11.

40 5 0
                                    

Zaspałam. Super! Wybiegłam z pokoju potykajac sie o wlasne nogi.
- Co Ty tu robisz?! - spytalam zdziwiona, patrzac na Jake, który swobodnie poruszał sie po mojej kuchni.
- No wiesz, nie odbierałaś telefonu, pomyślałem że jeszcze spisz, a nie ukrywajmy juz jesteś spóźniona i pewnie przez pośpiech nic bys nie zjadła. - przerwal na chwilę dokładnie mierząc mnie wzrokiem -Musze przyznać, że opłacało mi sie stać tyle w kolejce po świeże bułki. Nie codziennie mam takie widoki - mówiąc to oblizał warge.
O kurde! Jestem w piżamie! Pobiegłam spowrotem do pokoju i ubralam dresy. Za sobą usłyszałam jeszcze gardłowy śmiech chłopaka. Idiota! Juz spokojna i kompletnie ubrana wróciłam do kuchni.
-No weź, widzialem Cie w majtkach i bluzce i jakos nie mialas nic przeciwko spiac tak ze mna w hotelu- mówiąc to zrobil smutna minke, jak niewinne dziecko. Musze przyznać, że wygladalo to komicznie biorac pod uwage faceta, kolo 1,90m, szerokiego w barach, z tatuażami na obu rekach i do tego ubranego na czarno. Nie moglam i wybuchnelam śmiechem, chociaż sytuacja nie powinna mnie rozsmieszyc.
- Bawi Cie to? -zdziwił się
-Prze..przepraszam -powiedzialam miedzy napadami smiechu - ale Twoja mina, żałuj że siebie nie widziales.
-Smiejesz sie ze mnie - powiedzial to z taką powagą, że natychmiast przestałam sie śmiać.
Wbil we mnie swój przenikliwy wzrok i juz wiedziałam, że ma jakiś plan. Ten błysk w oku, mowi sam za siebie.

Jake:

Jej śmiech, ten dźwięk działał na mnie kojąco. Gdy tylko ucichła, zapragnęłam znowu go usłyszeć. Nie zgadniecie na jaki pomysł wpadłem.
-Musze Cię ukarać- powiedzialem nie zmieniając tonu.
Dziewczyna jakby czytala mi w myślach i pomału zaczęła sie cofać.
-Nie uciekniesz mi -szepnalem, Ros pisnęła i śmiejąc się uciekła do pokoju. Bez zastanowienia pobiegłem za nia. Niestety zamknęła drzwi, zacząłem w nie walić i krzyczeć zeby mnie wpuściła, ona tylko jeszcze głośniej zaczęła sie śmiać co u mnie wywołało uśmiech. Po chwili spostrzegłem, że drzwi nie są zamykane na klucz.
-Juz jesteś moja -powiedziałem to na tyle głośno zeby mnie usłyszała.
Powoli uchyliłem drzwi. Stala naprzeciwko mnie, cicho chichoczac. Musze przyznać, że w męskiej koszulce wygląda sexownie tylko szkoda, że nie ma na sobie mojej. Spojrzalem na nią z pożądaniem, jej ciało zareagowało. Mimo, że próbowała powstrzymać dreszcz on i tak po niej przeszedł. Zacząłem podchodzić do niej wolnym ale pewnym krokiem. Cofala sie aż na jej drodze pojawiala sie przeszkoda, łóżko. Spojrzała na mnie przestraszonym wzrokiem i głośno przelknela sline. Usmiechnalem sie do niej zadziornie. Widząc, że nie ma drogi ucieczki, przyspieszyłem kroku. Wziąłem ja na ręce i położyłam na łóżku. Niespodziewała się tego ruchu i lekko jej ciało spięła sie pod moim dotykiem. Usiadlem na niej okrakiem, podciągnąłem jej koszulkę ukazując szczupły, idealnie płaski brzuch. Delikatnie przejechałem palcami po jej ciele, ten ruch spowodował u niej dreszcz i lekki wygięcie w łuk.
Ohh, fuck! Jest tak sexowna, czuje że twardnieje.
Zmierzyłem ją wzrokiem, a gdy powróciłem do jej oczy, one pociemnialy z pożądania.

Rose:

Pragnelam go całą sobą. Jego zapach, dotyk, spojrzenie przepelnione pożądaniem wszystko to sprawilo, że sie zatraciłam. Chłopak patrząc mi głęboko w oczy zmniejszał odległość między nami.

Jake:

Jej idealne usta, musiałem ich spróbować. Gdy dzieliły nas zaledwie milimetry a jej oddech przyspieszyl, postanowilem najpierw ja troche rozgrzać. Zacząłem całować jej szyję, po ciele Rose przeszedł dreszcz dodający mi pewności. Schodzilem coraz niżej zostawiając po sobie mokrą ścieżkę pocałunkow. Brunetka przemknęła oczy i wydała z siebie jęk rozkoszy, sprawiając, że moj kolega juz całkiem zrobil sie twardy. Gdy wkoncu sie od niej oderwałem, otworzyła swoje piekne ciemne oczy, ktore pod wpływem przyjemności stały sie prawie czarne. Ostrożnie rozchylilem jej nogi aby móc swobodnie położyć się na niej. Założyłem jej kosmyk włosów za ucho i musnąłem jej usta swoimi. Rose złapała ręką moje włosy pogłębiajac w ten sposób całą rozkosz. Delikatnie przejechałem językiem po jej dolnej wardze prosząc o dostęp, który dala mi bez wahania. Nasze ciala idealnie ze sobą współgrały. Gdy moje ręce zaczęły wędrówkę po jej ciele, Rose wygięła sie w łuk ocierajac sie biodrami o mojego kolegę. Gdyby nie to, że nie chcialem jej skrzywdzić, wziąłbym ja tu i teraz. Niechętnie przerwałem cała rozkosz i powoli zsunąłem sie z niej.
-Przepraszam - szepnęła
-To ja powinienem- przerwałem jej. -Proszę idź zjedz śniadanie.
Dziewczyna bez słowa wyszła z pokoju.

Jak mogłem pozwolić by doszło do takiego zbliżenia. Ta sytuacja nie miała mieć miejsca. Miałem trzymać sie od niej zdaleka, dla jej bezpieczeństwa.
Właśnie wychodziłem z pokoju gdy usłyszałem jak coś upada. Poszedłem w kierunku z którego dochodził dźwięk.

-By to szlak! -krzyknęła zła Rose.
Podszedłem do niej by sprawdzić co się stało. Brunetka trzymała sie za zabandażowaną rękę. Wszędzie byla woda.

-Co sie stało?! -spytałem, chyba trochę za głośno. -pokaż - wskazałem na jej dłoń. Podala mi ja lekko krzywiąc sie z bólu.
-Chciałam zalać herbatę, ale czajnik był za gorący i cała jego zawartość znalazła sie na mnie.
-Ehh.. trzeba to opatrzeć. Gdzie masz apteczke?
-W szafce, w łazience.
-Chodź -powiedziałem biorąc ją za rękę i prowadząc do wskazanego przez dziewczynę pomieszczenia.
Gdy juz znalazłem to czego szukałem zabrałem się za opatrywanie rany.

-Robisz to tak perfekcyjnie- stwierdziła z zafascynowaniem Rose, dokładnie przyglądając się moim ruchom.
-Lata walk i wyścigów robią swoje- zasmialem sie.
-Aha - automatycznie posmutniała.
-Ej, nie smuc sie.
- Nie smuce sie. Ja.. ja sie o Ciebie martwie. -nie powiem, bylo to dla mnie szokiem.
-Spójrz na mnie - poprosilem delikatnie unosząc jej brodę. -Nie robie tego od wczoraj, siedze w tym juz kilka lat. Nie robilbym tego gdybym nie był w tym dobry. Nie martw sie o mnie. -te wielkie czekoladowe oczy przeszly mnie na wylot. Ros nic nie odpowiedziala tylko lekko kiwnęła głową.
Zeszła z blatu i sie we mnie wtulila. Juz mówiłem, że nie wiem co ta dziewczyna ze mna robi? Stojąc tak z nia czułem, że mam wszystko czego mi trzeba choć nie było to bezpieczne.
-Jake? -zagadnęła po chwili
-Tak? -Spojrzała mi w oczy
-Obiecaj, że bedziesz uważać- miala smutną minę, widać było że martwi sie o mnie.
-Obiecuję- powiedziałem to delikatnie glaskając ją po policzku.
-I jeszcze jedno, dziękuję, za wszystko - podniosła rękę i kiwnęła w jej strone głową.
-Nie ma za co -po tych słowach pocalowalem ja w czolo.

Rose już nie poszla do szkoly, wyszlo na to, że była spóźniona juz na 4 lekcje. Caly dzien byłem u niej i pilnowalem żeby bardziej się nie uszkodzila.
Wieczorem wrocilem do domu, wziąłem szybki prysznic i nawet nie wiem kiedy zasnąłem.

###
Przepraszam , że tyle mnie nie bylo ale troche opuściła mnie wena. Mam nadzieje, że znowu wróci.
Miłego dnia.

Dusia.

" Zostań "Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz