Rozdział 16

32.6K 1.3K 66
                                    

Otwieram oczy i widzę, że nie jestem w swojej sypialni. Patrząc na drzwi balkonowe, domyślam się, że jestem u Alexa. Jakim cudem nie poczułam, że mnie przenosi? Musiałam być bardzo zmęczona. Gdy mam już zamiar wstać, do pokoju wchodzi Alex. O Boziu... Jest bez koszulki. Z bioder zwisają mu czerwone spodnie od piżamy. Jego nagi tors okropnie na mnie działa. Ma taki cudny kaloryferek i to V, które formuje się na biodrach.

Kiedy już odrywam wzrok od jego klatki piersiowej, dostrzegam w jego rękach tacę ze śniadaniem i różą.

- Dzień dobry księżniczko - stawia tackę na stoliku przy łóżku i namiętnie mnie całuje.

- Cześć książę - uśmiecham się zalotnie - Co ja tutaj robię?

- Leżysz - odpowiada sarkastycznie.

- Naprawdę? Co ty nie powiesz = odpowiadam takim samym tonem.

- Tak słodko spałaś, że nie miałem serca Cię budzić, a dziś jest niedziela, więc chciałem spędzić z Tobą cały dzień. Od samego rana.

Słysząc jego pojednawczy ton, no i widząc śniadanie, które przygotował, nie mogę mieć mu tego za złe.

- To jakie mamy plany? - pytam, chwytając szklankę mojego ukochanego soku pomarańczowego.

- Najpierw zjemy śniadanie. Jak już je zjemy to się pokochamy, a później zobaczymy.

Jak powiedział tak zrobił.

Leżę wtulona w Alexa, a on głaszcze moje nagie plecy, rysując jakieś kółka.

- Mam pomysł - mówi nagle, na co lekko się wzdrygam.

- To się może nim pochwal - mój ton jest bardzo "władczy".

Nawet nie wiem kiedy zostaję przygnieciona jego ciałem. Zaczął mnie łaskotać. Mam straszne łaskotki.

- Nie takim tonem, proszę - śmieje się, ale nie przestaje mnie torturować. Zaraz nie wytrzymam.

- Przestań, błagam! - mam już łzy w oczach, choć ciągle się śmieje.

- Przeproś - mówi twardo.

- Przepraszam! - automatycznie przestaje. Och, co za ulga.

- Nienawidzę Cię! - wykrzykuję, ocierając łzy z kącików oczu.

- Wcale, że, bo nie - mówi jak pięciolatek.

Dzisiaj pan Brown ma wyśmienity humor. A to ciekawe czemu. Pewnie seks z rana tak na niego działa.

- A skąd to niby wiesz?

- Ja wiem wszystko, uwielbiasz mnie - szelmowsko się uśmiecha. Wystarczy, że się do mnie uśmiechnie, a ja już cieszę.

- Phi... chciałbyś - mówię, jak nadąsana nastolatka - A teraz powiedz proszę, co to za pomysł.

- A właśnie! Prawie bym zapomniał. Widzisz co ze mną robisz?

- Mów, bo zapomnisz - śmieję się jak głupia.

- Otóż, nie mówiłem Ci tego, ale jedną z moich pasji są wyścigi samochodowe. Nie występuję w konkursach, ani żadnych zawodach. Po prostu uwielbiam to robić, aby się odprężyć. Dlatego chciałbym Cię dzisiaj zabrać na tor, byś ze mną pojeździła. Oczywiście jeśli masz ochotę.

- Serio?! - Nie mogę w to uwierzyć. Od zawsze chciałam to zrobić - Głupie pytanie, pewnie, że mam ochotę! Jesteś najlepszy! - piszczę i rzucam się na niego. W bardzo gorącym pocałunku, pokazuję jak bardzo jestem mu wdzięczna.

- Hola, hola. Jak tak będziesz robiła, to nigdzie nie pojedziemy.

Słysząc tę podsyconą erotyzmem groźbę, od razu się od niego odrywam.

- No dobra, mamy jeszcze czas. Chodź tutaj - przyciąga mnie do siebie i kontynuuje.

Po tych słowach zaczęła się runda numer dwa.


Nie wierzę, nie wierzę! Za chwilę wsiądę do prawdziwego samochodu wyścigowego!

- W tym momencie spełniasz jedno z moich najskrytszych marzeń - nie mogąc się powstrzymać, całuję go entuzjastycznie.

- Wyjaw mi te marzenia, a może spełnię wszystkie, jeśli za każdym razem będziesz mi tak dziękować.

- Nie kuś, nie kuś - stwierdzam wyzywająco.

- Chodź, bo widzę, że nie możesz się doczekać.

Przed wejściem do auta, dostałam specjalny kombinezon, rękawice, kask i buty. Alex stwierdził, że wyglądam w tym stroju mega seksownie i to on ma mi pomóc z niego wyjść. Już się domyślam, co to oznacza. 

Sama jazda była ekscytująca. Ta prędkość. Nie da się tego opisać słowami. To trzeba poczuć. Alex jest taki kompetentny. Był skupiony w 100%, ale również odprężony.

- I jak było? - głupio się pyta.

- Chcę jeszcze raz. To było cudowne. Tak bardzo Ci dziękuję.

- Dla Ciebie wszystko. Zabiorę Cię tu jeszcze rz, tylko nie dziś. Mamy inne plany. Teraz obiad.

Co on znowu wymyślił. Nienawidzę, gdy wydaje na mnie pieniądze, a jego niespodzianki zazwyczaj takie są.

Na obiad idziemy do małej, kameralnej knajpki. Po wejściu do środka, ogarnia mnie nieopisana radość. Przy jednym ze stolików siedzi Ava, a z nią jakiś mężczyzna. Jest to pewnie Ethan. Widząc moją minę, Alex uśmiecha się.

- Ostatnio narzekałaś, że mało czasu spędzasz ze swoją przyjaciółką i nie miałaś okazji poznać jej chłopaka. Pomyślałem, że trzeba to naprawić.

- Jesteś najlepszy - nie zwracając uwagi na ludzi dookoła, rzucam się na mojego chłopaka i gorąco całuję - Dziękuję - W odpowiedzi dostaję rozbrajający uśmiech.

Ethan to świetny facet. Może niekoniecznie w moim typie, ale jest bardzo przystojny. Zielonooki blondyn, dobrze zbudowany z delikatnym zarostem na twarzy. Pracuje jako nauczyciel angielskiego w liceum, a w wolnych chwilach gra w piłkę nożną. Nie pamiętam nazwy jego drużyny, ale w 1 lidze. Nie znam się na tym. Grunt, że mam pojęcie, co to jest spalony. Cieszę się, że Ava znalazła odpowiedniego faceta. Tego jej trzeba, po jej ostatnim chłopaku.

Po miło spędzonym popołudniu, wracamy do domu. Alex nalega, abym znowu u niego została, ale jestem nieugięta. Chwilę się o to kłóciliśmy lecz wyszło na moje.

Kiedy już leżę w łóżku, zaczynam analizować mój związek z Brownem. Mimo tak krótkiej znajomości jest cudownie. Lepszego mężczyzny nie mogłam sobie wymarzyć. Troszczy się o mnie i na pierwszy rzut oka widać, że jestem dla niego najważniejsza. Zawsze poświęca mi należytą uwagę. Jedynym problemem jest Jacob. On łatwo nie odpuści. A Alex nie zapłaci mu żadnych pieniędzy. Po moim trupie. Przez ostatni tydzień się nie odzywał, a to zapewne tylko cisza przed burzą.

W ramionach milionera (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz