To był mniej - więcej środek wiosny. Postanowiłem się wziąć za siebie. W sumie niezbyt tak pasowało ale lepiej późno niż wcale! Zapisałem się do rady uczniowskiej. Nadszedł poniedziałek - po lekcjach rozpoczynają się dwugodzinne zajęcia! Gdy zadzwonił dzwonek świadczący o zakończeniu ósmej godziny lekcyjnej popędziłem do wyznaczonego dla spotkań RU gabinetu. To był numer 17 przeznaczony, a raczej w całości poświęcony dla lekcji językowi włoskiemu. Przed klasą stało kilka osób... Poczułem się zawiedziony. Spodziewałem się kilkunastu porządnych person, a tu jakaś dziewczyna wyglądająca jak dres, niska krętaczka w rudych, związanych nieładnie w dwie kitki włosach, okularnik z kiścią wszelkiego rodzaju łańcuchów przyczepionych do spodni, artystka (zauważyłem, że coś szkicuje), której najwyraźniej w pracy przeszkadzały prawie, że czerwone włosy i typowy zbrodmiś w luźnych ciuszkach. Nikt nie rozmawiał ze sobą, wszyscy pogrążeni byli w swoich zajęciach. Speszony usiadłem pod ścianą i zacząłem udawać, że sprawdzam wiadomości w telefonie. Po paru minutach przyszła Mei Kirashi - znana mi wcześniej z widzenia bogata dziewczyna. Najwyraźniej przewodnicząca.
- Zaczniemy wcześniej. Wchodźcie - powiedziała otwierając drzwi. Wpełznąłem szybko do środka. Usiadłem z tyłu, pod ścianą. Niemal zasłaniała mnie szafa. Niestety nic nie umknie tej dziewczynie...
- O! Nowy członek dziś przyszedł. Wyjdź na środek i przedstaw się reszcie - uśmiechnęła się i kilka razy kiwnęła głową w stronę tablicy.
Niezbyt uradowany wstałem z miejsca i ustawiłem się przy tablicy.
- Jestem Hiroki Takashiko. Chodzę do pierwszej klasy. Lubię... yyy... - zająknąłem się, tak naprawdę nie mam większych zainteresowań- oglądać filmy kryminalne i horrory, znam się trochę na jaszczurkach. Mam jedną w domu, ale chcę drugą - czy ja nie wyszedłem na dziwaka?
Rudzielec zachichotał się głośno. Co za beszczelna babka. O dziwo, nie padały żadne głupie żarty albo niemiłe opinie. Wydająca się zrezygnowaną garstka osób uśmiechała się do mnie w milczeniu. Począłem wracać do ławki. Już miałem odsunąć troszkę krzesło, a ktoś złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie. Odwróciłem się, wyzwalając przy tym z obięć. Co to... kto to... moim oczom ukazał się długi język piegowatej, wyższej ode mnie dziewczyny.
- Zwariowałaś!? Kobieto!- wykrzyczałem.
- Już spokojnie... nigdzie nie idziesz.
Nie robiąc sobie ze mnie większej przeszkody zabrała mój plecak i rzuciła go na ławkę z przodu. W okół siedzieli inni. Nie chcąc robić jeszcze większej afery zgodziłem się. Ja się pytam jakim, jakim cudem przewodnicząca nic nie zrobiła? Po prostu 0 reakcji. Coś mi się nie podoba... to nie jest normalne.
- Potrzebny nam... - Mei przerwała aby westchnąć i przewrócić oczami - plakat ogłaszający festyn.
Na twarzy czerwonowłosej rysował się lekki uśmiech. Wszyscy szybko złączyli kilka stołów i wyciągnęli z szafy wieeelką kartke i pudełko mazaków, kredek itd. Wszystko położyli na stole. Nim się obejrzałem współpracowali radośnie. Czasem coś przykleiłem, napisałem. O moje uszy obijały się dziwne "imioonaa". Fuju, Zic, Mira... i coś tam jeszcze. W pewnym momencie im przerwałem.
- Heej, macie takie dziwne imiona! Są prawdziwe?
- Hahah, ty naprawdę - wypowiedź jednej z dziewczyn przerwał dzwonek.
Wyszliśmy z klasy.
Zebrali się wokół mnie.
- Ty na prawdę myślisz, że mamy takie debilne imiona?
Wszyscy wybuchli śmiechem. Oprócz jednego chłopaka. Naszedł mnie od tyłu i odciągnął na bok.
- Widzę, że jesteś skołowany... spokojnie! Nie gryziemy. U nas każdy ma swoje przezwisko - nawet nie chciał dać mi dojść do słowa - Tobie też prędzej, czy później się coś wymyśli. Niee wstyydź się!
- Ale tamta dziewczyna... to było...
- Suzu! Suzumi nasza... Suzumi-chan woli dziewczyny, nic ci nie zrobi.
- uuff?
Poklepał mnie po plecach. Wróciliśmy do innych. Wyszeptał coś tej Suzu do ucha.
- Dobraaa. Stajemy w szeregu, bo młody nie ogarnie. Przedstawiamy się. Jestem Suzumi - Suzu
- Yuuta... czyli Zic- zaczął
buntownik.
- Ja zwę się Keiji, tzn. Fuju - to z nim rozmawiałem.
- Mika...Trace - jako kolejna wypowiedziała się niska dziewczyna.
- Mam na imię Mei, mój pseudonim to Mira - oznajmiła przewodnicząca.
- Taeko, czyli Amy - to ona nie zdawała się wypuszczać z dłoni ołówka.
Wszyscy znów się roześmiali... co to ma być? W sumie to spodobało mi się towarzystwo. Po dzwonku wbiegłem do klasy od razu rzucając ciekawym pomysłem. Wszystkim się spodobał. Efekt końcowy plakatu był świetny, wychodząc powiesiłem go razem z Suzu na tablicy ogłoszeń. Szczerze mówiąc byłem smutny, żegnając ją.
![](https://img.wattpad.com/cover/45614568-288-k70962.jpg)