Piekielne Dusze. Część II

49 5 10
                                    

Ciemność zadrżała i skłębiła się. Z mroku wyłoniła się szczupła postać. Czerwona suknia zdawała się płynąć za nią w powietrzu.Dziury w materiale odsłaniały blade, poranione nogi, po których powoli sączyła się krew. Duch kobiety oderwał otarte dłonie od twarzy i wyciągnął je przed siebie, próbując pochwycić resztki czarnej mgły. Odkryta skóra okazała się gładka z jednym tylko mankamentem. W miejscu, gdzie powinny lśnić pełne życia oczy,znajdowały się puste, ropiejące oczodoły.

U jej stóp leżała bez cienia życia Meg. Jej włosy rozsypały się wokół niemal białej twarzy, ręce z lekko poczerniałymi palcami spoczywały na ziemi jakby ktoś je rozrzucił. William skulił się w sobie, a po chwili stanął niepewnie przed zjawą.

– Służ swemu panu – powiedział, ale głos załamał się pod koniec;przez twarz zjawy przebiegła odraza.

– Ty śmiesz rozkazywać mi? – Szarpnęła jego koszulę, odsłaniając bladą pierś, w której serce kołatało coraz szybciej. Zatopiła zakończone długimi pazurami palce w ciele, przebijając wnętrze. Życie uleciało z oczu starca.

Evan odwrócił wzrok, nadal próbując oswobodzić się z więzów. Brakowało coraz mniej, ale czas uciekał. Duch odwrócił się w jego stronę, a gdy go wskazał, sznury opadły.

– Też chcesz mną władać? – syknęła, unosząc chłopca siłą woli w powietrze. Niewidzialne dłonie zacisnęły się na jego gardle;zaczął charczeć.

Zostaw!

Pojedyncze słowo sprawiło, że nastolatek upadł na ziemię i łapczywie zaczerpnął tlenu. Zjawa spróbowała ponowić swoją sztuczkę, ale niebiański głos uniemożliwił jej to. Grymas wściekłości pojawił się na jej twarzy.

Nie ma nadziei... Uciekaj!

Brunet podniósł się w panice i pobiegł w stronę drzwi, jednak czarna mgła okazała się szybsza. Oplotła drzwi sprawiając, że zlały się ze ścianą. Ostatnia droga ucieczki zniknęła.

To koniec... Nie zdołasz jej powstrzymać.

W głowie Evana pojawił się zniekształcony obraz; dostrzegł nową możliwość. Przeturlał się po podłodze, chwytając krzesło.Podbiegł do upiora, która tym razem pochyliła się nad Megan. Roztrzaskał mebel na jego głowie, a widmo zawyło.

– Odejdź wraz z mym duchem! – krzyknął nastolatek, a duch wygiął się w łuk. Wrzasnął, a wszystkie świece zgasły. Pozostało tylko jedno.

Evan, nie!

Chłopak podniósł nóż, który leżał obok szafki. Ostrze zalśniło w ciemnościach, gdy na nie spojrzał. Tęczówki ciemnowłosego przybrały kolor ciekłego srebra, zdawało się, że błyszczą w nich miliony gwiazd.

PRZESTAŃ!

Broń przebiła jego pierś, z której wypłynęła szkarłatna krew. Młodzieniec osunął się powoli na ziemię i pozwolił powiekom opaść.

Krzyk zjawy zaczął cichnąć, a ona sama zapadała się pod ziemię.

Ostatnie tchnienie i pochłonęły ją płomienie.

Wraz ze śmiercią Evana zatrzasnęły się wrota piekieł.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kochani, bardzo Wam dziękuję, jeśli dotrwaliście do końca! Wasze komentarze i gwiazdki naprawdę mobilizują! Być może niedługo dodam jakieś inne opowiadanie, może w innym klimacie, w innej odsłonie. Jeśli chcecie czytać więcej moich tekstów,zapraszam do obserwowania :)

Jeszcze raz dziękuję wszystkim, którzy dotrwali do końca! 

Czyśćcowe DuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz