Rozdział 6

78 4 1
                                    

*Luke*

Myślałem że przebrniemy przez to szybko i z łatwością, ja spełnię swój obowiązek a ona wyleczy się z wszystkich tych swoich chorób psychicznych. No ale jak to na wariatkę musiała coś odpierdolić.

Mieliśmy wolną rękę, tak naprawdę nie musieliśmy nic robić, wystarczyło czasami się ładnie uśmiechnąć co w moim wypadku raczej nie jest trudne..i te parę miesięcy miało minąć jak tydzień.

Nie mówię że to nie jest też trochę moja wina, ale żeby od razu przypinać mnie kajdankami za małe macanko?

Teraz oboje za to pokutujemy, Jefrey szczegółowo opowiedział nam co musimy zrobić aby zakończyć tę udrękę. I mogę na wstępie powiedzieć że łatwo nie będzie.

-Widziałem już na pierwszym waszym spotkaniu że nie żywicie do siebie sympatią, ale nie sądziłem że na wstępie będę musiał wprowadzać zmiany w przebiegu tego eksperymentu.

Naukowiec się znalazł- zarzuciłem w myślach

-Tak więc, nadszedł czas na małe zmiany. Możecie sobie myśleć co chcecie, ale jednym z waszych nowych zadań będzie założenie sobie zeszytu. W każdą sobotę gdy będziemy się tu spotykać będę czytał na głos to co w nim napisaliście. Co będziecie w nim pisać? -no właśnie- Każdego wieczoru, gdy już się rozejdziecie napiszecie w zeszycie jedną rzecz jaka zrobiła druga osoba. Coś za co dziękujecie, coś co sprawiło wam radość, coś co zawsze będzie się wam kojarzyć z tą osobą, może to być tez słowo opisujące tą osobę. To może być dosłownie wszystko. Siedem notatek na siedem dni w tygodniu, chyba do wykonania, zgadza się Luke?

-To chyba logiczne że nie mam zamiaru widywać się z tą wariatką każdego dnia, a co za tym idzie-nie, Jefrey. To nie jest wykonalne. -rzuciłem pewnie zagryzając wargę i zacząłem analizować kolory ścian w jego gabinecie.

-Posłuchaj mnie, miałem dobre nastawienie. Chciałem ci pomóc ale jeżeli mówię „siedem dni w tygodniu „ to to znaczy siedem dni w tygodniu. Zrozumiano?

-Przecież to niemożliwe. Sam pomyśl, musiałbym codziennie dojeżdżać tylko po to żeby posiedzieć z tą szajbuską parę godzin po czym napisać w zeszyciku jak świetnie się bawiłem oglądając kolejną powtórkę „Przyjaciół" w telewizji.

-Co ty masz do przyjaciół? -powiedziała ze zdziwieniem Rose- Wole oglądać siódmy raz ten sam odcinek niż oglądać twoja zarozumiałą buźkę przez te parę godzin.

-Nie udawaj że ta buźka cie nie rusza.

-Samouwielbienie, nad tym przyszedłeś tu popracować?- rzuciła z głupim uśmieszkiem.

-Ten problem będzie łatwiej rozwiązać niż twoją chorobę psychiczną.

-Wystarczy że ktoś zwróci ci uwagę a ty już plujesz jadem. Ale z ciebie Diva-zaśmiała się pod nosem, ale zignorowałem jej zachowanie wracając wzrokiem do Jeffa.

-Skończyliście? Niestety mam dla was jeszcze więcej złych wieści, tak jak bardzo nienawidzicie swoich twarzyczek -tak codziennie będziecie je oglądać. I to jest możliwe Luke.- zapytacie jak?- A no tak że zamieszkacie ze sobą.

***

Taki krótki, żeby wam pokazać że żyje. Przepraszam za to że tak długo nic nie było.
Nauka to w tym roku mój priorytet, a ilość rzeczy do zrobienia tak mnie przytłoczyła że nie miałam siły nic napisać. Ale powróciłam i mam nadzieje że uda mi się dodawać regularnie.
Do następnego, XOXO :*


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 01, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Independently L.H ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz