz co Luke? Jestem taka żałosna jak myślisz. Myślałam, że mogło to coś dla Ciebie znaczyć.. - przestałam się już śmiać i tylko mówiłam z gniewem - Teraz żałuję, że znaczyło i znaczy dla mnie to nadal coś więcej niż zwykły pocałunek, którego doświadczałam nie raz. Jakim Ty jesteś pojebem. Potrafisz zniszczyć człowieka jednym zasranym śmiechem.
-Melanie... - zaczął.
- Daruj sobie i zabieraj dupe w kroki. - ledwo wydukałam przez łzy.
Luke bez słowa wyszedł.
Czuję się okropnie. Sprzątnęłam salon, ciągle o nim myśląc. Niech on kurwa w końcu wyjdzie z mojej głowy. Mam go dość. Na samą myśl w tym momencie robi mi się słabo.
***
Do wieczora leżałam tak w łóżku, aż w końcu usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Sięgnęłam po niego leniwie i odebrałam nie spoglądając na ekran.
-Hej!! - usłyszałam pisk Kinley
-Powiedziałam mu. Powiedziałam... - po drugiej stronie nie słyszałam już nic. -Kinley?! - próbowałam, aby powróciła do żywych.
-Będę za pięć minut.
Kinley zawsze była kiedy jej potrzebowałam, nigdy nie musiałam jej prosić, aby przyszła bo jej potrzebuje. Jej wystarczyła chwila rozmowy przez telefon i wiedziała, że nie jest "okey".
Nie minęło 5 minut a Kinley siedziała obok. Na prawdę, każdy może zazdrościć mi przyjaciółki.
Wytłumaczyłam jej zaistniałą sytuację a ona wstała na równe nogi, wyciągnęła z mojej szafy czarną sukienkę, kapelusik "melonik", czarne podkolanówki i czarne botki na koturnie. Wszystkim rzuciła we mnie o mało mnie nie zabijając.
-Ubieraj się wychodzimy.- spojrzałam na nią pytająco jednak ona tylko dodała - No na co czekasz?
Zrobiłam jak kazała. Ona po chwili usiadła na mnie okrakiem i zaczęła mnie malować. Zakręciła moje włosy i uznała, ze jestem gotowa. Sama dodałam różne nasze babskie dodatki. Ona chwyciła ponownie za szafę tym razem przygotowała siebie.
-Co Ty robisz? - zmarszczyłam lekko brwi
-Idziemy na imprezę do Calleb'a. Będzie tam ten kutas, a Ty nie zwrócisz uwagi i będziesz się zajebiście bawić wyglądając tak zajebiście. - uśmiechnęła się zwycięsko.
Nie miałam, ani ochoty, ani humoru, ale dobrze wiem, że jej nie przegadam. Złapała mój nadgarstek i ciągnęła mnie na dół.
-Poczekaj dam znać tylko mamie, że wychodzę i śpię u Ciebie - nie musiałam pytać jej o zgodę bo obie twierdzimy, że mamy dwa domy i dwie rodziny
***
Dotarłyśmy już na całą tą imprezę kochanego Call'a, moja przyjaciółka wyskoczyła zadowolona z samochodu jednak ja zamarłam. Po prostu coś we mnie pękło. Nie chciałam widzieć tego dupka (czyt. Hemmings).
-Melanie! Przestań! Nawet o nim nie myśl. Po prostu się baw, a po imprezie będziesz miała satysfakcje bo dobrze wiesz, że on będzie pożerał Cie wzrokiem. Tylko mi kochana nie próbuj nawet na niego spojrzeć - jej pocieszenie wcale nie pomagało.
LUKE HEMMINGS AKA DUPEK:
Po prostu od niej wyszedłem. Jakim jebanym dupkiem jestem... Nie lubię jej ranić. Nie lubię ranić nikogo, ale przede wszystkim jej. W drodze do domu ciągle o niej myślałem. Czy na prawdę nic dla mnie to nie znaczyło? Ja sam nie wiem. Wiem tylko, że nasza relacja nie jest już tylko przyjaźnią. Teraz leżę na łóżku i walczę sam ze sobą by przespać się chociaż chwilę bo za trzy godziny impreza u Call'a, a nie chcę wyglądać i czuć się jak się czuję. Po jakimś czasie w końcu udało mi się odpłynąć.
