Untitled Part 3

105 5 0
                                    

Obudził mnie dzwoniący telefon- była to moja mama,która przekazała,że jej wyjazd się przedłóżył. Byłam smutna,ponieważ nie chciałam zostawać sama w domu .

-Wiecie co ? - powiedziałam smutnym głosem. Niestety jeszcze ten tydzień będę sama .

Pamela: - Nic się nie martw będziemy Cię odwiedzać a teraz idź się uszykuj idziemy na miasto.

Michał:- Ja nigdzie nie idę bo mnie głowa boli.

Pamela:- Trzeba było tyle nie chlać.

Jaś:- Widzicie ja nic nie piłem i czuje się wspaniale. A ty Wiki Jak tam ?

- A daj ty spokój . Matka karze mi być sama w tym dużym , strasznym domu przez tydzień. A nikogo oprócz Was w tej Warszawie nie mam.-  Powiedziałam smutnym głosem .

Idąc na górę po rzeczy aby się ubrać .  Wyszłam z łazięki i poszłam do pokoju po torebkę i portwel po czym udałam się na dół do przyjaciół i wyszlismy z domu.

Cały dzień spędziliśmy wygłupiając się i zwiedzając prawie cała Warszawe zaczęły boleć mnie nogi i co chwile siadałam na ławkach aż w końcu Jasiu zapytał co mi jest i ja ze śmiechem powiedziałam,że bolą mnie nogi . Po chwili wziął mnie na ,, Barana'' na plecy. Było już późno i było mi bardzo zimno , ponieważ nie wzięłam bluzy i Jasiek zauważył ,że się cała trzęsę i dał mi bluze i dalej mnie niósł na plecach po czym zaczął ze mna biegać za Michałem .

Perspektywa Jana .

Gdy się wygłupialiśmy biegając nocą po ulicach Warszawy miałem na plecach Wiki,którą bolały nogi po długim zwiedzaniu. Ale nie ukrywając sam byłem bardzo zmęczony. Gdy weszlismy do Parku w oddali zobaczyłem Martę idącą z Patrykiem za rękę. Odrazu zaczęłem biec po czym zapomniałem,że na moich plecach jest Wiki , która spadła gdy zaczęłem biec. 

-Wiki czy nic Ci nie jest- Powiedziałem wsytraszony i odrazu podałem jej rękę aby wstała.

-Nic mi nie jest. Nie masz za co przepraszać.

-Naprawdę nic Ci nie jest . Przecież widzę ,że coś Cię boli!

-No dobrze trochę boli mnie ręka ale nic się nie martw . Poboli i przestanie. 

- Masz jeszcze do mnie zaufanie abym mógł Cię zanieść do twojego domu. 

- mam . - powiedziałam

Pamela: My już z Michałem idziemy do domu .

Gdy już dochodziliśmy do domu Wiki spytała czy zostanę z nią . 

Ja bez chwili zastanowienia powiedziałem no jasne przecież po to tu jestem.

Kiedy doszliśmy do dom położyłem Wiki na sobie i poszłem poszukać jakiegoś okładu na rękę. Chciałem ją zabrać do szpitala lecz ona sprzeczała,że nic jej nie jest.

- Wiesz nie możemy tak zwlekać masz kluczyki do drugiego auta twojej mamy

-Tak leżą tam w kuchni w koszyku.

Naprawdę bardzo mi przykro ! - Powiedział Jaś 

- Już mówiłam,że się nic nie stało.

Chodź pojedziemy do tego szpitala bo ona może być zwichnięta. 

-No dobrze jak nalegasz .

Gdy już dojechaliśmy na miejsce czekaliśmy na poczekalni i w końcu Pani pielęgniarka zawołała Wiki a ja czekałem. Było mi z tym źle bo przezemnie Wiki musiała być teraz w szpitalu. 

Kiedy Wiki była na prześwietleniu nagle zauważyłem jej mamę,która była wieziona na sale operacyjną. Bałem się jej tego powiedzieć ale wiedziałem,że wcześniej czy później dowie się całej prawdy. Gdy Wiki wyszła Jej mame wieziono spowrotem na Sale. Wiki nie mogła uwieżyć co się stało i odrazu wzięła mnie za rękę i pobiegliśmy do Lekarza,który powiedział nam , że jej mama choruje na raka. Wiki zaczęła znowu płakać . 

Jaś-: Wiesz nie wiem co mam Ci teraz powiedzieć. 

Wiki- Nic nie mów poprostu mnie przytul głupku !

Przytuliłem ją jak najmocniej umiałem . 

Something more than a friendWhere stories live. Discover now