Rozdział III

134 18 6
                                    

Nadzieja umiera ostatnia...

Tak często mówią ludzie, którzy wiedzą, że szanse na otrzymanie pomocy są nikłe. Mogło spotkać ich nieszczęście, typu: śmierć w jakimś wypadku samochodowym, jeździć na wózku inwalidzkim do końca swoich dni lub po prostu stracić dach nad głową. Wiedzą, że w tej sytuacji nie ma wyjścia.

Dobrym przykładem okazała się Lynn i wyrzucenie jej z domu przez ojca-kłamcę. Wyziębienie organizmu, również pogorszyło sytuację. Myślała, że to już jest koniec.

Jednak los się do niej uśmiechnął.

Przez całą noc, dziewczyna penetrowała wzrokiem salon chłopaka. Był większy, niż ten, który miała w swoich dwóch domach. Ściany były koloru jasnego beżu, a na suficie dominowała biel. Oczywiście w pomieszczeniu znajdował się, również ogromny telewizor 50 calowy, przywieszony do ściany. Po drugiej stronie pokoju były przywieszone obrazy, przedstawiające samego Jett'a, oraz dwóch starszych ludzi, zapewne jego rodziców. Zobaczyła także, że na jednym obrazie znajduje się on i jakaś dziewczyna. Miała czarne włosy, niczym popiół i oczy tak błękitne, jak głębia oceanu.

Brunetka poczuła silne ukłucie w sercu. Skrzywiła się, patrząc na zdjęcia wywieszone na ścianie. Próbowała odwrócić wzrok, by na nich nie patrzeć. Niestety bezskutecznie. Wiedziała jednak, że będzie musiała przestać się na to patrzeć. To tylko źle wpływało na sytuację.

Lynn, uspokój się, proszę...

Chłopak wrócił z kuchni, trzymając w prawej ręce szklankę napełnioną do połowy wodą. Dziewczynie strasznie chciało jej się pić. Odczuwała pragnienie, które towarzyszyło jej od pewnego czasu. Jett postawił ją na szafce obok kanapy, na której leżała spokojnie brunetka. Sięgnęła po szklankę, po czym przykładając szkło do ust, upiła łyk zimnej cieczy. Swój wzrok przerzuciła na chłopaka, szepcząc ledwo słyszalne:

- Dziękuję...

Wtuliła się w koc, który spoczywał na jej ciele, dając jej odrobinę ciepła. Pachniał nim. Uwielbiała jego zapach. Nie chciała, by teraz ktoś zabrał przykrycie. Wtedy poczułaby się, jakby jakaś osoba zabrała cząstkę jej serca.

Za oknem wciąż padał deszcz. Pojedyncze krople, które wyciekły z ciemnych chmur, opadały na szybę, gdzie potem zaczęły spływać po zimnym szkle. Dziewczyna patrzyła na nie z uwagą. Pomyślała, że one są jak niektórzy ludzie. Idą własnymi drogi, wytyczając szlak dla następnych osób, którym nie udało się poszczęścić w życiu.

- Też tak czasem masz, że przyglądasz się byle czemu, by uciec od rzeczywistości? - odezwał się Jett, przysiadając obok niej.

Brunetkę zdziwiło jego pytanie. Na początku pomyślała, że było ono retoryczne. Nic nie warte. Zadane bez celu. Jednak on czekał na jej odpowiedź, wciąż wpatrując się w szybę.

- Tak... Tak jakby... - zawahała się. Nie wiedziała, nawet, czy powiedziała prawdę. Zazwyczaj spotykała się z przyjaciółmi, bądź rysowała, byleby tylko schować się przed swoim przeklętym losem, zwanym życiem.

Chłopak odwrócił się w stronę szuflady, która stała po drugiej stronie kanapy. Otworzył ją i wyciągnął z niej coś, o czym Lynn nawet by nie śniła odzyskać. Zwrócił się do niej:

- To pewnie twoje...

W oczach dziewczynie można było dostrzec iskierki nadziei i radości. Jett trzymał w swoich rękach telefon i szkicownik brunetki. Mogła dostrzec, że jednej i drugiej rzeczy nic się nie stało. IPhone nie był ani popękany, ani zarysowany. Z zeszytem było podobnie. Cały czas wpatrywała się w nie, jakby dostała najlepszy prezent w swoim życiu. Dopiero, gdy chłopak odchrząknął, zrozumiała, że musi je wziąć do ręki. Tak też uczyniła.

You'll Never Be FreeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz