3. Poznajmy się lepiej

25 0 0
                                    

[Mat]

Następnego dnia wstałem wcześniej niż zwykle, by przygotować śniadanie dla Melanie. Zapragnąłem bowiem dowiedzieć się czegoś zarówno o niej jak i o jej rodzinie.

Melanie jeszcze smacznie spała gdy wszedłem do jej chaty (zapewne na tyle ufała mieszkańcom Northeric, że nie zasunęła zasuwy na noc). Rozłożyłem na stole śniadanie, nie wiem dlaczego, ale starałem się zrobić to jak najdokładniej potrafiłem. Gdy uznałem, że takiego efektu oczekiwałem, usiadłem na stołku w drugiej części izby.Miałem z tego miejsca doskonały punkt obserwacyjny na jej śpiącą sylwetkę.

Pierwsze promienie słońca padały na jej piękną, okrągłą twarz. Była tak gładka, że wydawało się jakby dopiero co porzuciła dziecięce lata i wkroczyła w wiek kobiecy kilka dni temu. Jej ciemne długie włosy spływały po szyi i wydatnych piersiach podkreślając kobiece kształty. Na jej twarzy odbijał się ogromny smutek po stracie najbliższych, a wilgotne jeszcze rzęsy wskazywały na to, że płakała przez dłuższą część nocy.

Ze skupienia wyrwał mnie dopiero jej ciepły, kobiecy głos mówiący "Oh, dziękuję ci za to wspaniałe śniadanie! Jesteś cudowny, Matthew!". Poczułem ciepło na policzkach gdy z wdzięcznością spojrzały na mnie jej duże, ciemne oczy.

-Jak spałaś? - zapytałem próbując odwrócić uwagę od czerwieni, która zapewne zalała mi całą twarz żywym kolorem.

[Mel]

Zawahałam się. Nie chciałam mówić, że spałam może ledwo godzinę i z cztery razy wychodziłam by spojrzeć w gwiazdy.

- Um... Tak, nawet dobrze... - uśmiechnęłam się i pocałowałam w czerwony policzek, który po tym zarumienił się jeszcze bardziej, nabierając koloru barszczu. Nie byłam pewna czy może oddychać, wyglądał jakby wstrzymywał oddech od dłuższej chwili.- Wszystko dobrze? - chciałam spojrzeć mu w oczy, ale za każdym razem okręcał głowę w inną stronę.

- Wsyztkook- powiedział na wdechu i wstał nagle zmierzając do drzwi. "Przecież nie śmierdzę... chyba."- pomyślałam wąchając swoją koszulkę. Nie, pachniałam tak jak zawsze.

[Mat]

"Gdzie ta pasta?!" myślałem przeszukując cały dom. Pamiętałem o śniadaniu, ale zapomniałem o tak oczywistej rzeczy jak umycie zębów rano... Gdybym zamiast gapić się w nią, pomyślał choć przez chwilę, czy o czymś nie zapomniałem, nie byłoby takiej sytuacji.

"Jest!" krzyknąłem sądząc, że obudziłem tym pół wioski.

Gdy uśmiechnięty wpadłem do chaty Melanie zobaczyłem coś co mnie zamurowało...

Ona jadła przy pomocy noża i widelca!

-Skąd ty...? Jak? Przecież... - nie potrafiłem wydusić ani słowa. Od początku myślałem, że pochodzi z biednej rodziny, gdzie o takich luksusach jak sztućce mogli tylko pomarzyć.

Melanie cofnęła się delikatnie, nie wiem czy z przerażenia moim nagłym wtargnięciem do jej chaty, czy uderzona ścianą mocnego miętowego zapachu który mi towarzyszył.

[Mel]

-Zgaduję, że zęby umyłeś- zaśmiałam się- Nie trzeba było się tak poświęcać!- zarzuciłam widelcem a kawałek jajecznicy wylądował na jego twarzy. - Um... To maseczka... Wiesz, otwiera pory i w ogóle...

- Tiaaa...- otrzepał się z jajka- Ty... Ty umiesz jeść?- zapytał patrząc na moje dłonie. Domyśliłam się, że chodziło o posługiwanie się sztućcami.

- Umiem jeść. Patrz tylko, jak ładnie.- wzięłam kolejny kęs, a Matt patrzył na mnie z niedowierzaniem.- W Londynie mieszkałam w największym domu okolicy. Tam z racji kultury je się 'tym'- uniosłam nóż i spojrzałam w jego zdumione oczy. Nie czekając aż wyduka z siebie kolejne dziwne pytanie, pochłonęłam swoją część jajecznicy i padłam najedzona na posłaniu. - Dziękuję ci, naprawdę. Byłam głodna jak nigdy. Do pełni szczęścia brakuje mi tylko gorącej czekolady z bitą śmietaną... I piankami. - westchnęłam i rozpłynęłam się w marzeniach o czekoladowych jeziorkach, nie zauważając, kiedy mój śniadaniodawca zniknął z chaty.

- Matthew?- rozejrzałam się.

[Mat]

"Londyn, Londyn... Co to jest za miejsce?" myślałem szukając odpowiedzi w najstarszych księgach i mapach. Nie znalazłem nic na temat Londynu, ani słowa. Jeżeli ojciec się dowie, że Melanie pochodzi z jakiegoś nieznanego miasta, nabierze podejrzeń i rzuci ją na pożarcie dzikim psom. Mnie zresztą też... Pobiegłem do chaty Melanie uprzedzić ją, by nikomu nie mówiła skąd dokładnie pochodzi.

Nagle poczułem coś pod nogą, a moja twarz niebezpiecznie szybko zaczęła zbliżać się do gruntu. "Co do cho..." nie dokończyłem, ponieważ zobaczyłem na ziemi jajo smoka. Jakaś samica, nie wiedzieć czemu, złożyła je właśnie tutaj, zamiast w bezpiecznej jaskini. "Nie możesz tu zostać" powiedziałem do jajeczka biorąc je pod pachę i kontynuując mój sprint długodystansowy do chaty Melanie.

Wpadłem tam znienacka, znów strasząc Melanie.

-Co ty wyprawiasz?! Chcesz żebym zeszła na zawał?! A jakbym się w tym momencie kąpała?! - wydarła się dziewczyna.

-Wybacz, ale mam dla Ciebie... - w tym momencie dopadła do mnie biorąc jajo na ręce.

-To dla mnie? Naprawdę? Jesteś wspaniały! Obiecuję, że będę się nim zajmować, będę karmić, przewijać i... Jak trzeba się opiekować smokiem?

-W zasadzie nie o to mi chodziło, ale... Możesz zatrzymać je dopóki się nie wykluje. Na razie pamiętaj tylko, by je utrzymywać w stałej temperaturze ok. 25 stopni.

W tym momencie poczułem punktowe ciepło na jednym z policzków, które szybko rozlało się na resztę ciała czyniąc je bardziej czerwonym niż ostatnio.

[Mel]

- Czym jest Londyn?... -zapytał po chwili milczenia
- Stolicą Anglii, nie wiesz? -szturchnęłam go lekko i w tym momencie zrozumiałam, że coś jest nie tak. Chaty? Taki... Niedzisiejszy ubiór? Czułam się, jak w jakiejś osadzie wikingów, zwłaszcza ze względu na wygląd ojca Matthew'a. Brakowało mu tylko warkoczyków na brodzie i wyglądałby jak wiking z mojej książki od historii.- Co masz z geografii w takim razie?- zaśmiałam się a on patrzył na mnie jakoś tak... Ze zdumieniem.- Nie chodzisz do szkoły...?
- Um... - przechylił głowę na bok, wyglądając jak szczeniak błagający o kawałek mięsa z obiadu.- Powiesz mi coś o sobie...?
- Co chciałbyś wiedzieć? - usiadłam na łóżku dalej tuląc ogromne jajo.
- Wszystko.- zadowolił mnie tą sprecyzowaną odpowiedzią, a ja jak zawsze nie wiedziałam jak zacząć.
- Hm... Pochodzę z dość zamożnej rodziny, ojciec był kapitanem na statku, a mojej mamy nigdy nie poznałam. Zginęła w wypadku samochodowym, gdy miałam parę miesięcy. Wychowało mnie morze... Zawsze tata zabierał mnie w rejsy, a po powrocie siadaliśmy przy kominku, by wypić ogromny kubek gorącej czekolady, półmisek pianek i porozmawiać...- znów zesmutniałam. Bardzo brakowało mi ojca, jak i wuja, który mi pomagał z angielskim. - Tęsknię za nim... - rzuciłam się zakłopotanemu chłopakowi na szyję, przewracając go tym na łóżko.

[Mat]

Zaskoczyła mnie tym niezmiernie. Mimo to jak bardzo to niezręcznie wyglądało przytuliłem ją, gdyż zrobiło mi się jej żal.

-Rozumiem Cię Melanie, przykro mi, że straciłaś rodzinę. To musi być straszne uczucie...

Nic nie mówiła i chyba nawet nie zamierzała ze mnie schodzić. Nie opierałem się. Nie przeszkadzało mi, że leży na mnie z 50 kilo żywej wagi, chciałem ją po prostu jakoś pocieszyć. Jedyne co mi wyszło to głębokie spojrzenie w oczy.

-Cio widzis? - spytała niemal dziecinnym głosem.

Nie odpowiedziałem, nie chcąc jej bardziej dołować mówiąc "ból i cierpienie". Zacząłem więc pytać dalej.

-A ten "wypadek samochodowy" to też jakieś miasto? Daleko to od Londynu?

Melanie uniosła się trochę na rękach i spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem.

-Coś mi się wydaje, że postęp technologiczny o was zapomniał. Który macie rok w ogóle? - mówiła z rozbawieniem, którego ja nie rozumiałem.

-Nie rozumiem co cię tak śmieszy... I co to za głupie pytanie? Przecież to oczywiste, że 730.

-Że co kur... - w tym momencie poczułem jak jej ciało opada na mnie bezwładnie.

W pierwszej chwili nie wiedziałem czy tak nagle zasnęła, czy zemdlała. Jednak fakt, że dopiero przecież się obudziła uświadomił mnie, że Melanie jednak zemdlała. Wziąłem ją więc delikatnie na ręce (kobiety od zawsze wydawały mi się tak kruche, że lekki dotyk mógłby je połamać) i zaniosłem do jedynej osoby, która mogła nam, to znaczy, jej pomóc... Do wioskowego druida.

Dragons of NorthericOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz