Rozdział 2

359 34 7
                                    

Od: Nieznajomy

"Jak się spało, kochanie?"

"Śniłem o tobie."

"A ty o mnie?"

"Kwiatuszku!"

"Halo!"

"Masz zamiar mi odpisać?"

"LYDIA, DO JASNEJ CHOLERY!"

Do: Nieznajomy

"Nie krzycz na mnie caps lock'iem :)"

Po wysłaniu tej wiadomości wróciłam do rozmowy z Allison, która opowiadała mi o tym, jak bardzo Denis, jej partner na chemię, jest beznadziejny.

-Rozumiesz? Powiedział, że mój iloraz inteligencji jest mniejszy niż zero razy dwa, odjąć dziesięć. Kretyn! - zaśmiałam się na jej słowa. - Pieprzę, niech sam sobie robi ten projekt! - splotła ręce na piersi i z miną obrażonego dzieciaka oparła się na oparciu krzesła. 

-Na twoim miejscu robiłabym ten projekt, ale skoro masz tak niski poziom inteligencji, zawsze możesz go czymś zepsuć... - w jej czekoladowych tęczówkach pojawił się niebezpieczny błysk, co znaczy, że wpadła na jakiś szatański pomysł. Na miejscu Denisa zaczęłabym się bać. 

-Lydia, jesteś cudowna! - rzuciła mi się na szyje. Wybuchnęłam śmiechem i oplotłam ją moimi ramionami. 

-Ymmm..nie chcę przeszkadzać..ale..- wydostając się z mocnego uścisku, odwróciłam się do tyłu, by spojrzeć na osobę, która zakłóciła nasz spokój. Dylan. Westchnęłam z  dezaprobatą. 

-Tak? - powiedziałam podirytowana.

-Mam tematy na projekt i chciałem, żebyś je sprawdziła...- przyznam szczerze, że wątpiłam w niego. 

-Pokażesz mi je później. - lekceważąco machnęłam ręką i powróciłam do poprzedniej pozycji. 

-Pa Dylan! - Allison pożegnała się z chłopakiem. Wywróciłam oczami, tak aby nie zauważyła. Stołówkowe jedzenie nie należy do najlepszych, ale dzisiaj kucharki przeszły same siebie. Przyrządziły jakąś szarą breje, przypominającą błoto. W dodatku okropnie pachnie. 

-Mamy jeszcze 12 minut, chodźmy do sklepu po coś do jedzenia, bo prędzej umrę, niż tego spróbuję. - przyjaciółka zgodziła się ze mną. Idąc korytarzem, mijaliśmy uczniów, którzy na siłę starali się do nas zagadać, a my przechodziłyśmy koło nich obojętnie. Ally jest na tyle uprzejma i miła, że zbywała ich "przepraszam, ale się śpieszymy. Do później". Ja nie traciłam czasu i mijałam kolejne metry moim charakterystycznym, pewnym siebie krokiem. Pamiętam oburzenie uczennic, gdy Allison przeprowadziła się do nas po pierwszym półroczu, a ja od razu się z nią zaprzyjaźniłam. Wszystkie uważały, że to właśnie one zasługują na moją uwagę bardziej niż ona. Brown skradła moje serce przede wszystkim szczerością. Gdy inni fałszywie mówią: "Lydia, dobrze postąpiłaś", ona potrafi powiedzieć: "To był błąd". Po raz pierwszy spotkałyśmy się przy szafkach i dzięki rozmowie, którą zapoczątkowałam, stałyśmy się najlepszymi przyjaciółkami. Czasem uważam, że to określenie jest zbyt słabe, bo jesteśmy jak siostry. Ktoś może poczuć się skołowany i zastanawiać się, dlaczego nie powiem jej o moim problemie. To bardzo proste - boję się o nią. Wiem, że zrobiłaby wszystko, aby mi pomóc i właśnie dlatego, nie chcę, żeby o tym wiedziała. Stalker już na samym początku zaznaczył, że może skrzywdzić osoby bliskie memu sercu, a Allison bez zwątpienia jest taką osobą. 

-Znowu odpłynęłaś. - powiedziała, przeżuwając kęs kanapki. Skarciłam ją wzrokiem, ponieważ wie, jak bardzo nie lubię, gdy mówi z pełnymi ustami. - O kim tak myślisz? - poruszała zabawnie brwiami. Pewnie uważa, że ktoś mi się podoba. - W kim się zakochałaś? - a nie mówiłam? Znam ją za dobrze, żeby nie wiedzieć o czym właśnie myśli. 

I'll run,run to youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz