1. Co ja tu robię?

40 0 0
                                    

[Mel]

Wiatr. Błyski. Fale zalewają cały statek. Co się dzieje?
Ojciec zniknął mi z oczu, tak samo jak reszta załogi tego statku.

- Boże, daj mi szansę...- szepnęłam, po czym kolejna olbrzymia fala zmyła mnie ze starej łajby, a uderzona jakąś deską, zemdlałam.

~

Otwierając oczy zauważyłam grupę ludzi patrzących na mnie z przerażeniem. Miałam ochotę zapytać, kim są, i co robią, ale nie miałam siły, znów zasnęłam. Czułam tylko, jak ktoś owinął mnie kocem i przeniósł w inne miejsce. Zaczęłam myśleć, co tak naprawdę się stało podczas tego trefnego rejsu. Czy to przez niedoświadczonego sternika? Czy pogoda nie dała szansy ratunku? Można było zadać wiele pytań, choć i tak każde pozostawało bez odpowiedzi... W pewnej chwili ktoś do mnie podszedł i zaczął gładzić po dłoni, pytać, kim jestem, czy dobrze się czuję... Ja i tak nie mogłam nic powiedzieć, brak siły dawał się we znaki.

~

Obudziłam się w środku nocy koło dalej tlącego się kominka, zapewne wszyscy domownicy spali. W przypływie sił wstałam i chwiejnie skierowałam się ku najbliższemu okienku, kiedy ktoś stanął za mną.

-Kim ty jesteś? - szepnął, a mnie zamurowało. Cicho szepnęłam swoje imię, poniekąd głośniej nic powiedzieć nie mogłam.

[Mat]

-A więc, Melanie - zaakcentowałem to imię, by podkreślić mój brak zaufania do niej - zapewne nie pamiętasz co się stało, więc spieszę z wyjaśnieniem. Prawdopodobnie płynęłaś statkiem, który się rozbił, ja Cię znalazłem i przyprowadziłem Cię tutaj. Moje imię i nazwa wioski na niewiele Ci się przyda gdyż jak tylko wyzdrowiejesz, pójdziesz stąd do rodzinnego domu.
Starałem się ukryć moją troskę o tą, jak nie patrząc, piękną kobietę. Nie chciałem, by została tu zbyt długo, bo mieszkańcy Northeric zaczęliby martwić się, że mogłaby poznać tajemnicę wioski.

[Mel]

- Ale... Wiem co się stało.- nie obróciłam się do tego człowieka- Cała moja rodzina była na tym statku, jeśli oni zginęli, nie mam nikogo...- przetarłam ręką załzawione oko, po czym poczułam dłoń tego "głosu" na swoim ramieniu.- Gdzie ja jestem?

- W moim domu. - powiedział cicho i oddalił się, a ja znów z braku sił usiadłam pod piecem. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam

~

Obudził mnie jakiś mokry przedmiot na mojej twarzy, chyba język, nie wiem. Odepchnęłam to coś, i otworzyłam oczy.

- O żesz kurf...- krzyknęłam i zerwałam się z miejsca na widok stworzenia przypominającego przerośniętą jaszczurkę. Wsunęłam się pod jakiś stół i obserwowałam oblizującego się gada, gdy ktoś wszedł do pokoju wołając gada jakimś imieniem, które niezbyt wyraźnie usłyszałam. Widząc, że stwór zbliża się do mnie, zwinęłam się w kłębek i liczyłam, że nie zostanę jego śniadaniem.

[Mat]

-Cholera, ty nienażarty zwierzu! Mam nadzieję, że jej nie wszamałeś tak jak rodziców Paul'a...- powiedziałem przerażony rozglądając się po pokoju w poszukiwaniu Melanie.

-Z-z-zabierz tego jaszczura!

-O, wypraszam sobie moja droga. To mój... Hmm... Piesek. - sam zdziwiłem się co w tym momencie powiedziałem, przecież nic głupszego nie mogłem wymyślić! Przecież widać na kilometr, że to smok!

-Dobrze to zabierz tego "pieska" na sterydach...

-Wiesz, że teraz mamy przechlapane oboje? Burkowi nic nie grozi, ale nam... -nie dokończyłem i wyszedłem bez słowa z chaty, gdzie czekał, niestety, już mój ojciec.

-No i co teraz chłopcze?! Wiesz, że zdradziłeś tajemnicę skrywaną przez naszą wioskę od wieków! Przecież jak ona wyzdrowieje, wróci do rodziny i rozgada całemu światu o smokach! Zdajesz sobie sprawę co najlepszego zrobiłeś?!

-Ale ojcze, Burczek sam tu...

-Nie ma żadnego "ale"! - przerwał mi ojciec mówiąc z wielkim gniewem w głosie. Jeszcze nigdy nie widziałem go tak wściekłego, nawet podczas tego jego "biadania"...

-Ojcze wybacz mi, wiem, nie upilnowałem smoka, za którego jestem odpowiedzialny, ale...

-On mówi prawdę - znowu mi ktoś przerwał! To była Melanie. Zdziwiło mnie, że stanęła w mojej obronie, ale pewnie nie zdawała sobie sprawy, że jej przyszłość jest również zagrożona.

-Wstyd mi za ciebie Matthew, kobieta musi cię bronić... - ojciec spojrzał na mnie z wielkim żalem w oczach i odszedł w kierunku wybrzeża. Zawsze tam chodził gdy coś go mocno trapiło.

Usiadłem załamany pod ścianą chaty nie wiedząc co robić. Melanie patrzyła na mnie smutna.

[Mel]

-Jeśli to tak ważne, to coś może mnie wtrząchnąć, mi to bez różnicy szczerze mówiąc- pogładziłam "pieska" po łbie, a ten znów mnie wylizał po twarzy.

- Burczek...?- powiedziałam cicho, a gad przytwierdził mnie do ziemi liżąc po twarzy. Matthew patrzył na to wszystko z uśmiechem, jednak dalej widać było, że coś go trapi.- Pomógłbyś...- szepnęłam nie mogąc złapać powietrza, a chłopak jednym skinięciem przywołał go do siebie. Cicho podziękowałam i usiadłam obok niego.- Czy możesz powiedzieć temu 'komuś' że już nie mam rodziny i nie mam dokąd wrócić? - wymusiłam uśmiech, ale mimo woli oczy zaszły mi łzami. Westchnęłam cicho i wbiłam wzrok w ziemię.- Naprawdę, jeśli to konieczne, możecie mnie poćwiartować i nakarmić swoje zwierzątka... Czymkolwiek one są.

- To smoki- westchnął. - nikt nie powinien o nich wiedzieć, ty też nie. - spojrzał na mnie z gniewem w oczach.

- Rozumiem... Więc... Co dalej?- powiedziałam do powietrza. Chłopak wraz ze stworzeniem zniknęli nagle, jakby rozpłynęli się w otaczającej mnie warstwie kurzu. Wstałam, rozejrzałam się... Pustka.
- Jest tu ktoś...?- powiedziałam smutno. - Czyżby cała sytuacja była dla mnie tylko głupim omamem?- usiadłam z dziwnym uśmiechem pod ścianą.

[Mat]

-Obudź się wreszcie! Ileż można spać śpiochu!

-Co? Kto? Gdzie? - Melanie rozejrzała się po pokoju jakby była oszołomiona- Miałam dziwny sen, śniło mi się, że...

-Nie ma czasu, muszę cię komuś przedstawić. - mówiłem z dziwnym podnieceniem w głosie.

Dragons of NorthericOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz