[Mat]
Zaprowadziłem ją do największej chaty w centrum wioski.
-Ojcze, chcę ci kogoś przedstawić... To jest Melanie. Uratowałem ją, jej statek rozbił się podczas tego sztormu, który nawiedził wybrzeże tydzień temu. - ścisnąłem mocniej dłoń Melanie dając znak, żeby się ukłoniła.
-Dz-dzień dobry - powiedziała drżącym, zapewne ze stresu, głosem. Mój, dobrze zbudowany, ojciec, wielki jak dąb, zapewne zrobił na niej niemałe wrażenie.
-Witaj młoda damo, jestem Richard, syn John'a Gromowładnego, pra- pra- pra- pra- (te wszystkie "pra-" przyprawiało mnie o uczucie zaskoczenia, bo przecież mój ojciec nieraz nie pamięta co robił wczoraj, ale "pra-" pamięta wszystkie.) prawnuka założyciela tej wioski (jego imienia też już nie pamiętał...).
-Ojcze, przychodzimy tu, by... - spojrzałem na Melanie z lekkim uśmiechem - by prosić Cię o to byś przyjął Melanie do naszej wioski jako jedną z nas. Zapewne potrafi wiele rzeczy, więc nie będzie potrzebowała pobierać żadnych nauk u nikogo.
[Mel]
Spojrzał na mnie gniewnie, potem na Matthew'a. Czułam, że ściska moją dłoń jeszcze mocniej niż wcześniej.
- A już myślałem, że mój syn dojrzał do małżeństwa.- uśmiechnął się, a ja starałam się nie zanieść śmiechem na widok czerwieni zalewającej twarz chłopaka. - Sądzę, że nie będzie z tym większego kłopotu. Ale, Matt, i tak będzie musiał cię wprowadzić, młoda damo.- przełknęłam ślinę i uśmiechnęłam się niemrawo
~
Gdy wyszliśmy, zaczęłam śmiać się jak opętana. Matthew dalej wyglądał jak burak, i nerwowo kopał kamienie szemrząc coś pod nosem. Klepnęłam go w ramię i spojrzałam w oczy.
- Nie przejmuj się, ojcowie tacy są... Mój zawsze...- przerwałam i spojrzałam smutno na ziemię. Kolejna łza spłynęła po moim policzku.
[Mat]
Przytuliłem ją. Wiedziałem, że to dla niej wielka tragedia, przecież straciła całą rodzinę w jednym momencie. Wtuliła się, co mnie bardzo zaskoczyło, bo spodziewałem się, że oberwę w twarz, albo, że chociaż ucieknie.
Staliśmy tak w milczeniu dłuższą chwilę, pozwoliłem jej się wypłakać.
-No to w co masz mnie "wprowadzić"? W życie małżeńskie? - parsknęła śmiechem.
-Nie... Jest... Znaczy, skrywamy pewną... - przez rozmyślanie nad słowami ojca nie potrafiłem wydusić słowa, więc złapałem ją za rękę - Chodź za mną.
[Mel]
Zaciągnął mnie pod jakiś lasek. Widziałam wiele par oczu wyglądających na mnie.
- Że smoki...?- spojrzałam na niego, skinął głową. - Ale ja już wie...- urwałam, bo zauważyłam ogromne stworzenie wyłaniające się spośród drzew, łamiąc swoim brzuszyskiem conajmniej dwa grube konary. - Ale skurczybyk ogromny...- zadarłam głowę by zobaczyć jego mordkę. Smok spojrzał na mnie podejrzliwie i zaczął obwąchiwać. Cóż, wyziewy z jego paszczy były równie niemiłe, co sam jego wygląd. Widać, że do najmłodszych nie należał.[Mat]
-Młody. To najstarszy smok, pamięta jeszcze założyciela wioski... - powiedziałem widząc że Melanie bardzo się nim zainteresowała.
-Czyyyyli... Ile ma lat? - zapytała, pewnie spodziewając się jakiejś jakże ciekawej opowieści.
-A bo ja wiem. -odparłem wzruszając ramionami.
Chwyciłem jej rękę i zaprowadziłem do wielkiej jaskini wydrążonej wieki temu w górze zwanej Strażnikiem Północy. Zauważyłem, że widok wnętrza jaskini zachwycił Melanie.
-Łał! Jak tu ślicznie! Te kryształy... To świeże powietrze... A co za kamienie? -powiedziała wyciągając rękę po jeden z nich
-Zostaw! - krzyknąłem - To są ich jaja. Są bardzo delikatne...
-Oj, przepraszam... Nie chciałam...
W tym momencie dopiero zrozumiałem, że trochę przesadziłem ze swoją reakcją, głupio mi było, ale przecież nie będę się od razu na nią rzucał z przeprosinami.
-A kto, lub co, opiekuje się tymi jajami?
-Nikt, jak smoczyca złoży tu jaja zostawia je i zapomina o nich.
-To okrutne! Jak matka może zapomnieć o dzieciach?!
-To jest ich natura, ani my, ani one nic z tym nie mogą zrobić.
-A jak te młode smoczki się wyklują to co wtedy?
-Wtedy my je zanosimy do żłobka gdzie od małego są oswajane z człowiekiem i uczone różnych prac.
-Zaprowadzisz mnie tam? Ploooseem - to ostatnie słowo powiedziała w taki sposób, że parsknąłem niekontrolowanym śmiechem. To brzmiało jak głos zwariowanej wiewiórki wołającej partnerkę, by uczcić okres godowy...
-Nie, nie dziś. Jesteś jeszcze zmęczona po tej katastrofie, musisz dojść do siebie, bo uwierz, tam z tymi małymi trzeba mieć niezłą kondycję. - uśmiechnąłem się i poklepałem po plecach żeby zmusić Melanie do opuszczenia jaskini. - Dajmy jajeczkom posiedzieć w spokoju.
Zaprowadziłem Melanie do jej chaty, gdy do niej dotarliśmy, zapadał zmrok, więc powiedziałem "Dobranoc." i nie czekając nawet na odpowiedź poszedłem do swojej chaty. Długo nie mogłem zasnąć rozmyślając nad tym co ona musi teraz przeżywać. Nie wyobrażam sobie stracić wszystkich bliskich w jednym momencie...
CZYTASZ
Dragons of Northeric
FantasyDo smoczej wyspy, gdzie te dzikie bestie żyją wraz z ludźmi w zgodzie, przybywa nowa dziewczyna. Jak pójdzie jej wtajemniczanie w ten niezwykły świat? Opowiadania są dzielone między dwie osoby. Enjoy :)