Siedziałam w wagonie opierając się czołem o szybę, byłam tam sama. Nie miałam zielonego pojęcia gdzie podziali się moi najlepsi przyjaciele. Zawsze, kiedy jechaliśmy do Hogwartu byliśmy razem w przedziale. Rozpoczynam 6 rok w tej szkole. Szybko minęło, pamiętam jak Tiara przydziału wypowiedziała słowo "Gryffindor!" jakby to było wczoraj. I te wszystkie oklaski, cieszące się buzię na wieść, że do ich domu dołączył nowy członek. To były zdecydowanie najlepsze lata.
Tylko ten feralny dzień.. dwa miesiące temu. Wszystko się posypało. Nie zdołałam uratować swojej ciotki. Bardzo żałuje, że nie było mnie wtedy na miejscu. Gdy wróciłam do domu ona leżała na podłodze, nie poruszała się. Najgorsze jest to, że nikt nie wie kto to zrobił, ale przysięgłam sobie, że się dowiem i go zabije. Nie rozumiałam co taka mugolska ciotka mogła komuś zrobić, żeby użyć na niej najgorszych zaklęć. Imperius, Drętwota, Cruciatus i Avada Kedavra. Nie wyobrażam sobie jaki ból odczuwała Eleanor przed śmiercią.
Moje przemyślenia przerwała jakaś drobna dziewczynka. Zgaduję, że pierwszy rok.
-Cześć, mogłabym się dosiąść? Nigdzie już nie ma miejsc.-miała na sobie czarną szatę i blond włosy związane w schludnego koczka na czubku głowy. Miała też na piersi znak Slytherinu. Okej, może nie pierwszy raz będzie w Hogwarcie. -Slytherin?-podniosłam jedną brew na znak zdziwienia. Co tu robi Ślizgon? Dobrze wiedziała, że tutaj są sami Gryfoni. -Tak. Wiem, że są oddzielne wagony, ale jestem tutaj z bratem, który jest kompletnym debilem. Więc mogę? Proszę, szukam miejsca już od kilkunastu minut, a moje nogi odpadają.-złożyła dłonie, prosząc o pozwolenie. Moi przyjaciele byliby wściekli, że pozwoliłam usiąść obok siebie komuś ze Slytherinu. Nie lubili tego domu. Ja też nie. Były tam same egoistyczne i tchórzliwe matoły, które chodziły po całym Hogwarcie i szukały zaczepki.
-Dobra, siadaj.-skinęłam głową na puste siedzenia.
Dziewczynka usadowiła się na miejscu, zaczęła czytać książkę od zielarstwa, a potem pisać coś na kartce, pewnie esej. Przypominała mi Hermione. Ona też w wolnych chwilach cały czas się uczyła. Cztery lata temu, gdy jechaliśmy do Hogwartu też uczyła się w wagonie i krzyczała na Rona i Harry'ego, żeby przestali się wygłupiać, bo nie mogła się skupić. Na samą myśl o przyjaciołach mimowolnie się uśmiechnęłam. Nie widziałam ich przez całe wakacje. Nikt do mnie nie pisał. Byłam tym dość zdziwiona, zawsze pisała chociaż Hermiona chwaląc się gdzie jest na wakacjach i jak bardzo się opaliła.
Musiałam się zdrzemnąć.
Zamknęłam oczy i odpłynęłam w głęboki sen.
-Zaufaj mi.-ciemna postać podeszła do mnie i wyciągnęła dłoń.-Złap mnie za rękę.
-Kim jesteś?-byłam przerażona. Nie znałam tego miejsca.-Gdzie ja jestem?
-Nie bój się mnie. Pójdziemy na spacer.-nieznajomy zaczął się do mnie przybliżać i wyciągać różdżkę z tylnej kieszeni spodni.
-Nie zbliżaj się do mnie! Zacznę krzyczeć!-wycofywałam się. Macałam moją szatę w celu znalezienia różdżki. Nie było jej.
- Zabrałem ci różdżkę. Stąd nikt cie nie usłyszy. Nawet nie wiesz jaką przyjemnością jest patrzenie jak cierpisz.-stanął w takim miejscu gdzie przez lufcik wpadało światło księżyca. Zobaczyłam go. To był on. Zaczęłam uciekać. Nie wiedziałam gdzie jestem, cały czas potykałam się o jakieś niezidentyfikowane przedmioty porozrzucane po podłodze. Nagle upadłam uderzając o coś twardego. Ślepy zaułek. Cholera jasna. Co teraz? Nie mam już gdzie uciekać. Nie chcę umierać. Nie w taki sposób.
Skryłam się w rogu i podciągnęłam kolana pod brodę i siedziałam cicho. Modliłam się o to, żeby mnie nie złapał.
-Powell! Gdzie jesteś Powell! Znajdę cię i tak, nie uciekniesz przede mną! Nie kryj się cukiereczku. Wolisz śmierć wolną, czy może szybką? Ja wybrałbym na twoim miejscu tą pierwszą wersję, żebym mógł patrzeć jak błagasz mnie o litość.-co za chory człowiek. Co ja tutaj do cholery robię.- twoja ciotka też mnie błagała o litość jak ją zabijałem.
Rozszerzyłam oczy. Nie mogłam w to uwierzyć. To on. On zabił moją ciotkę.-Tu jesteś, Powell.-na końcu korytarza dostrzegłam wysoką sylwetkę. To był już mój koniec. Szarpnął mnie za szatę i przyparł do ściany. Zaczęłam panicznie krzyczeć, do moich oczu napływały łzy.
-Ej, spokojnie już! Uspokój się!-czarna postać próbowała mnie uspokoić.-Halo, słyszysz mnie?
Ze snu wyrwały mnie krzyki Ślizgonki. To tylko sen. Byłam cała spocona, a na policzkach miałam łzy. Musiałam wyglądać strasznie.
-Wszystko dobrze? Zaczęłaś krzyczeć, nie wiedziałam o co chodzi. Wystraszyłaś mnie.-stała nade mną i przyglądała mi się. -Koszmar.
-Nigdy więcej mnie tak nie strasz.-dziewczynka usiadła na przeciwko mnie i wróciła do książek. Poprawiłam się na siedzeniu i otarłam łzy. Czy ten sen mógł coś oznaczać? Czy to on zabił moją ciocie? Nie wiedziałam, co o tym myśleć.
Postanowiłam porozmawiać z zielonooką. Jeżeli mamy tutaj tyle jeszcze siedzieć to wolałabym z kimś pogadać.
-Więc, jak się nazywasz?
Dziewczyna podniosła głowę i pozamykała książki.-Sophia Malfoy, a ty?-ujrzałam jej przepiękny uśmiech. Jak na ślizgonke była przepiękna.
-Lily Powell, miło poznać. Czemu nie siedzisz w swoich wagonach i gdzie twój brat?
-Jestem w Hogwarcie trzeci rok. Wszystkie wagony było pozajmowane, a mój brat nie chciał żebym z nim siedziała. Powiedział, że i tak już przyniosłam wystarczająco wstydu naszej rodzinie.
Znowu pomyliłam się, co do jej roku w Hogwarcie.-Wow, to co takiego zrobiłaś?
Sophia wstała z miejsca i zaczęła chodzić w kółko.-No właśnie, że ja nic takiego nie zrobiłam!-wyrzuciła obie ręce w powietrze.-Uparł się, że gdy jestem z Gryfonem to to już jest zdrada na wysoką skale! "Chodzisz z wrogiem, co za wstyd!"-naśladowała kuzyna. Zaśmiałam się, zabawnie to wyglądało.-Nie wiem, co to za głupota, kto to w ogóle wymyślił. Te wszystkie wojny między domami!
Jeszcze sama się przekonasz, pomyślałam.-Jak na imię ma twój kuzyn?
-Malfoy. Draco Malfoy. Pewnie znasz.-prawie zakrztusiłam się śliną na wypowiedziane słowa Sophie. Dlaczego wcześniej nie skojarzyłam ich nazwisk?
-Czy znam? Chodzę z nim na lekcje. Każdemu dokucza. Parszywy tchórz. To naprawdę twój brat?- nie mogłam w to uwierzyć. Draco, egoistyczny i tchórzliwy bratem przeuroczej i sympatycznej Sophie.
-Widzę, że się nie lubicie.-zaczęła się śmiać i znowu wróciła do książek. Resztę drogi spędziłyśmy w ciszy. Draco nigdy nie mówił, że miał siostrę. Zawsze gdy ktoś go zapytał czy ma rodzeństwo to zaprzeczał. Czy naprawdę byłby taki okrutny, żeby nigdy nie przyznawać się do własnej siostry? Nienawidziłam go coraz bardziej. Od początku nauki w Hogwarcie sprawiał naszej paczce same problemy.
*****
Pociąg się zatrzymał na peronie. Byliśmy już na miejscu. Wstałam z siedzenia i skierowałam się w stronę wyjścia. Było już prawie pusto.
Przez drzwi do wagonu gdzie siedzieli członkowie Slytherinu zobaczyłam Malfoy'a siedzącego jeszcze na swoim miejscu. Sprawdziłam, czy jest tam jeszcze Crabbe i Goyle, ale żadnego tam nie było. Siedział tam i nic nie robił, przecież Ślizgoni są już dawno na zewnątrz.
Poczułam uciśnięcie na moim nadgarstku, odwróciłam się szybko, żeby sprawdzić kto to.-Hermiona!-rzuciłam jej się na szyje, żeby ją uścisnąć.
-Lily! Jak dobrze cie widzieć! Gdzie się podziewałaś?-odsunęłam się od dziewczyny i zobaczyłam piegi na jej twarzy. Co prawda nie było ich za wiele, ale na jej smukłym nosie były one dość widoczne.
-To ja powinnam o to zapytać. Musiałam jechać z siostrą Malfoy'a. Nie mogłam was znaleźć.
-Siedzieliśmy na początku wagonu. No, ale już nie ważne, jaka siostra Malfoy'a, przecież on nie ma rodzeństwa!-była zaskoczona tak samo jak ja, kiedy się o tym dowiedziałam.
-Też tak myślałam, opowiem ci potem, chodźmy już.
-Tak, chłopcy już na nas czekają.
Pociągnęła mnie za rękę, a ja ostatni raz spojrzałam w wagon gdzie wcześniej siedział Draco, ale już go tam nie było.
__________
czytasz=komentujesz
dobra, wreszcie jest pierwszy rozdział. mam nadzieję, że wam się spodobał. do następnego!:)

CZYTASZ
DEATH EATERS
RandomCo jeżeli 6 rok w Hogwarcie, będzie jednym wielkim koszmarem? Co jeżeli drogocenny przedmiot wpadnie w niepowołane ręce? Co jeżeli w świecie magii nie zastanie już spokój?