Włączcie sobie piosenkę :) Uwielbiam ją :* Myślę, że pasuje do rozdziału.W mgnieniu oka zerwałam się z kanapy i ruszyłam do lusterka. Mam szczęście, że nałożyłam wodoodporny makijaż. Nie chcę, aby mama widziała mnie rozmazaną, smutną i zapłakaną. Chociaż i tak jej czujnym oczom nie ujdzie fakt iż mam delikatnie zaczerwienione i napuchnięte oczy. Do tego moje policzki wyglądają jakbym usłyszała sprośny komentarz. Cudownie. Nie chcąc dłużej trzymać za drzwiami mamy ruszyłam w ich stronę. Po drodze kątem oka zobaczyłam zesztywniałego Brada. Wyglądał jakby zobaczył ducha, a ja nie rozumiałam czego on chce... Widocznie też nie usłyszał nawet, że ktoś puka i dzwoni. Nie zastanawiając się dłużej nad jego dziwną reakcją przekręciłam klucz w drzwiach. Chciałam już pociągać za klamkę, ale nawet nie spostrzegłam, a już byłam w opiekuńczych ramionach. Kocham ją nad życie i mimo, że nie rozmawiamy często mamy świetny kontakt.
-Skarbie, ja tak strasznie tęskniłam. - Wychlipała odsuwając mnie od siebie na wyciągnięcie rąk. Zaczęła przyglądać się mojej twarzy, a po jej policzkach w dalszym ciągu płynęły łzy.
-Ja za...- Nie dała mi dokończyć. Zmarszczyła w niezrozumieniu brwi i wpatrywała się w coś za mną.
-Ymm... Ten...no...Mamo, to jest Brad. - Nawet nie zauważyłam kiedy stanął tuż obok mnie.-Brad, t-to jest m-moja mama. - Czym ja się denerwuję??
-Dzień dobry. Miło mi panią poznać. Wiele o pani słyszałem. Oczywiście same dobre rzeczy. - Posłał jej swój oszałamiający uśmiech. A ja już wiedziałam, że mama jest jego.
-Cześć!-Uśmiechnęła się promiennie i przytuliła go. O Boże...-Cieszę się, że Cię poznałam. Jesteś śliczny!- Wykrzyknęła, a chłopak uśmiechnął się, aż pojawiły się dołeczki.
-Chodźmy do salonu. Nie będziemy tak sterczeć w przejściu.- Wtrąciłam się zażenowana.
-Ja idę się rozpakować i wziąć prysznic. Jestem wykończona.- Jestem pewna, że coś przedemną ukrywa. Albo nie chce powiedzieć przy Bradzie, albo nie wie jak. Może jej zmęczenie to tylko pretekst...
-Ja też już pójdę. Muszę załatwić parę spraw. Wpadnę na film!- Obiecał z uśmiechem po czym dodał.- Dowidzenia! Pa.-Pocałował mnie w policzek i nie czekając na odpowiedz wyszedł.
Odwróciłam się z zaczerwienionymi policzkami, a mama posłałam mi wymowne spojrzenie i ruszyła na górę. Już wiem, że czeka nas długo rozmowa i tysiące pytań. Jednak nie ważne jak bardzo to ukrywa widać, że jest smutna. Jest czymś przybita. Coś nie daje jej spokoju. Nie pozostało mi nic jak czekać.
----------------------------------
-Mamo! Powtarzam Ci po raz dziesiąty! To NIE jest mój chłopak.-Specjalnie podkreśliłam znaczące słowo, pełna nadziei, że zrozumie i opuści. Błagam, dajcie mi cierpliwości!
-Dobrze już dobrze.-Odpuściła. Jednak po chwili zaczęła mi się przyglądać bardzo dokładnie. Gdy spojrzałam jej w oczy zobaczył, że coraz bardziej się zaszkliwiają.
-Ale co się stało?-Zapytałam zbita z tropu. Nie! Nie, Nie, Nie! To nie prawda! Mogę to zmienić. Jednak... czy naprawdę chce? Może tak powinno być?
-To ty nie wiesz?-Zdziwiła się jeszcze bardziej niż ja. Pokiwałam przecząco głową.-Już z tym nie walczyłam. Poddałam się snu. Snu, który się ziścił. Koszmarowi, który trwa!
-Przeczytaj.-Powiedziała podając mi gazetę wyjętą z torebki.
''Seryjny morderca, czy porachunki gangów?''
W naszym spokojnym miasteczku w nocy 20-tego, tego miesiąca, została zamordowana młoda dziewczyna. Wracała prawdopodobnie do domu z klubu nocnego. Jej ciało znaleziono rankiem następnego dnia. Policja nie chce ujawniać przyczyny zgonu. Jednak z sekcji zwłok wiadomo że zamordowana to Lexi Lawrence...- Przerwałam nie widząc nic przez łzy. To Lexi! Po chwili była tylko ciemność.
CZYTASZ
Alice
FanfictionMoje życie toczyło się normalnie, jak każdej 16 letniej dziewczyny. W sumie nie było źle, a nawet to lubiłam. Ciche i spokojne życie za, które byłam naprawdę wdzięczna. Nie paliłam, nie ćpałam... Więc co ja Ci takiego zrobiłam ?! Co takiego zrobił...