Rozdział 1

298 18 2
                                    

Z krainy morfeusza wyrwał mnie mój budzik. Informuje mnie on o tym, że znów trzeba wstać do szkoły. Nie jestem rannym ptaszkiem, ale jeśli przypomne sobie, że znów spotkam sie ze swoją przyjaciółką Charlie i przyjacielem Jak'iem odrazu się usmiecham.

Charlie jest moją nanlepsza przyjaciółką. Traktuję ją jak siostre. Zawsze umie mnie rozweselic nawet wtedy gdy mam wielkiego doła. Jest mega pokrecona. Opowiadała mi, że kiedys zaczela sie śmiać na pogrzebie. Jest bardzo piękna. Jej brazowe wlosy sięgające do łopatek idealnie komponują sie z jej zgrabna talia. Zazdroszcze jej pieknych piwnych oczu. Zawsze chciałam takie mieć. Uwielbia biegać tak jak ja. Jake jest zawsze uśmiechnięty. Nigdy nie widziałam go smutnego i to najbardziej mi sie w nim podoba. Zawsze widzi gdzies plusy. Ma blond wlosy postawione lekko do góry. Jego błękitne duże oczy przyciągają wszystkie laski od nas z klasy. Gra w szkolnej drużynie kosza i jest lekko umięśnioy.

Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się do okoła. Biała szafa z czranymi przesuwanymi drzwiami stała w kącie, obok niej białe biurko. Na przeciwko niego stało moje pianino, a obok niego maly kredens i łóżko. Na przeciwko łóżka znajdowal sie regał z moimi książkami. Wszystkie sciany byly pomalowane na fioletowo a na podlodze byl położony biały, miekki dywan.

Wyczołgałam się z łóżka i podeszłam do okna. Było widac z niego mały lasek przy którym mieszkamy. Za oknem znów bylo pochmurnie i padał deszcz. Jednak nie było sie czego innego spodziewać w koncu mieszkam w Anglii.

Podeszłam do szafy i wyciągnęłam ciuchy. Zdecydowałam sie na czarne, podarte rurki, biała koszulkę z lekkim dekoltem, szara rozpinana bluzę z kapturem. Poszłam do łazienki, wykonałam poranną toaletę wyperfumowałam sie i poszłam do pokoju. Spakowalam książki do szarego plecaka Vans i zeszłam na dół do kuchni. Siedział tam o rok starszy brat Tom. Jego czarne włosy jak zwykle byly nie ułożone, ale dzieki temu wyglądał sexownie. Mial zalozone czarne rurki i kremowa bluze z kapturem podeszlam do niego i pocalowalam go w polik.

-Hej braciszku rodzice już w pracy?- zapytałam go robiąc jednoczesnie sobie kanapki do szkoly.
-Hej. Tak ale wrócą z delegacji za dwa tygodnie- odpowiedzial z pełną buzią.
-Okej. Ja idę już do szkoły. Wrócę później, bo po szkole ide do Charlie- spakowałam kanapki, pocałowałam go w polik ubrałam Vansy i poszłam do szkoły.

Droga nie zajęła mi duzo czasu juz po 15 minutach byłam przy szkolnym murze. Zawsze siedza na nim pary które sie obsciskuja i liza publicznie. Niestety nie da sie pominac tego super bad boy'a ktorym jest Luke. Kazdy mowi na niego, że jest szkolnym łamaczem serc. Każda dziewczyna która z nim była ryczala potem z tyłu szkoły. Ominęłam ich szerokim łukiem i szukałam moich przyjaciół na szkolnym placu.

Nie mogłam ich znaleźć wiec udałam sie do szatni. W drodze do niej myślałam gdzie moga byc, ale to co zobaczyłam wstrząsnęło mną.

To nie bajkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz