10.

36 6 0
                                    

Jake:

Ten debil byl az takim idiotą, że sam mi sie podstawil.
Znajdowal sie na opuszczonej ulicy na obrzeżach miasta. Przysiegam tym razem nie skonczy sie tylko na ojomie.

Po dotarciu na miejsce odrazu chcialem do niego podejść i bez ostrzeżenia przywalic w ten "piękny" ryj. Mike w ostatniej chwili mnie powstrzymal, cale szczescie bo ten kutas nie był sam. Stal z jakimis ziomkami, na moje oko bylo ich z dziesięciu. Dave pokazywal im cos, niestety byl za daleko żeby zobaczyć co.

-Dobra stary zmywamy sie stad -powiedzial Mike, odrywajac mnie od mysli. - kiedy indziej obijesz mu morde - zasmial się i klepnal mnie w ramie.
Fuck! Musielismy wracac. Gdyby byl sam wtedy bym sie nie hamowal. Ale nie chcialem ryzykowac kolejnej odsiadki.

Rose:

Gdy Jake z Mikem wyszli Li prawie odrazu zaatakowala mnie pytaniami. Po jej dluzszych namowach opowiedzialam jej co sie stalo. Ona kazala mi sie trzymac od Dave z daleka, bo twierdzi ze nie jest bezpieczny. No kurde Amerykę odkryła, po dzisiejszym tez juz to wiem i napewno nie bede sie z nim dluzej zadawac. Gdyby bylo tego malo to w domu byl tez Will. Chyba dopiero wyszedl spod prysznica bo zszedł na dół owiniety ręcznikiem w pasie.
-Czesc kwiatuszku - usmiechnal sie i mnie przytulil.
Bez zastanowienia sie w niego wtulilam, oo taak, tego mi bylo trzeba. Poczuc sie bezpiecznie w znajomych ramionach. Staliśmy tak dluzsza chwile gdy do domu weszli chlopaki. Jake natychmiast do mnie podszedl.
- Jak sie czujesz?- spytal patrzac mi w gleboko w oczy mimo tego iz wciąż przytulalam sie do Will'a
-Um, lepiej - spuscilam wzrok na podloge.
-Co sie stało Rose? -zapytał Will odsuwajac się ode mnie tak ze teraz on patrzyl mi w oczy. Juz chcialam cos powiedzieć ale Jake mnie wyprzedzil.
- Byla z tym idiota, znalazlem ja zaplakana na mieście a gdyby tego bylo mało to zobacz sobie na jen nadgarstek.
Will natychmiast wzial moja dlon w swoją i przygladnal sie opuchniętemu i fioletowemu nadgarstkowi. Jego oczy wedrowaly z mojej reki na moje oczy i odwrotnie po czym spojrzał na kuzyna by wymienic sie myslami.
-Trzeba to opatrzec- odezwal sie nie odwracajac wzroku od Jake'a. Ten tylko skinal głowa i ujal moja dlon jednocześnie prowadzac na schody. Po pokonaniu stopni weszlismy do pomieszczenia które okazalo sie łazienka.
Jake pomógł mi usiąść na blacie zaraz przy zlewie po czym wyciagnal z szafki masc, bandaż i puszysty recznik. Z tym wszystkim podszedl do mnie.
-Daj -powiedzial spokojnie patrzac mi w oczy. Bez zastanowienia podalam mu obolaly nadgarstek. On delikatnie go ujal, obejrzal starajac sie nie zrobic mi krzywdy. Następnie wyszedl zabierajac ze soba recznik. Po chwili wrócił i przyłożył puchty material do miejsca gdzie byla opuchlizna.
-Postaram sie zeby nie bolalo - usmiechnal sie dolikatnie.
W reczniku byl lód, pomoglo troche zwalczyc bol i opuchniete miejsce. Jake wzial delikatnie moja dlon i posmarowal obolale miejsce mascia. Jego dotyk sprawil ze zapomnialam o bolu. Po profesjonalnym owinieciu w bandaż, pomógł mi zejsc z blatu.
-Powinno pomoc - powiedział ciocho jednocześnie zakladajac zablakany kosmyk moich wlosow za ucho. - jutro przyjade po Ciebie przed szkoła i założę nowy opatrunek.
-Dziekuje - uśmiechnęłam sie do niego lekko przygryzajac warge.
Brunet spojrzal na nia a gdy wrocil wzrokiem na moje oczy jego spojrzenie pociemnialo. Delikatnie ujal moja twarz w dlonie i zmniejszyl nasza odległość do zaledwie kilku milometrow.
-Nie przygryzaj- zamruczal w moje usta, delikatnie ocierając o nie swoimi.
Po moim ciele przeszly dreszcze i z rozkoszy przemknęłam oczy. Chlopak oderwal sie ode mnie a ja mimo woli wydalam ciche westchniecie zawiedzenia, że tak szybko przerwal ta chwilę. Jake cicho sie zasmial.
-Chodz odwioze Cie - chwycil mnie za zdrowa dłoń i poprowadził na dol do kuchni.
Gdy stanęliśmy w progu wszyscy ucichli i na nas spojrzeli. Will, juz ubrany, podszedl do mnie i mnie przytulil biorac na rece. Bez zastanowienia oplotlam go nogami w biodrach a dłonie zanurzylam w jego blond czuprynie. Chlopak zaczął szeptac przepraszajace słowa, delikatnie glaskal mnie po plecach. Po chwili postawil mnie na ziemie i pocalowal w czolo. Musze przyznac, że czulam sie znacznie lepiej a wspomnienia przestały mi sie tłuc w głowie. Jake podszedl do nas i gdy już pożegnałam sie ze wszystkimi wyszliśmy z domu do jego auta.

Jake:

Gdy tylko ruszyłem z podjazdu, Rose odpłynęła myślami. Musiałem ją trzymać zdala od tego psychopaty. Nie wiem czy Li jej cokolwiek powiedziała, ale jesli nie to ja muszę to zrobić. W odpowiednim momencie.
Droga minęła nam w milczeniu. Rose juz chciała wysiadać ale ją zatrzymałem.
-Rose, poczekaj - zacząłem dość niepewnie. Ona spojrzała na mnie z wymalowanym zapytaniem na twarzy. - musisz na niego uważać, on.. nie jest.. on jest kimś innym, nie jest taki jak Ci sie wydaje - czemu przy niej nie moge sie skupic? Co ta brunetka ze mna robi..
-Nie martw sie, i um.. dzięki- powiedział to lekko sie uśmiechając i zrobila cos czego bym sie po niej nie spodziewał, dała mi buziaka w policzek.
Najpierw lekko zszokowany ale później juz sie do niej uśmiechnąłem.
O moj Boże, przygryzla warge! No mnie zaraz coś..
-Do jutra - wyrwala mnie z myśli i wyszła z auta. Nie zdążyłem jej odpowiedzieć bo juz zniknęła za drzwiami mieszkania.

Rose:

Szczerze? Nie wiem co we mnie wstąpiło i nie mam bladego pojęcia dlaczego dałam mu buziaka. Niby to tylko policzek ale uwierzcie ledwo doszlam do drzwi domu, miałam nogi jak z waty. Masakra! Nie wiem co ten facet ze mna robi ale to nie jest dobre, mimo że przyjemne to, nie dobre.
Tym buziakiem chcialam mu podziękować za to co dla mnie zrobił. Znamy sie zaledwie kilka dni a on juz nie raz zrobił coś dla mnie z własnej woli.
Co do Dave, to urywam z nim kontakt. Smieszne ale prawdziwe, znamy sie dwa dni a on juz pokazal swoje dwa oblicza, ktore są swoim przeciwieństwem i zdecydowanie mi sie nie podobają.

Z głowa pełna myśli udałam sie prosto do pokoju. Nie chciałam żeby Luke zobaczył moja rękę bo jeszcze on sie nakręci i pójdzie pogadać "po męsku" ze sprawcą mojej kontuzji.
Wykończona całym dniem padłam na łóżko i nawet nie wiem kiedy odleciałam do Morfeusza.

###
Dzisiaj tylko tyle, a moze aż tyle.. Kurczę przez tą szkołę nie mam na nic czasu. Rozdziały pisze w drodze do niej, tylko w autobusie mam czas cokolwiek tu napisać. Dlatego wszystko dodaje w tak ślimaczym tempie.

Mam nadzieje, że nie przynudzam jak narazie rozdziałami. W następnych będzie sie troche wiecej dzialo :)

Przeczytałeś zostaw ślad po sobie ;)

Dusia.

" Zostań "Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz