Call me everyday. 26

560 45 0
                                    

- Callie -

- Przepraszam za spóźnienie - Tymi słowami byłam zmuszona się przywitać, gdyż niestety utknęłam w korku. Zauważyłam, że przy moim miejscu stoi już filiżanka kawy z mleczną pianką na wierzchu. Uśmiechnęłam się na ten widok i usiadłam. Ten dzień zapowiadał się dobrze.

Albo i nie. Wszystko byłoby w najlepszym porządku, gdybym na spodku nie znalazła serwetki z wiadomością od Johna.

Musimy pogadać. - J

Zgniotłam ją szybko i oddałam się dyskusji na temat, który w tej chwili mało mnie obchodził. Starałam się nade wszystko skupić i nie odpłynąć.

Po zakończeniu pasjonującej dyskusji kilku moich kolegów chciało mnie wyciągnąć na kawę, jednym z nich był Greg. Ten sam, który pomagał mi się przygotować do zdania końcowych egzaminów. Komu, jak komu, ale jemu nie miałam serca odmówić. Dawno go nie widziałam, bo opuścił Nowy Jork od razu po studiach. Wyglądał jeszcze bardziej zabójczo, niż kilka lat temu. A może to tylko magia garnituru?

W każdym razie, wyszłam trzymając go pod rękę. Niestety za drzwiami czekał na nas nie kto inny, jak John. No to zaczynamy zabawę. W ręku trzymał bukiet róż. Nic oryginalnego. Kiedy jednak, po dokładnym zlustrowaniu mnie, przeniósł wzrok na Grega, jego mimika nie pozostawiała wiele do dodania.

- No proszę. Zdaje się, że wczoraj obiłem kogoś innego. Nie mogę uwierzyć, Callie. Wczoraj jeden, dziś drugi. Zachowujesz się, jak tania dziwka.

- Call, kto to jest? I dlaczego ten dupek cię obraża? - Zapytał zdezorientowany Greg.

- Nie pozwalaj sobie, a teraz zabieraj łapy od mojej dziewczyny, bo tego pożałujesz. - Chyba nie dotarło do niego nic, z tego, co zdarzyło się wczorajszej nocy.

- NIE JESTEM TWOJĄ DZIEWCZYNĄ! Nic do ciebie nie dotarło!

- Mam mu przywalić? - Przynajmniej miałam przy sobie, kogoś, kto mnie obroni, jeśli mój były wpadnie w szał.

- Daj spokój, nie warto.

- Twoja matka, będzie bardzo tobą rozczarowana.

- Nie uwierzy ci, ponieważ żadne z twoich słów nie jest prawdziwe.

Rzucił na podłogę bukiet i zdeptał go prawie jak małe dziecko.

- Nie możesz mnie zostawić! Tyle dla ciebie poświęciłem!

- Greg idziemy stąd. - Odwróciłam się na pięcie i odeszłam jak najszybciej, ciągnąc za sobą przyjaciela. Już wyczuwałam wiszącą w powietrzu groźbę i wolałam usunąć się z tego miejsca, zanim doszłoby do rękoczynów. Nie żebym miała coś przeciwko porządnemu obiciu Johna, chociażby za to, co zrobił Jullianowi, ale nie chciałam, że by przypadkiem ktoś inny cierpiał.

- Kto to był?

- Mój były. Resztę historii opowiem ci przy tej kawie. Najlepiej z jakimś mocniejszym dodatkiem.

- Myślę, że ci się należy. - Powiedział, obejmując mnie ramieniem i prowadząc.

Kiedy już zajęliśmy miejsce przy stoliku, złożyliśmy szybko zamówienie, a ja streściłam przyjacielowi całą historię. Słuchał mnie cierpliwie, póki nie skończyłam.

- Nieźle się wplątałaś.

- Nigdy nie przypuszczałam, że coś takiego mi się przydarzy.

- Losu nie da się przewidzieć, trzeba go zaakceptować. - To były chyba najmądrzejsze słowa, jakie kiedykolwiek od niego usłyszałam.

- Kiedy zrobiłeś się taki mądry?

Uśmiechnął się czarująco.

- No nie mów, że tego nigdy nie dostrzegłaś.

Call me everydayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz