Budynek był ogromny, zrobiony z czerwonej cegły w wiktoriańskim stylu. Wokół ogromnych mahoniowych drzwi rozrastał się bluszcz, co nadawało temu miejscu uroku. Przed budynkiem był okrągły podjazd, z fontanną obłożoną kwiatami. Był on podzielony na trzy częsci : uczelnię, sypialnie uczniowskie, oraz sypialnie nauczycielskie. Za nim była ogromna polana. Tak z mniejsza prezentował się Uniwersytet im. Alberta Einsteina w Londynie*.
Wtoczyłam swoje walizki po ogromnie długich schodach ( na których z miejsca dostałam zadyszki ) i otworzyłam drzwi. Jasny i bardzo elegancki hall, pełen starych obrazów i portretów , przez który przechodziła masa uczniów w te i wewte przyprawiał o ból głowy. Jak mnie w ogóle było stać na to wszystko?! Ach, no tak, stypendium i dobre zabezpieczenie rodziców... Bez tego na pewno nie byłoby mnie tutaj...
Stałam oniemiała i przyglądałam się temu pomieszczeniu. Piękno i elegancja była tu aż przytłaczająca. Moje szeroko rozstawione paczadła musiały zwracać uwagę, bo już po chwili podszedł do mnie chłopak.
- Nowa, co? - bardziej stwierdził niż zapytał. Oderwałam wzrok od portretu mega brodatego facia i skupiłam się na rozmówcy. Był to wysoki chłopak o jasnych włosach i błękitnych oczach. Szczerzył się tak przyjaźnie , że chcąc nie chcąc sama podniosłam lekko kąciki ust. Miał na sobie jasną koszulkę i jeansy oraz jak na moje oko cholernie drogie buty. Ogólnie sprawiał wrażenie nadzianego.
- Jestem Ed. Chodź zaprowadzę cię do pokoju.
Pokiwałam lekko głową. Ed musiał pewnie pomysleć, że jestem jakas niedorozwinięta umysłowo , skoro nic kompletnie się nie odzywam, ale miałam to głęboko.
- To ja może wezmę twoje walizki, pewnie są ciężkie. - zaoferował i pociągnął za rączki czerwonych waliz.
- Nie.. Nie aż tak. - powiedziałam w końcu.
- Daj spokój, nie wypada żeby kobieta nosiła ciężkie rzeczy. - mrugnął do mnie delikatnie. Matko, teraz to dopiero zrobił na mnie wrażenie. Taki dżentelmen.
- Dziękuje. - posłałam mu lekki usmiech.
- Nie ma sprawy. Chodźmy. - poszłam przodem za nakazem Eda. Podczas drogi ja oglądałam coraz to elegantsze i starsze obrazy , a on opowiadał mi co nieco. - Jutro o ósmej zaczynają się pierwsze zajęcia. Musisz wczesniej przyjsć do sekretariatu po plan lekcji. Raz na miesiąc są zawody koszykarskie i footballowe. Mamy tu pełno zajęć pozalekcyjnych : kółko teatralne, muzyczne, baletowe, taneczne, astronomiczne, szachowe.. Czego dusza zapragnie. Gdybys potrzebowała jakiejkolwiek pomocy, mieszkam w pokoju 408. Wpadaj kiedy chcesz. Jestem czynny całodobowo. - zasmiał się krótko i postawił walizki pod drzwiami mojej sypialni. Pokój numer 712.
- Bardzo ci dziękuje Ed - usmiechnęłam się do niego promiennie.
- Żaden problem. - odparł odwzajemniając usmiech i odszedł.
Wyciągnęłam pęk kluczy z jeansów i wsadziłam jeden z nich w dziurkę od klucza. Niepotrzebnie w sumie bo drzwi były otwarte... To pewnie moja współlokatorka. Mam nadzieję, że będzie miła i uda mi się z nią zaprzyjaźnić...
Otworzyłam drzwi i wtargnęłam do pokoju. Jakież było moje zdziwienie gdy przed sobą ujrzałam... chłopaka?! Nie... To pomyłka.. Miałam mieszkać z Mią Smith , a nie z jakims chłopakiem.. Spokojnie, tylko spokojnie... Może to jej chłopak, który postanowił wpasć na chwilę? Trzeba się przekonać.
- Ekhem. - odchrząknęłam delikatnie. Chłopak dotychczas nieswiadomy mojej obecnosci , obrócił się w moją stronę unosząc brwi. Matko, jaki on był przystojny... Wysoki, o doskonałej sylwetce, kruczych włosach , pełnych ustach, czarnym kolczyku w brwi i ciemnych, ciemnych oczach... Pięknych oczach... Tak... Znajomych oczach... Nieee to niemożliwe... To nie.. On nie... Jednak kiedy przyjął tak znaną mi pozę w gescie ciekawosci i zniecierpliwienia, ja już wiedziałam, że to on...
- Luke?!- wykrztusiłam po chwili. Na twarzy chłopaka pojawiło się zdziwienie i zainteresowanie. Przyjrzał mi się chwilę marszcząc jeszcze bardziej brwi, po czym spojrzał. Niedowierzająco. Niezrozumiale. Oraz... nie potafiłam tego zidentyfikować.
- Hope?!
_____________________________________________________________
* Nie istnieje.
CZYTASZ
WSPÓŁLOKATOR
Teen FictionHope to dziewczyna pochodząca Miami. Ma starszego upierdliwego brata Michaela, który od wypadku jej rodziców stał się jej opiekunem. Dawniej Hope miała przyjaciela, którego kochała ponad życie - Luke'a. Od kiedy jednak on zostawił ją w najtrudniejsz...