(ZŁY) Plan...

113 9 0
                                    

Rozglądałam się po tym ogromnym domu i za cholerę nie mogłam znaleźć Kinley, ale kiedy już ją zobaczyłam nie miałam ochoty podchodzić. Rozmawiała sobie z tym dupkiem. Co ona sobie myśli? Ja mam z nim nie rozmawiać, a ona o tak? Nie wiem czemu i nie wiem po co, ale chyba po to by zrobić na złość Kin wzięłam za rękę Luke'a i zaczęłam z nim tańczyć. Nie normalnie, o nie.. Ocierałam się o niego różnymi sposobami. Byłam z siebie nie wiarygodnie dumna bo widziałam, że mu się podoba przez jego twardego przyjaciela. Miałam plan. Nie zły plan. Wręcz zajebisty. Procenty działały tak jak należy, kiedy zaczęłam obawiać się, że spodnie blondyna zaraz pękną wzięłam go za rękę i kierowałam się do sypialni. Rzuciłam ostatnie spojrzenie przyjaciółce i nawzajem strzelałyśmy piorunami w siebie. Byliśmy już w pokoju w zasadzie był ładny, z balkonem, duży biały dywan po środku wpasowywał się do koloru ścian. Luke przycisnął mnie do ściany i zaczął całować. O to właśnie mi chodziło. Nagle rozebrał koszulkę, a ja się zarumieniłam mimo sprzeciwów w głowie. Był zajebiście umięśniony. Zniżał się ustami do mojego dekoltu, kiedy ja włożyłam ręce w jego włosy i pociągnęłam lekko na co jęknął. Przejęłam dowodzenie i teraz to ja go całowałam siedząc na nim okrakiem na łóżku. Były to namiętne pocałunki i strasznie mi się podobało jednak nie mogłam zapominać o planie. Przygryzł moją wargę, jednak tym razem mimowolnie to ja wydałam jęk na co on jeszcze bardziej się podniecił. JA WSZYSTKO CZUJĘ LUKE. Wtedy był moment kulminacyjny. Wstałam jak gdyby nigdy nic. Poprawiłam się, posłałam mu jeszcze wredny, a za razem sztuczny uśmiech i zadowolona z siebie wyszłam zostawiając go w stanie gotowości.  Po wyjściu zobaczyłam Kinley, wyglądała na wkurzoną. Nie chcąc dalej jej denerwować podeszłam i po prostu ją przytuliłam. Upewniłam ją w fakcie, że do niczego większego nie doszło i poszłam się bawić. Kontem oka zobaczyłam jak do pokoju, w którym nadal był Lukey weszła zdzira Mery. Ciśnienie podniosło mi się, ale nigdzie nie poszłam, ani w żaden inny sposób nie okazałam mojej zazdrości. 

....

Minęła prawie godzina, a oni nadal tam siedzą. Byłam wyraźnie oburzona całą sytuacją i ciągle wpatrywałam się w drzwi od pokoju, które nagle się otwarły. Barbie wyszła cała poczochrana i poprawiała jeszcze swoją sukienkę, którą nazwałabym bluzką gdybym jej nie znała. Luke zakładał jeszcze koszulkę wychodząc. Wtedy się we mnie zagotowało i najchętniej strzeliłabym mu w pysk, ale ja udawałam, ze mnie to nie obchodzi więc byłoby to nie na miejscu. Luke zatrzymał wzrok na mnie i zaczął głośno się śmiać. 

-Kin.. Luke i Barbie bzykali się.- zwróciłam się do przyjaciółki smutniejąc, jednak nadal można było wyczuć moje zdenerwowanie. 

-Mówiłam Ci, że masz na niego nie zwracać uwagi. Co Ty odpierdalasz? I co robiliście w pokoju? - uniosła śmiesznie brwi na co się zaśmiałam, ale wtedy posłała mi groźne spojrzenie, więc przestałam chichotać.

-Powiem Ci w domu. Chodź się napić...

I tyle pamiętam z wieczoru. Skończyłam się. Upiłam jak nigdy. Piątki zawsze kończyły się imprezą, ale ilość alkoholu tym razem ze mną wygrała. Obudziłam się z wielkim kacem i bólem głowy, ale rano już miałam tabletki przy łóżku razem ze śniadaniem i herbatą. Kin siedziała obok mnie z laptopem na kolanach i oglądała jakiś film. Przetarłam oczy owinęłam się bardziej kołdrą przysuwając się do niej trzymając już w ręce kanapkę. 

-Zrobiłam coś nie wiary godnie głupiego? - zapytałam po prostu z ciekawości. 

-Nie krzycz proszę..... - złapała się za głowę Kinley. - Nie, żartuję nie, mam kaca! - wykrzyczała, a teraz to ja trzymałam się za głowę, zawsze mi to robiła. 

-Odpowiedz. - poprosiłam unosząc wysoko brwi. 

-Nic, w sumie to nic. Oprócz... Tego, że całowałaś się z Ash'em, aby wzbudzić zazdrość w Lukey'u co poskutkowało, a cała akcja skończyła się bójką i wtedy wróciłyśmy. -Wytrzeszczyłam oczy i zakrztusiłam się moim śniadaniem. 

-Nic nikomu się nie stało? - zmartwiłam się tym bo na trzeźwo na pewno nie byłabym wstanie wywołać bójki najprzystojniejszych chłopców ze szkoły. 

-Nie, nic się nikomu nie stało. - odparła - teraz moja droga opowiadaj co stało się w pokoju z Lukiem? - puściła mi oczko. 

Przypomniałam sobie całą sytuację i wyobrażam sobie jak bardzo bordowa musiałam w tamtym momencie być. Zaśmiałam się cicho, a potem jej wszystko opowiedziałam na co śmiałyśmy się już obie. 

****

Po południu poszłyśmy na zakupy w celu ogarnięcia jakiś krótkich spodni bo to lato jest na prawdę nie przyjemnie upalnie. 

-A te? - pokazałam jej strasznie krótkie spodnie z wysokim stanem, które jak na plaże wydawały się idealne. 

Pokiwała głową na znak, że są "okey", a ja przymierzyłam i patrząc na siebie byłam w 100% dumna z mojej figury. Pracowałam na nią ciężko i jestem zadowolona. Wyszłam z przymierzalni i zapłaciłam za nie przy kasie. Pod wieczór miałyśmy iść razem na plaże ''powyrywać'' jakieś dupeczki. Potrzebowałam tego. Od czasu pocałunku z Lukiem (2miesiące) nie podrywałam nikogo. No chyba, że wczorajszy pocałunek z Ash'em miał być czymś wielkim. 

Powędrowałyśmy do wyjścia galerii, kiedy mój telefon wydał z siebie dźwięk przychodzącego sms'a. 

Frajer (czyt.Luke): 'Wczoraj doprowadziłaś mnie do złego stanu. Zachowanie godne tylko Barbie" 

Ja: "Dlatego właśnie na niej wszystko odreagowałeś zabawne"

Luke już nie odpisał. Jestem dobra w gaszeniu go moimi tekstami. Od zawsze. 

Po zakupach pojechałyśmy na lody po czym pokierowałyśmy się do domu w celu zmiany ubioru. Gdy byłyśmy gotowe od razu wyjechałyśmy na plażę. Rozłożyłyśmy wszystko i usiadłyśmy wygodnie. Po 15 minutach Kinley miała już upatrzonego chłopca. W zasadzie stał on tyłem, ale jego postura nie wskazywała na nic złego, a ja postanowiłam, że wezmę się za jego kolegę blondyna. Też niczego sobie, kiedy podeszłyśmy chcąc działać obie stwierdziłyśmy, że najpierw obczaimy ich twarze. 

-Kurwa. - przeklęłam cicho. 

-Nie ładnie tak przeklinać panno Smith. - wyrzucił rozbawiony.... LUKE 

-Spierdalaj Panno Hemmings. - posłałam mu uśmiech i odeszłam. 

-Pobiegnę odreagować. - odbił sprytnie piłeczkę.

*************************************************************

Wiem, ze rozdział do bani i krótki, ale postaram się, aby kolejny był krótszy. NIE SPRAWDZANY.

Friends? No ~ M.EspinosaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz