Rosalee zaczęła tworzyć antidotum.Po godzinie powiedziała:
-Tego jest za mało.Potrzebujemy więcej a brakuje nam składników.
-Jakich?
-Żabich serc i kurzych łapek.Przypomniałam sobie w starym miejscu w którym mieszkałam zostało kilka składników.
-Gdzie mam jechać?
-Pojedziemy razem.Musimy jakoś zaciągnąć zombich żeby umiejscowic ich w jednym miejscu.Wtedy będzie trzeba rozprzewszchenić miksture w powietrzu, jak ją powąchają to stana sie normalni.
-Dobrze to jedzmy-powiedzialem.
Zwabiliśmy zombich na przedmiescia miasta.Przewrocili nasze auto musielismy uciekać do góry.Pobieglismy przez traktor do góry.Powiedziałem:
-Ja pójde znależć tego który zamienia ludzi w Zombie, a wy nie dajcie im tu wejsc.
***Juliette***
Zombie zaczęły wchodzić na góre.musieliśmy ich spychać na ziemie.Jeden ciagnał mnie za buty ale go odepchnełam.Zadzwoniłam do Hanka, powiedzialam:
-Hank, gdzie jestes?
-Na posterunku.A co sie stało?
-Zombie nas atakuja, potrzebne wsparcie.Nie wiem czy wytrzymamy dłużej...
-Już jade.
***Nick***
Biegłem przez garaże, zauważyłem faceta w kapeluszu.Pobiegłem za nim.Walczyłem z nim, spadliśmy na ziemie.
Zobaczyłem trumne w której był paszport z moim zdjęciem ale innym imieniem i nazwiskiem.Jakiś wesen plunął w moje oczy zielonym śluzem, zemdlałem.Położyli mnie do trumny.
I jeden powiedział:
-Dobranoc, słodki Grimmie...
***Rosalee***
Przyjechała policja.Odgoniła Zombie i pomogła nam zejść na dół.Juliette powiedziała:
-Gdzie jest Nick ?
-Nie wiemy.Musimy sprowadzic zombich w jedno miejsce.
Po chwili udało nam sie zamknąć wszystkich zombich do jednego garażu.Rozbiliśmy słoik z antidotum.Potem usłyszelismy głosy z garażu.Antidotum zadziałało...
___________________________
____________I oto kolejny rozdział.Niedługo będzie następny.
Ps.przepraszam za błędy.