Call me everyday. 4

1K 67 14
                                    

Usiadł na parapecie i oglądając panoramę miasta wcisnął zieloną słuchawkę przy jej imieniu. Wybiła osiemnasta. Odebrała po dwóch sygnałach. Powietrze wstrzymywane przez ostatnie dziesięć minut opuściło jego płuca.

- Hej, nie przeszkadzam?- Zapytał.

- Hej. Nie. Jesteś bardzo punktualny - rzuciła mimochodem, patrząc na zegarek wiszący w kuchni.

- To tylko jedna z moich zalet. Kto wie, może uda ci się poznać ich znacznie więcej.

Za bardzo się denerwował i zaczął rzucać tymi beznadziejnymi tekstami.

- Przepraszam Callie, ale trochę się stresuję. Nie chcę żebyś wzięła mnie za dupka, bo taki nie jestem.

- Nie masz się czym denerwować - uśmiechnęła się. - Jak ci minął dzień?

Proste pytanie.

- Strasznie nudno. Miałem dziś wolny dzień, więc udało mi się trochę pospać. Po wczorajszym pilnowaniu Tobiego, to mój siostrzeniec, czułem się trochę wykończony.

- Jesteś jego ulubionym wujkiem?

- Myślę, że to bardzo prawdopodobne. Nie umiem mu odmawiać. Zresztą żadnemu dziecku nie umiałbym odmówić.

- Och. - To było takie urocze. Co prawda mógł kłamać, ale w jego głosie czuła, że mówi jej prawdę.

- A jak tobie minął dzień?

- Tragedia. Szef kazał mi przyjść do pracy w sobotę. I to akurat wtedy, kiedy mam ostatni egzamin. Nie dość, że się stresuję zaliczeniem, to jeszcze na głowę spadło mi finalizowanie jakiejś ważnej umowy. A miałam ochotę od razu po wyjściu z sali uciec do pierwszego lepszego baru i upić się z przyjaciółką.

- A egzaminy nie są przypadkiem rano? - Zapytał.

- Tak i co z tego?

- No nieźle, chyba trafiłem na alkoholiczkę - powiedział żartobliwie. Żeby się tak upijać w ciągu dnia.

- Oj daj spokój. Jestem pewna, że tobie nie raz się coś takiego przytrafiło.

- Touche.

No cóż miała rację.

- Gdybyś szukała kompana do picia, to wystarczy sms i będę na miejscu. - Liczył, że uda mu się z nią umówić, ale ona nie była do tego taka chętna. Przynajmniej jeszcze nie teraz.

- Moja przyjaciółka jest bardzo zazdrosna, także musisz mi wybaczyć, ale tym razem nic z tego. - Ruth pewnie by jej wybaczyła, ale nie czuła się jeszcze gotowa na to spotkanie. W końcu facet mógł być pedofilem lub seryjnym zabójcą, a na takie atrakcje nie miała ochoty.

- Trzymam cię za słowo. - Trochę zrobiło mu się przykro, ale nie dał tego po sobie poznać. - Co studiujesz?

- Prawo. Właściwie to już moje ostatnie zaliczenia i jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, w końcu zmienię pracę.

- Szef ci nie pasuje?

- Raczej cała kadra. Jestem tu tylko na stażu. Większość pracowników to faceci, więc możesz się domyślić, co muszę tu przeżywać.

- Taka piękna i inteligentna dziewczyna, jak ty faktycznie musi mieć ciężko.

- Skąd przypuszczenie, że jestem piękna? Równie dobrze możesz teraz rozmawiać z grubym, piegowatym rudzielcem.

- Jesteś piękna duchem. Nie liczy się twój wygląd. Jak dla mnie możesz być największą kobietą, jaką kiedykolwiek widziałem, a i tak będę z tobą rozmawiał i nadal będę liczył na to, że dasz mi siebie poznać w prawdziwym życiu.

Zarumieniła się.

- Dziękuję, ale ja nie mogłabym się pokazać na ulicy z kimś chudszym ode mnie, dlatego mam nadzieję, że i ty masz nieco więcej kilogramów. Jeśli nie, no to przykro mi, ale ta znajomość nie ma sensu - rzuciła żartobliwie. Chciało jej się śmiać.

- No cóż, chyba muszę zacząć chodzić częściej do McDonalda, bo nie zamierzam rezygnować z naszych rozmów - odpowiedział tym samym tonem.

- Kto wie, może tam się kiedyś spotkamy. - Uśmiechnęła się do telefonu.

- Możliwe.

- A ty, Jullianie, czym się zajmujesz?

- Jestem barmanem. Nic nadzwyczajnego, ale to lubię.

- I ty miałeś ochotę iść ze mną się napić? Po takiej pracy, chyba nie tykałabym alkoholu.

- Dla ciebie bym się poświęcił.

- Jullianie, mogłabym cię o coś zapytać? - Zabrzmiało to poważnie.

- Zaczynam się bać.

- Czy ty masz kogoś? No wiesz, żonę, dziewczynę?

- Nie. Jedyną kobietą w moim życiu jest dmuchana lalka schowana pod łóżkiem, ale nie sądzę, żeby była zbytnio zazdrosna.

Roześmiali się. Ich śmiechy się dopełniały, w jakiś przedziwny sposób łącząc się w jeden.

- A ty Callie? Bo wiesz, nie chciałbym niszczyć twojego związku, przez moje widzi mi się. Jednak uprzedzam cię, nie ważne, co odpowiesz i tak będę cię nękał telefonami do końca twoich dni.

- Nie.

- Cieszy mnie to. To znaczy, że mam większe szanse. - Prawie skakał z radości.

- Jaasne. Przepraszam, ale musze iść powtarzać.

- Nie przejmuj się mną. Zadzwonię jutro. O tej samej porze?

- Pewnie.

- Miłej nauki, Callie.

- Słodkich snów, Jullianie.

------

Co sądzicie o opowiadaniu? :)

Call me everydayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz