Rozdział 1

124 4 1
                                    

-Coś jeszcze, czy to koniec na dzisiaj?

-Chciałam się tylko o co pana zapytać - zaczęłam nerwowo bawić się palcami

-O co chodzi, dlaczego się tak denerwujesz Rose?

-Nie denerwuje się, tylko..

-Jestem twoim terapeutom, przecież widzę ze coś cie trapi –przerwał mi lekko się uśmiechając, i gryząc końcówkę długopisu. – No dalej, mamy jeszcze 10 min, chyba zdążymy

-Czuje się dobrze, o to mi właśnie chodzi. Nie chce już chodzić na terapie, chce normalnie wychodzić w wolnym czasie, chce poznawać nowych ludzi.

-Dobrze wiesz ze to nie ode mnie zależy, poza tym nie uważam żebyś była gotowa. Wciąż miewasz koszmary. –popatrzył na mnie troskliwie-Jeszcze długa droga przed Toba, musze mieć pewność  ze nie mogę ci już bardziej pomoc, wtedy porozmawiam z twoja mama.

***

Jechałam metrem do domu, obok mnie siedziała jakaś  kobieta, była zaczytana w  książkę. Chyba miała  długa drogę do przebycia, współczuje jej jeżeli tak było. Było naprawdę tłoczno, w sumie jak zawsze. W pociągu unosił się nie przyjemny zapach, a obok kobiety siedział jaki pijany mężczyzną zasadzie to spal- ucieszyłam się gdy mogłam w końcu wysiąść, przeszłam parę ulic lekko dysząc, marząc o wejściu do chłodnego mieszkania. Było naprawdę gorąco, zimny prysznic był mi naprawdę potrzebny. Przekręciłam klucze w zamku orientując się ze drzwi były jednak otwarte, to było dosyć dziwne - pociągnęłam za klamkę otwierając jak najciszej drzwi, nie mogę ukrywać tego ze się bałam- drzwi otworzyły się a ja usłyszałam jakieś dźwięki z kuchni.

-Nie jesteś w pracy ?-spytałam mamę, patrząc na nią ze zdziwieniem

-Przecież mówiłam ci ze wyjeżdżam na wycieczkę integracyjna , nie będzie mnie 3 dni. Dasz sobie radę? -spytała drżącym głosem- to tylko 3 dni, chyba mogę cie na tyle zostawić sama?

-Tak -powiedziałam dosyć  pewnie, ale niestety sprzecznie do moich odczuć -jedź i baw się dobrze- uśmiechnęłam się i przytuliłam mamę

-Rosie, na pewno? –zapytała się, dziwiąc się moja pewnością siebie, gdyby tylko wiedziała...

-Na pewno, może zaprzyjaźnisz się bliżej z tym Christianem –rzuciłam dla rozluźnienia atmosfery

-Mam nadzieje, myślisz ze po co mi ten dekolt? –mama zaśmiała się, onieśmielając mnie

-Mamo!- krzyknęłam a mama jeszcze bardziej zaczęła się śmiać

-No co, może wrócę z twoim nowym tatusiem- rzuciła

-Lepeiej już jedz-chcialam jak najszybciej zakończyć te rozmowe bo zmierzala w zlym kierunku, mama zlapala za walizke, ostatni raz postanowilam zapytac-jedziesz tylko na 3 dni, tak?

-Tak, spokojnie. Nie zostaniesz na dlugo sama Rosie. –Popatrzala na mnie, mialam wrazenie jakby lzy napływały jej do oczu

-Nie chodzi o to, poprostu po co ci taka wielka walizka? - zapytalam

-No wiesz, mam w niej koronkowa bielizne. Takiej przy Cristianie nigdy za wiele –zazartowala, przynajmniej taka mialam nadzieje, ta rozmowa zachodzila na coraz to bardziej niezręczne tematy, mialam ochote ja jak najszybciej zakonczyc

-Odprowadze cie do drzwi-powiedzialam kładąc otwarta dlon na plecach rodzicielki, nie cieszylam się z jej wyjazdu, ale nie mialam serca jej zatrzymywac. Jej tez należy się chwila odetchnienia od tego wszystkiego- będę tesknic.

-Mama widzac auto Christiana, rzucila mi się w ramiona a ja odwzajemnilam uscisk. Ja tez, bd tenskic-wyszeptala mi do ucha, lekko zachrypnietym glosem-poplakala się

-Margaret Parker! –tylko bez placzu mi tu, rzucilam- Tam wlasnie czeka na cb mój przyszly tata, wiec nie marz się tylko wyeksponuj  swoje cycki, odetrzyj rozmazany makijaz i go w sobie rozkochaj.

-A wiec ide! –otrząsnęła się- Uwazaj na siebie – powiedziala z troska

-Będę ostrozna, obiecuje. Kocham cie

-Ja ciebie tez, Do zobaczenia.

Pojechala, chwile po tym jak jej nie było rozmyślałam na temat moich relacji z wlasna matka. Nie były one do konca normalne, przynajmniej tak mi się wydawalo. Mialysmy dobry kontakt, mogłyśmy rozmawiac właściwie o wszystkim. Od zawsze przychodzilo nam to z łatwością. Dodatkowo moja mama przechodzila chyba przed „kryzys wieku średniego" przez co probowala być ta „luzacką" mamuśką.Przyznam ze niektóre sytuacje przez ten kryzys były żenujące, ale nic nie poradze. Każdy rodzic robi czsami wstyd swoim dzieciom.

Dluzej już nie rozmyślając, poszlam do kuchni w zamiarze napicia się czegos zimnego. Otworzylam lodowke w nadzieja ujzenia w niej mrozonej herbaty. Wyciaglam dzbanek z herbata i nalalam sobie napoju do wysokiej szlanki , poszlam usiąść na ogrodku. Chcialam się wyciszyc, pomyśleć. Niestety, w ogrodzie było słychać dosłownie wszystko co robili moi sasiedzi. Denerwowalo mnie to.

Anabel – moja sasiadka słuchała muzyki na caly regulator, oczywiście jakiegos daremnego popu, no ale o gustach się nie dyskutuje. Nie przeszkadzalo by mi to tak bardzo gdyby poscila cos typu All time low, GreenDay, lub Nickelback. Niestety o tym mogłam tylko pomarzyc.

Nie chciałam dalej siedziec przy tego rodzaju muzyce, wiec poszla do siebie. Mój pokoj pewnie różnił się od pokoju typowych nastolatek, miał szary kolor, jedna sciana od gory do dolu była obklejona czarno bialymi zdj i plakatami moich ulubionych zespołów. Lozko okrywala biala pościel i mnóstwo poduszek. Na komodzie przy łozku ladowal się mój telefon.  Ekran sciecil się a telefon wibrowal, to znak ustawionego przypomnienia. Kolejny genialny pomysl mojego terapeuty, przypomnienie przychodzilo 3 razy w ciagu dnia, wtedy na ekranie mojego telefonu widnial napis „Pamietaj Rosie, nie jestes sama" . Bylam sceptycznie nastawiona do tego pomyslu, ale już się przyzwyczailam.  Wzielam telefon i wyłączyłam przypomnienie, na ekranie ukazala mi się tresc smsa od Jefreya- mój terapeuta był bardzo zaangażowany w swoja prace, wysyłał mi smsy gdy miał mi cos waznego do powiedzenia lub dzwonil. Spodziewalam się bardziej smsa o tresci „Jutro nie możemy się spotkac, moja corka jest chora. Do zobaczenia za tydzień" . Często dostawalam od niego takie smsy, miał małe dzieci nic dziwnego ze czsami musial się nimi zajac. Ale tym razem wiadomość dosyc mnie zdziwila, napisal „Musisz przyjść jutro wczesniej, mam dla cb niespodzianke. Przyjsc do gabinetu na 10, do zobaczenia" .

Zastanawialam się przez chwile o co może chodzic, ale odpisałam mu ze dostalam wiadomość i przyjde na umowiona godzine.


Czas szybko zlecial, zaczynalo się zciemniac a ja robilam się coraz bardziej spiaca, poszlam wziasc prysznic. Gdy wyszlam z lazienki poszlam sprawdzic wszystkie drzwi, balkonowe, wyjściowe, od garazu. Taki mój nawyk, ale pewne okoliczności sprawialy ze gdy nie sprawdzilam czy wszystko jest zamkniete nie mogłam w spokoju zasnąć. W sumie nigdy nie potrafilam spokojnie zasnąć, ale nie chciałam już o tym myslec. Ustawilam budzik na 9 rano i położyłam się spac.

***

Nie sprawdzony!

Z góry przepraszam za wszystkie błędy.

Dodam dzisiaj jeszcze jeden. Mam nadzieje ze wam sie spodoba.

Xoxo :*

Independently L.H ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz