Szliśmy już w dwójkę (opuściła nas Kinley) w całkowicie odpowiadającej mi ciszy. Zimny, nieprzyjemny wiatr muskał moje ciało więc co chwilę przechodziły mnie dreszcze. Włosy powiewały we wszystkie strony, co chwila wpadając w twarz Lukeya na co za każdym razem się śmiałam.
-Co Cię tak bawi? - oburzył się lekko jednak ja go zignorowałam. Chciałam tylko, żeby odwiózł mnie do domu. Nie miałam ochoty, na żadną rozmowę. Przynajmniej z nim.
Po 10 minutach drogi zaczęło mi być okropnie zimno, a moja szczęka miała ochotę się trząść jednak skutecznie jej to uniemożliwiałam zaciskając zęby. Luke chyba zauważył moją gęsią skórkę, którą w sumie ciężko było ukryć. Zdjął swoją ogromną bluzę i wyciągnął ją w moją stronę. Wtedy pierwszy raz zatopiłam się w jego magnetyzującym spojrzeniu. Patrzyłam w jego niebieskie tęczówki, tak jakbym pierwszy raz je widziała. Patrzył na mnie pytającym wzrokiem, a ja wytargałam. Dosłownie. W Y T A R G A Ł A M z jego rąk bluzę i nałożyłam ją na siebie. Ta sięgała mi do połowy ud a rękawy zaciągnęłam tak, że zakrywały mi dłonie. Jednak nadal trzęsłam się z zimna. Spojrzałam w bok i ujrzałam nagi tors tego typa po lewej. Wpatrywałam się w niego bo, każdy mięsień wyglądał na prawdę idealnie. Koleżka chyba zauważył, że się w niego wpatruje i się zaśmiał.
- Później mi nie zaprzeczaj, że Ci się nie podoba - kpił ze mnie.
- Nigdy nie powiedziałam, że mi się nie podoba. - puściłam mu oczko, a on uniósł brwi. Dopiero po chwili zorientowałam się co powiedziałam i lekko się zarumieniłam.
- Już się nie rumień tylko chodź tu do mnie bo nadal się trzęsiesz. - mówił z nadzieją, że wszystko mu wybaczyłam i się w niego w tule. Owszem wtuliłam się, ale po dosłownie 5 sekundach naszego 'przytulasa' zaczęłam dźgać go w żebra na co zaczął się giąć we wszystkie strony na co się zaśmiałam.
Uniósł mnie, a mój mózg sam na to zareagował i automatycznie oplotłam nogi na jego tali po chwili szliśmy, a raczej to on szedł w stronę samochodu, a mi było zdecydowanie cieplej.
***
Całą drogę się do niego nie odzywałam mimo licznych prób nawiązania ze mną kontaktu z jego strony. Na szczęście Luke ubrał jakąś koszulkę, którą miał na tylnym siedzeniu bo chyba bym nie oderwała od niego wzroku.
Po pokonaniu dystansu byliśmy pod moim domem, bez słowa wysiadłam z samochodu i pokierowałam się w stronę drzwi wejściowych. Zdziwiłam się gdy silnik czarnego BMW zgasł. Usłyszałam trzask drzwi i już wiedziałam, że Luke idzie za mną. Poczułam ciepło na moich biodrach. Odtrąciłam jego ręce i poszłam dalej. On nie odpuszczał i dotrzymywał mi kroku.
- Melanie... - powiedział jakby smutny. Nie powiem bo zrobiło mi się go żal. Nie zapominajmy, że go kochałam i akurat jeśli chodzi o niego miałam miękkie serce. Odwróciłam się i napotkałam jego twarz.
-Luke... - naśladowałam jego ton po chwili wybuchając śmiechem.
- Mogę wejść? Wydaję mi się, że powinniśmy porozmawiać. - pierwszy raz w życiu słyszałam, aby był tak kurewsko poważny. Przez moje ciało przeszedł dreszcz, ale ostatecznie zgodziłam się na rozmowę.
-Melanie. Chcę po prostu wiedzieć czy może między nami być tak jak kiedyś? Możemy być przyjaciółmi? - spojrzał na mnie jak zraniony piesek.
CZYTASZ
Friends? No ~ M.Espinosa
Fanfiction-Czy my jesteśmy przyjaciółmi? -Wydaję mi się, że już nie.