-Ron! Harry! Co u was słychać?-dosiadłam się do stołu z Hermioną.
-Lily!-krzyknął Harry. Ron nie był zainteresowany, był zajęty jedzeniem. Nie byłam za to zła.-U mnie wszystko dobrze, nic ciekawego się nie działo w domu mugoli.-westchnął Harry.-a jak twoje wakacje, Lily?
Na samo wspomnienie o tym dniu robiło mi się smutno. Zastanawiałam się czy powiedzieć o tym przyjaciołom czy jednak tego nie robić. Prorok codzienny napewno by o tym zaczął w końcu pisać więc lepszym wyjściem było powiedzenie im.
-Słuchajcie, ja...-nie zdążyłam dokończyć, bo przerwał mi dyrektor szkoły, Dumbledore. Sympatyczny staruszek. Kiedyś zastanawiało mnie jak on się nie potyka o tą bujną siwą brodę.
-Witam wszystkich w nowym roku szkolnym!-Albus wygłaszał swoją coroczną mowę. Bezpieczeństwo. To było dla niego najważniejsze w tej szkole.
Nastąpiło przydzielanie nowych uczniów do poszczególnych domów. Kazdy się cieszył z nowego członka, tylko Malfoy nie zwracał na to szczególnej uwagi. Nigdy go nie obchodzili nowi ludzie, tym razem jego wzrok był wbity cały czas w talerz. Rozmyślał. Ciekawiło mnie o czym myślał.
Czemu ja się na niego cały czas patrzę? Pewnie wyglądam jak wszystkie dziewczyny ze Slytherinu, którym uginają się nogi na jego widok. Co w nim takiego interesującego? Parszywa fretka, nic więcej. Uśmiechnęłam się do siebie pod nosem.
-Lily, czy ty mnie w ogóle słuchasz?-to nie możliwe, że straciłam kontakt z rzeczywistością gapiąc się na tego durnia.
-Nie, przepraszam Hermiono, myślami jestem zupełnie gdzie indziej.
-Hm, no dobrze. Mówiłam o tym, ze zapisałam się na dodatkowe zajęcia w tym mugoloznawstwo.
-Mugoloznawstwo?-zaskoczyło mnie to, Hermiona sama pochodziła z mugolskiej rodziny, myślałam, że wszystko wie o mugolach.
-Tak, to, że pochodzę z takiej rodziny, nie oznacza, że wszystko wiem o świecie mugolów. A wypadałoby się dowiedzieć.-posłała mi swój uśmiech.
-Rozumiem, ale czy nie uważasz, że nadmiar nauki, źle na ciebie wpłynie?-tyle zajęć w roku szkolnym może zaszkodzić nawet Hermionie.
-Poradzę sobie, spokojnie.-puściła mi oczko i wyszła.
Pewnie ma jeszcze ten wisiorek który dostała od McGonagall.
Odwróciłam się do reszty przyjaciół. Ron jak zwykle wyjadał wszystko ze stołu, Fred i George wymyślali jakiego psikusa by zrobić nowemu chłopakowi Ginny, Deanowi, a Harry podpierał się ręką o stół. Był w kiepskim humorze. Nie dziwie się. Gdyby Ginny nie obściskiwała się wszedzie z Deanem to wszystko byłoby w porządku. Czy ona naprawdę nie widzi jakim uczuciem darzy ją Harry?
-Rozchmurz się.-szturchnęłam chłopaka łokciem i się do niego uśmiechnęłam.
-Wiesz co, Lily, chyba pójdę już spać. Dobranoc.-wstał i ruszył do drzwi, złapałam go za rękaw.-Nie przejmuj się, wszystko się ułoży, mówię ci.
-Dzięki.-odwzajemnił mój uśmiech i lekko uścisnął. Wyszedł z sali. Za plecami usłyszałam prychnięcie. Doskonale wiedziałam kto to był. Odwróciłam się na pięcie i ułożyłam dłonie w garści.-Czego znowu chcesz, Malfoy?-Po prostu nie mogę patrzeć na tą waszą sielankę.
-Może po prostu zazdrościsz, Draco.-załozyłam rece na piersi.
-Czego miałbym zazdrościć? Przyjaźnie są zbędne, Powell. Nikomu one nie są potrzebne. Jeszcze zobaczysz jak cała ta paczka się od ciebie odwróci.-nie mogłam wytrzymać ze złości. Nikt się ode mnie nie odwróci.
-To, że ty masz serce ze skały i nic cie nie obchodzi oprócz swojego czubka nosa to już nie mój problem, ale przestań się we wszystko wtrącać, Malfoy.-był tak irytujący, że nie można było tego znieść.
-Dobra, dobra. A teraz się odsuń, chce przejść, Powell.-ruszył prosto do drzwi. I dobrze, nie mogłabym już tutaj z nim wytrzymać.
-Ron, wszyscy poszli do dormitoriów, idziemy?
-Mmm, ta, tak, chodźmy już.-wziął ostatni pasztecik dyniowy na zapas i zaczęliśmy się kierować do pokoju należącego do Gryffindoru.
-Jesteś brudny, Ron.-powiedziałam cicho żeby nikt tego nie zauważył.
-Co? Gdzie?
-Tutaj!-wskazałam palcem na ubrudzone miejsce i zaczęłam się śmiać.***
Usiadłam na sofie postawionej na przeciwko kominka. Ciepło uderzało w moją twarz. Wszyscy już spali, tylko ja nie. Wrociłam do chwili kiedy przyśnił mi sie ten koszmar. Nie wiedziałam czy mógł on coś oznaczać czy po prostu to ze zmęczenia. Modliłam się o to drugie.
-Lily? Co tutaj robisz? Czemu nie śpisz?
-Matko, Hermiona, wystraszyłaś mnie!-podskoczyłam z miejsca.
-Wybacz.-usiadła obok mnie.-Więc czemu nie śpisz?
-Jakoś tak.-wzruszyłam ramionami.-Słuchaj mnie Hermiona, muszę ci coś powiedzieć, ale obiecaj, że nikomu nic nie powiesz, nawet chłopcom.-objęłam dłonie dziewczyny. Na jej twarzy pojawiło się zdziwienie.
CZYTASZ
DEATH EATERS
AcakCo jeżeli 6 rok w Hogwarcie, będzie jednym wielkim koszmarem? Co jeżeli drogocenny przedmiot wpadnie w niepowołane ręce? Co jeżeli w świecie magii nie zastanie już spokój?