-----------------------------------------
Obudził mnie budzik w telefonie, który sam sobie ustawiłem, wstałem nie chętnie, ale wstałem.... Leniwym krokiem powędrowałem do łazienki wraz z ciuchami w rękach. Po godzinie byłem w sumie gotowy wciągnąłem tylko na siebie czarne rurki z dziurami na kolanach, naciągnąłem białą koszulkę wyciętą w serek i nałożyłem czarną bluzę z kapturem. Sięgnąłem po kluczyki leżące obok mojego łóżka, do kieszeni wcisnąłem telefon uprzednio go wyciszając, włożyłem buty i powędrowałem do samochodu. Droga ode mnie do tego głupka? Pięć minut na nogach. Jednak mądry ja pojadę samochodem, żeby zabłysnąć. Nie ważne, że każdy będzie tam samochodem. Wleciałem na imprezę przywitałem się z każdym i skoczyłem po jakieś procenty. Przy wejściu zatrzymałem się bo zobaczyłem ją. Tak JĄ. Wiem, ze wiecie kogo. Jej zajebiście zajebiste długie nogi wyglądały wręcz zajebiście w tej sukience, butach, i tych skarpetach czy bóg wie co to. Miałem wtedy ochotę do niej podbiec i wycałować od stóp do głów, ale nie mogłem. Moje oczy powędrowały wyżej i zatrzymały się na jakże zajebistym biuście. Wierzcie mi, ale jeśli ja mówię, że coś jest zajebiste to takie jest. Widziałem już jak wpasowują się w moje dłonie. HOLA, HOLA LUKE! To Twoja przyjaciółka. Dobra odpuśćmy sobie pohamowywyanie samego mnie, ponieważ jestem tylko facetem, a moje spodnie robią się ciasne. Teraz zatrzymuję się na jej twarzy i widzę jej pełne zajebiste usta. Oczy. Nos. TWARZ. Kurwa co z nią nie tak. To jest nie tak, że nic nie jest nie tak. Kurwa mać. W końcu się otrząsnąłem gdyż jakieś dwie laleczki do mnie podeszły z różnymi sprośnymi propozycjami. I tak nie równały się z nią, ale jeśli ona mi nie da to kto? Muszę się zadowalać tym co mam. Poprosiłem je o składanie tych jakże kuszących propozycji później i ruszyłem po moje napoje, a Melanie zniknęła w tłumie. Dziwne bo nawet na mnie nie spojrzała.. Chyba mam przesrane. Wziąłem moje piwo i drinka. Tak jak szaleć to szaleć. Poszedłem na parkiet i wręczyłem piwo koledze. Sam wypiłem drinka w niemal tempie olimpijczyka, a kubek postawiłem na byle jakiej ozdobie. Teraz przeciskałem się przez tłum spoconych ciał ocierając się o jakieś panienki, jednak jak już wspomniałem nie miałem ochoty na nikogo oprócz Mel. Szukałem jej wzrokiem, ale znalazłem tylko K-ley.
-GDZIE JEST MEL? MUSZĘ JĄ ZNALEŹĆ - krzyczałem jej do ucha, ale ta mnie ignorowała. - GDZIE ONA JEST DO KURWY?!
-Luke spierdalaj. - odparła ledwo słyszalna, ale mnie udało się wszystko wyłapać.
--------------------------------------
Więc mamy. Nie myślałam, ze dodam jeszcze 2 dziś, ale nagle złapała mnie wena na pisanie więc skorzystałam. Mam nadzieję, ze sie podoba. Najgorsza jest ta nie wiedza.. Ugh.
CZYTASZ
Friends? No ~ M.Espinosa
Fanfiction-Czy my jesteśmy przyjaciółmi? -Wydaję mi się, że już nie.