1.

102 6 0
                                    

Od mojego wyazdu minął miesiac, za dwa dni studia. Super. Nie mieszkam z rodzicami bo miałabym za daleko na uczelnie. Pół roku musialam ich przekonywac, że wyjazd miesiąc przed poczatkiem roku szkolnego dobrze mi zrobi. Chcialam sie tu jakoś zadomowic, poznac kogoś żeby nie czuc sie dziwnie jako "nowa". Mimo że mieszkam z moim starszym bratem, ktory idzie juz na 2 rok i w sumie znam jego paczke to i tak wiem, że ciężko bedzie mi się odnaleźć.
Pracowałam w kawiarni dwie przecznice od mieszkania. Nie chcialam byc ciężarem dla brata, ktory rowniez pracowal ale jako mechanik i placi za czynsz. Moglam poprosic rodzicow o pomoc w sumie wystarczyło by im powiedziec a na pewno oplacali by moja polowe. Tylko, ze ja nie bylabym soba gdybym im nie pokazala ze dam sobie radę sama. Oni mieli na wychowaniu jeszcze mojego mlodszego brata i jego siostre bliźniaczke, wiec branie od nich pieniedzy nie wchodzi w gre.

Wracalam właśnie z pracy, bylam wykonczona. Jakby nie patrzec przyjmowanie i roznoszenie zamowien przez kilka godzin wykancza, do tego jeszcze wez się skup w tym halasie i nic nie rozlej i nie pomyl zamówień.
Bylo juz po 20 i zaczęło sie ściemniać. Przechodzilam obok opuszczonego budynku, byl to chyba jakis magazyn. Przed nim zobaczyłam zbiorowisko ludzi jak sie domyslam kierujących sie do wejscia tej ruiny. Nie powiem, zaciekawilo mnie to i w sumie zanim pomyślałam zaczęłam isc w tamtym kierunku. Napisalam szybko sms'a do brata, ze wroce później. Wrzucilam tel do torebki i ustawilam sie w kolejce do wejścia przy ktorym stal chlopak, chyba robil z "bramkowego" co mnie zdziwilo bo nie wyglada na duzo starszego ode mnie, może rok albo dwa. Podszedl do niego wysoki i dobrze zbudowany brunet, przywital sie z blondynem i gdy mial juz wejsc rzucił okiem na tlum ludzi ustawionych w kolejce a gdy nasze oczy sie skrzyzowaly poczulam dziwne uczucie w brzuchu. Brunet jakby to zauważył i usmiechnal sie cwaniacko mówiąc cos do "bramkowego" po czym wszedl do tego czegos zwanego kiedy budynkiem. Nie wiem czemu zatrzymal wzrok akurat na mnie, przeciez jest tu tyle innych osob! A no tak, nie liczac jednej dziewczyny ubranej w zwiewna i lekka sukienke przed kolano w kolorze maliny. Ja i ta moja spostrzegawczość, przeciez kazdy tu byl ubrany na ciemno a dziewczyny to prawie wgl nie byly ubrane. Brawo ja, ugh zawsze musze sie wyrozniac.
Kolejka stopniowo malala, widzialam ze kazdy placi za wejście wiec rowniez wyciagnelam portfel a gdy nadeszla moja kolej zapytalam:

- Ile za wejście?- blondyn sie usmiechnal
-Oj kwiatuszku, powiedzmy ze masz dzisiaj wstep za free- zasmial sie
-Nie rozumiem- powiedziałam zdezorientowana
-Szczerze? Ja tez, ale skoro Jake tak chcial to chyba masz szczescie - puscil mi oczko
-A Jake, to?
-Ej, ruszcie sie tam! -krzyknal ktos z tłumu
-Sama sie przekonasz -mruknal tajemniczo i gestem dloni pokazal zebym weszla. Tak tez zrobilam, szłam ciemnym korytarzem za glosem ludzi a gdy juz tam weszlam stanelam jak wryta. To bylo wielkie pomieszczenie z wybitymi oknami i z wysokim sufitem, sciany nie mialy koloru w sumie byly brudno szara, po bokach sali byly trybuny a na samym srodku ring. Juz mi sie tu nie podoba, ale skoro tu jestem i ciekawosc mnie zzera to zajelam sobie miejsce na srodku miejsca dla "gosci". Rozgladalam sie po tym pomieszczeniu gdy nagle poczulam na sobie cos lepkiego i zimnego.

-Oj, przepraszam! -krzyknela dziewczyna o krótkich blond włosach
- Hm, nic sie nie stalo-odparlam z usmiechem
-Jej tu tyle ludzi ze nie zauważyłam jak ktos mnie popchal i serio przepraszam, a tak wgl to jestem Lily
-Rose, nie przepraszaj raczej powinnam to doprac- zasmialam sie i wskazalam na dość pokaznych rozmiarow plame, cholera.
-Ee a moge zapytac co tu robisz? - zaczela blondynka- wiesz w tej sukience raczej nie wygladasz na "fanke" - zrobiła cudzysłów z palców i usiadla obok mnie
-Tak w sumie to nie wiem co tu robię, jestem tu przez przypadek i z ciekawości- odpowiedziałam spogladajac na ring bo pojawila sie tam dziewczyna ubrana w no tak prawie nic i zaczęła mowic:
-Słuchajcie ludziska!-wrzasnela a na sali zapadla cisza- przywitajcie Jake'a i jego rywala Tom'a - po tym jak blond tapeta zeszla pojawili sie dwaj mężczyźni, w sumie to chlopcy bo na oko maja nie więcej jak 20 lat. Jednego znam, to ten brunet sprzed wejscia. Chlopaki przywitali sie przybijajac sobie zolwiki w rekawicach..
-Aa! Zaczelo się! -z zamyslen wyrwala mnie Lily
- Tak w sumie to co oni.. - w tym momencie brunet sprzed wejscia uderzyl rywala - O CHOLERA!
- Widac ze to nie Twoje klimaty - zasmiala sie blondynka po mojej prawej stronie.
- Oni sie tam pozabijaja! - krzyknelam lapiac ja za rękę a jak na zawolanie brunet naskoczyl na tego drugiego i zaczal go okladac pięściami
- Nie zabija się a pobija i na tym to polega - wytlumaczyla mi - sluchaj, nie martw sie Jake jest dobry w tym co robi i.. - nie skonczyla bo tlum zaczal wyc i cos krzyczec. Spojrzałam na ring i zobaczylam ze teraz brunet lezy pod przeciwnikiem i oslania sie przed ciosami - Jake! Rusz sie, zrób cos! - krzyczala Lily. A wiec ten co lezy to Jake a ten który go oklada to Tom.
-Nie mogę na to patrzec!- schowalam twarz w ręce, nagle blondynka mnie przytulila i pokazala na ring. Jake wstal jednocześnie obezwladnil przeciwnika i po jedym uderzeniu bruneta Tom sie poddal. Nie wiem czemu ale poczulam ulgę ze nic poważnego sie nie stalo- widzisz mowilam Ci ze Jake wie co robi -usmiechnela sie -a teraz chodz!- rozkazala i zlapala mnie za reke a ja nie mialam nawet jak zaprotestować bo juz byłyśmy w osobnym pomieszczeniu gdzie blondynka rzuciła sie brunetowi na szyje a ten mimo lekko zakrwawionej twarzy usmiechnal sie i obkrecil ich wokol własnej osi. Nie wiedzialam co mam zrobić ale na szczęście Lily oderwala sie od chlopaka i podeszla do mnie
-Jake to jest Rose, Rose to jest Jake- dziewczyna nas sobie przedstawila, podalam rękę chlopakowi a on patrzac mi gleboko w oczy uscisnal ją- a to - do pomieszczenia wszedl "bramkowy" - jest Mike -blondyn podszedl do Lily i ja pocalowal
- Jej chłopak a moj kumpel -tym razem odezwal sie Jake
- Czesc -usmiechnelam się
- Oo, hej kwiatuszku -zasmial sie blondyn- co sie stalo z Twoja sukienka? - zapytal i wszyscy spojrzeli w miejsce gdzie byla wielka plama a ja czulam ze sie czerwienie
- Bo ja.. tak jakby.. no - zaczelam ale Lily mi przerwala
- ugh jakis debil popchal mnie gdy chciałam zajac sobie miejsce i cala zawartosc mojego picia zostala wylana na jej sukienke- wskazala na mnie- i Rose jeszcze raz przepraszam- zrobila smutna minę
- Juz Ci cos mówiłam- usmiechnelam sie do niej -a teraz przepraszam ale musze juz isc -chciałam juz wyjsc ale nie bylo mi to dane
-Chyba nie pójdziesz o tej godzinie sama? - zaczela Lily- zapomnij ze Cie puszcze a tak wgl to moze chodz z nami? Trzeba uczcic wygrana mojego braciszka-zapiszczala blondynka
-Nie wydaje mi się zeby to byl dobry pomysl, musze wracac naprawdę, pa - rzucilam przez ramie ale wychodząc poczulam jak ktos mnie lapie za ramie i obraca w swoja strone
-Odprowadze Cię- juz chcialam cos powiedziec ale.. - ja nie zapytalem ja oznajmilem- powiedzial troche ostrzej Jake
- A Twoja wygrana? I wiesz to całe świętowanie? -zapytalam idąc z nim do wyjścia
- Dadza sobie rade, a tak wgl to jeszcze nie raz będę mial okazje świętować- zasmial sie
- Ja tam nie byłabym tego taka pewna, widzialam jak ten cały Tom Cie okladal- stwierdzialam
- To przez Ciebie- zasmial sie brunet
- Co?! Przeciez ja nic nie zrobiłam- tupnelam noga
- Serio? Tupnelas noga? -zasmial sie -to bardzo dorosle
- Oh zamknij się i powiedz niby czemu to -wskazalam na jego obita twarz - moja wina
- No wiesz -zamyslil się chwile -rozproszylas mnie - dodal lekko sie usmiechajac
-Ciekawe! Przecież nawet mnie nie widziales, nic sie nie odezwalam do Ciebie! Szczerze? To nawet nie wiedzialam kim jestes, dalej nie wiem - o co mu tak wlasciwie chodzi?
-Właśnie ze Cie widzialem, wiesz wyrozniasz sie -zatrzymał nas i spojrzal mi w oczy, delikatnie dotknal mojego policzka. No nie i znowu to uczucie w brzuchu - nie musialas się odzywac wystarczy ze tam na ringu zobaczylem twoje przerażone czekoladowe oczy i bum lezalem-dodal odrywajac sie ode mnie i idąc dalej. Nic sie nie odezwalam on tez milczal w koncu teraz ja zatrzymalam nas.
- Wiesz, yy dzieki ze mnie odprowadziles -zaczelam - to ja juz pojde, czesc -rzucilam odchodząc
- Do zobaczenia Rose -usłyszałam jeszcze za soba. Gdy juz weszlam do mieszkania zobaczylam ze nie ma w misce kluczy Luka, pewnie gdzieś sie szlaja pomyslalam i poszlam do łazienki pod prysznic aby zmyc z siebie wydarzenia tego wieczora. Po kapieli weszlam w reczniku do mojego pokoju, ubralam sie w pizame czyli bluzka brata i figi po czym kladac się spac spojrzalam jeszcze na telefon i zobaczylam jedną nie odebrana wiadomość:

Luke: Okej, ja jestem w clubie i raczej nie wroce na noc. Kocham Cię siostra, pa ;*

Ja Ciebie tez pomyslalam i poszlam spac. Jak to w moim przypadku kraina morfeusza odrazu mnie pochłonęła.






###
No to mamy 1 rozdzial. Po licznych probach wkoncu cos tutaj napisalam.
Przepraszam za bledy i licze na jakies komentarze, chciałabym wiedzieć czy sie podoba i czy opalaca mi sie to dalej pisac :)

Dusia.

" Zostań "Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz