W zadumie przyglądałam się dziewczynie, którą widziałam w lustrze umieszczonym na drzwiczkach mojej szkolnej szafki. Niegdyś z dumą i z szerokim uśmiechem kroczyła przez życie, teraz najchętniej schowałaby się gdzieś, gdzie nikt by jej nie znalazł. Nadal na jej twarzy widnieje uśmiech, nadal jest śnieżnobiały i olśniewa. Różni się tym, że jej oczy są smutne, już nie tańczą w nich szalone iskierki. A przecież szczęśliwy człowiek uśmiecha się nie tylko ustami, ale i oczami. Dawniej makijażu używała by podkreślić swoją urodę, dzisiaj by zatuszować podpuchnięte, czerwone policzki, po których spływały słone łzy.
-Halo, Lydia! - zostałam przywrócona na Ziemię przez Allison, która swoją drobną dłonią pomachała mi przed twarzą. - Nie wiem, czy wiesz, ale jest już chemia. - wyprostowałam się, poprawiłam torbę na ramieniu i odwróciłam się do niej.
-Więc chodźmy. - starałam się stawiać pewne kroki, mimo iż bałam się, że gdzieś za rogiem stoi mój prześladowca. Kilkoro uczniów zajęło już swoje miejsca, ja wraz z przyjaciółką udałyśmy się do rzędu pod oknem, gdzie zawsze siedzimy. Uczniowie powoli się zbierali, a ja na każdego patrzyłam z podejrzeniem, że jest potencjalnym stalkerem. Zaczynam wariować przez to wszystko. To się stało nie do zniesienia, nie jestem wystarczająco silna, by to wytrzymać.
-Witam klasę. - w pomieszczeniu znalazł się Pan Morris, który pracuje w tej szkole prawie trzy miesiące. Mimo swojego młodego wieku jest naprawdę dobry w tym, co robi, a dzięki jego podejściu do ucznia nawet oporni na chemie radzą sobie z nią. Pół roku temu rozpoczął się proces wymiany nauczycieli, na skutego tego w miejsce "starych wyjadaczy" mogły wejść takie osoby jak Morris. Właśnie on został przyjęty jako ostatni. - Mam dla was niespodziankę. Jesteście ciekawi? - mimo iż czasem traktuje nas jak dzieci i jest wymagający, cieszy się dobrą opinią wśród uczniów. - Zrobicie projekt. - założył ręce na plecach. Odwróciłam się do Allison i wymieniłyśmy się znaczącymi spojrzeniami. Zawsze robimy razem projekty, więc nie wyobrażam sobie, że tym razem może być inaczej. - Temat jest dowolny, ale żebyście za bardzo się nie cieszyli, dobrałem was w pary. - po klasie rozeszły się szepty i słowa sprzeciwu. Zaczęłam się modlić o dobrego partnera. Niestety znajdą się tutaj osoby, które nie znają symboli pierwiastków chemicznych, co moim zdaniem jest katastrofą. - Rose Smith i Max Evans, Holly Green i Mary Moon...- z niecierpliwością czekałam, aż padnie moje imię i nazwisko. Nauczyciel wymienił Allison, która była zadowolona, gdyż przypadł jej jeden z lepszych uczniów. Nie chwaląc się, to ja jestem najlepsza. - Lydia Anderson i Dylan O'Brien. - kim do cholery jest O'Brien? Ze zmarszczonymi brwiami odwróciłam się do przyjaciółki, która kiwnęła głową na przeciwległą stronę klasy. Właśnie tam siedział chłopak, który opierał się na zgiętej ręce i patrzył się na mnie rozmarzonymi oczami. O Słodki Jezu! - Zapomniałem dodać, że projekt stanowi 60% waszej oceny. A teraz możecie o nim porozmawiać z partnerami. Powodzenia! - czyżbym miała pożegnać się z moją szóstką? Po moim trupie! Ten projekt będzie najlepszy, chociaż miałabym robić go sama dniami i nocami! Z kamiennym wyrazem twarzy podeszłam do Dylana. Chłopak za bardzo odchylił się do tyłu, przez co stracił równowagę i chcąc ją przywrócić, chaotycznie machał rękami i nogami.
-Pięknie dziś wyglądasz. - chciał posłać mi uwodzicielski uśmiech, ale bardziej przypominało to minę załatwiającego się kota.
-Na jutro musisz przygotować dwa tematy, je też to zrobię i spośród czterech wybierzemy najlepszy. - znaczy się, ja wybiorę.
-Dobrze, Panie Bobrze. - marnie zażartował, na co ja uniosłam brew. - Znaczy się, nie przypominasz bobra, ale jestem pewien, że jeśli byłabyś bobrem, to takim najpiękniejszym na świcie. - miotał się, ale ja nie chcąc pokazać mu mojego rozbawienia, odwróciłam się i zarzuciłam włosy. Rozejrzałam się po klasie. Uczniowie żwawo rozmawiali w swoich dwójkach. Po kilku sekundach do moich uszu dotarł dźwięk przychodzącej wiadomości. Moje ciało zareagowało natychmiastowo - dłonie zaczęły się trząść, a serce biło niczym dzwon. Udając wewnętrzny spokój, wyciągnęłam z torby telefon.
Od: Zastrzeżony
"Jak ci mija chemia, kwiatuszku? Myślisz o mnie?"
Do: Zastrzeżony
"Było idealnie, póki nie dostałam od ciebie SMS'a!"
Po naciśnięciu "wyślij" szybko wrzuciłam komórkę to torby i oparłam ręce na ławce, a głowę schowałam w dłoniach. Co ja takiego zrobiłam, że ten człowiek wybrał właśnie mnie? Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu, wystraszona podskoczyłam i chicho zapiszczałam. Dylan patrzył na mnie oczyma wypełnionymi troską.
-Wszystko w porządku? - zapytał wolno i cicho. Nie, nic nie jest porządku! Muszę robić z tobą projekt, a nie jesteś osobą, która wie dużo o chemii. Jestem prześladowana przez jakiegoś mężczyznę. Nie mogę tego zgłosić na policje, bo grozi, że zrani moich bliskich!
-Jest dobrze. - przykleiłam na twarz sztuczny uśmiech. Dzwonek, który zadzwonił w momencie, w którym chłopak otworzył usta, okazał się moim wybawieniem. Wyminęłam go i nie zważywszy na innych, szybko wyszłam z klasy. Za plecami słyszałam Ally, która wolała moje imię. Zbiegłam do piwnicy, gdzie znajduje się łazienka, w której prawie nigdy nikogo nie ma. Tym razem też tak było. Weszłam do jednej z kabin, zakluczyłam drzwi i usiadłam na spuszczonej desce. Teraz mogłam pozwolić moim łzom płynąć. Nikt ich teraz nie zobaczy, wiec żadna z osób nie pomyśli, że jestem słaba. Tak bardzo pragnę, by ktoś mnie teraz przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze, że razem przez to przejdziemy, ponieważ, mimo iż teraz jest wszystkiego za dużo, mgła wkrótce zniknie. Pociągnęłam na nosie. Dłonie zacisnęłam w pięść. Mam wrażenie, że idę na dno, ale jeśli upadnę, odbiję się od niego. Nawet jeśli musiałabym zrobić to sama, dam radę. Wyjęłam chusteczkę i delikatnie otarłam mokre policzki. Otworzyłam drzwi i wychyliłam głowę, aby sprawdzić, czy nikogo nie ma. Wycierałam nadal oczy. Stanęłam przed lustrem i sama się siebie wystraszyłam. Po raz kolejny sięgnęłam po torbę, by wyjąć z niej potrzebne rzeczy. Najpierw zmyłam pozostałości z mojego poprzedniego makijaży, po czym nałożyłam nową maskę. Muszę pokazać, że nadal jestem tą samą Lydią, ponieważ nie chcę stracić swojej pozycji w szkole. Ujrzawszy efekt końcowy, cmoknęłam z zadowoleniem. Korytarz był pusty, przez co wywnioskowałam, że jest już lekcja, czyli niezauważona wymknę się ze szkoły. Nieśpiesząca się doszłam do szafek, ale gdy usłyszałam dość znajomy głos, który mnie wołał, w zawrotnym tempie wpisałam kod, wypakowałam się, wzięłam najpotrzebniejsze zeszyty i książki, po czym zatrzasnęłam drzwiczki. Mimo tego nie zdążyłam dopiec nawet do szafek, ponieważ dłoń Dylana uniemożliwiła mi dalszą ucieczkę.
-Mógłbyś...-spojrzałam na mój łokieć, który był opleciony jego palcami.
-Um...jasne...- wyprostował się lekko speszony. - Wszędzie cię szukałem. No wiesz, martwiłem się, bo na poprzedniej lekcji byłaś zdenerwowana i przybita, a na tej cię nie było. Widziałem po Allison, że też nie wie, co się dzieje, ponieważ cały czas zerkała na telefon i w okno. Postanowiłem cię poszukać, ale wiesz, jaka jest Russell, nie pozwoliła mi wyjść z klasy, gdy powiedziałem o mojej pilnej potrzebie. Chyba mnie nie lubi...ale dobra. Trochę się z nią pokłóciłem i zgodziła się, jak jej oznajmiłem, to właśnie ona będzie po mnie sprzątać, jak zleję się w klasie. - zaśmiałam się cicho, przerywając jego monolog.
-Przepraszam. - odchrząknęłam przyprowadzając się do porządku.
-Nigdy nie przepraszaj za ten piękny śmiech. - mimowolnie na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech, Dylan zareagował tak samo.
-Muszę już iść. - oderwałam od niego wzrok.
-Dlaczego?! - zareagował szybko.
-Mam ważne sprawy do załatwienia. Do jutra i nie zapomnij o tematach na chemię! - słysząc jego głos, szybko zbiegłam ze schodów. Co za upierdliwy chłopak. Niech się zajmie sobą, tak będzie lepiej dla nas wszystkich.
~*~
Hej, cześć i czołem! Przepraszam, że pierwszy rozdział pojawił się po dość długim czasie, ale spowodowane to wakacjami i moimi wyjazdami.
Buziaki x
CZYTASZ
I'll run,run to you
FanfictionOna jest dziewczyną. On jest chłopakiem. To takie oczywiste... Ona jest królową. On jest idiotą. Ona go nie zauważa. On ją kocha. Ona ma problem. On chce jej pomóż.